Pierwsza kwarta to popis Bulls i Derricka Rose’a. Rozgrywający Chicago zdobył prawie połowę punktόw swojej drużyny (15), w tej części a Bulls osiągnęli prowadzenie 32 do 21. Zespόł chicagowski zagrał na wysokim procencie skuteczności (54 proc.) i choć wciąż przegrywał walkę na tablicach (18:25) to po pierwszej części uzyskał komfortową przewagę.
Druga oraz trzecia kwarta zakończyły się wynikiem remisowym. Do przerwy Bulls prowadzili 56 do 45, po trzech częściach 79:68.
Ostatnia kwarta miała najbardziej dramatyczny przebieg. Cavaliers stopniowo i skutecznie niwelowało przewagę Bulls, przede wszystkim dzięki skutecznej grze na tablicach. Na 4 minuty przed końcem Cleveland zbliżyło się na odległość dwόch punktόw i w tym momencie wiadomo było, że mecz rozpoczyna się od nowa. Końcόwka spotkania to niesamowita walka liderόw obu zespołόw Rose’a i LeBrona Jamesa. Obaj trafiają kosz za koszem i wiadomo, że to ktόryś z nich rozstrzygnie o zwycięstwie w trzecim meczu. Wojnę nerwόw ostatecznie wygrali gospodarze, choć do ostatnich ciężko było przewidzieć wynik tego spotkania. 108 do 106. Kolejny fantastyczny mecz rozegrał Derrick Rose (31 pkt.), ktόrego znakomicie wspierał Kirk Hinrich (27 pkt.). Joakim Noah do 10 punktόw dołożył 15 zbiόrek. Jeśli chodzi o Cleveland to tym razem okazało się, że LeBron James to wciąż za mało by wygrywać mecze. Choć najlepszy zawodnik w lidze zagrał tak na ten przydomek przystało (39 pkt., 10 zb., 8 asyst, 3 bloki) to tym razem nie miał wsparcia ze strony Shaquille’a O’Neala czy Antawna Jamisona.
Bulls wciąż walczą, pokazali wielką ambicję i udowodnili, że ta seria może się wcale tak szybko nie zakończyć. Kolejny mecz obu drużyn w niedzielę.