Ponad 3 tysiące europejskich Żydów, w tym wybitni intelektualiści, podpisało petycję potępiającą izraelski rząd za "niebezpieczną politykę osiedleniową". Wśród sygnatariuszy znaleźli się między innymi francuscy filozofowie, Bernard-Henri Levy, Alain Finkielkraut i Daniel Cohn-Bendit, lider Zielonych w Europejskim Parlamencie.
Przeciwnicy izraelskiej polityki, z programem porównywanym do amerykańskiego liberalnego lobby żydowskiego w USA, J Street, popierają Izrael, lecz potępiają jego przywódców za prowokowanie Palestyńczyków i lekceważenie międzynarodowych umów.
Izraelski komentator, były minister gabinetowy związany z ruchem pokojowym Yossi Sarid, poparł inicjatywę Europejczyków w artykule opublikowanym w dzienniku Haaretz. "Ci ludzie stają w obronie Izraela w każdej chwili, lecz nawet oni tracą cierpliwość".
Izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie czuło się zobowiązane do skomentowania akcji Europejczyków, gdyż petycja nie jest sponsorowana przez żaden rząd.
Wielu sygnatariuszy pochodzi z Francji, gdzie sprawa ta była szeroko omawiana. Prezes wiodącego stowarzyszenia francuskich Żydów, CRIF, odmówił podpisania petycji, wysuwając obiekcje do tonu i zawartych w niej sformułowań. "Czy Izraelczycy potrzebują pouczeń żydowskiej diaspory, jak bronić swego kraju?", zapytywał Richard Prasquier w Le Figaro.
Petycja ostrzega przed okupacją i dalszym stawianiem żydowskich osiedli w arabskiej Wschodniej Jerozolimie. "Jest to polityka niemoralna i politycznie błędna... nie służy prawdziwym interesom państwa żydowskiego".
(AP – eg)