Okiem felietonisty
Te dwa miesiące, jakie wyznacza Konstytucja RP jako termin na przeprowadzenie wyborów prezydenckich, to bardzo krótki okres, aby wyzwolić się z presji i emocji które nałożyła na nas smoleńska tragedia. Czy wybory prowadzone pod taką presją będą odzwierciedleniem chłodnej kalkulacji, czy wynikiem emocjonalnych nastrojów wyborców?
A mamy powody do niepokoju. Stawianie pytań, domagających się wyjaśnienia okoliczności tragedii, jest obowiązkiem obywateli i rządu. Jednak w czasach wszechwładzy mediów pytania za nas stawiają “medialni guru” i oni sami odpowiadają na własne pytania. Jakimi przesłankami się oni kierują i jakie mają własne interesy, możemy się tylko domyślać po okazywanym chciejstwie wykrzykiwanym do mikrofonów.
Normalny obywatel musi mieć intuicję “3D”, czyli trójwymiarową. Normalny obywatel, musi odcedzać plewy z oficjalnych informacji, ale także z informacji serwowanych przez “medialnych guru” oraz z informacji zasłyszanych od dobrze poinformowanych sąsiadów.
Wypadki nagłej śmierci osób znanych i szanowanych, reprezentujących najwyższe urzędy państwowe nie należą do rzadkości w naszej krwawej cywilizacji. W wielu wypadkach, po latach domysłów, po przeczytaniu uczonych rozpraw i obejrzeniu sensacyjnych filmów nakręconych na ich kanwie, nie znamy dalej sprawców i reżyserów tych historycznych tragedii. Jednak wśród tych dramatów są również przypadki tragicznych wypadków, wynikających z brawury lub presji wywieranej na ludzi odpowiedzialnych za taki wypadek. Musimy wstrzymać się z oceną tej smoleńskiej tragedii do czasu podania oficjalnych wyników śledztwa. Nie możemy podważać wyników nie znając oficjalnego komunikatu tej komisji.
Do chłodnej analizy musimy jednak wprowadzić następujący sposób myślenia. Jeżeli przyjmiemy, że tragiczny wypadek powstaje w czasach względnej stabilizacji, ale w wyniku ingerencji osób trzecich, to każdy rząd z kraju, na którego terenie ten wypadek powstał, jest zainteresowany wykryciem sprawców takiego wypadku. Każdy rząd, niezależnie od tego, czy jest to rząd powstały w wyniku wyborów demokratycznych, czy też rząd quasi mafijny, musi się starać wykryć sprawców takiego wypadku, ponieważ musi się obawiać kolejnych działań nieznanej mu grupy zamachowców. Jeżeli nieznana mu grupa dokonuje zamachu, to każdy rząd musi brać pod uwagę możliwość kolejnego zamachu wymierzonego przeciwko sobie. Żaden rząd nie toleruje nieznanej mu konkurencji, która może sięgnąć po władzę w wyniku powtórzenia tej samej metody usuwania przeciwników. Przyjmując taki sposób rozumowania, możemy czekać cierpliwie na zakończenie śledztwa.
Jednak oczekując na zakończenie śledztwa nie możemy bezmyślnie się gapić na harce tymczasowych organizatorów życia publicznego. Rzeczpospolita powinna mieć prezydenta, który musi być strażnikiem praw i gwarantem trwałości jej istnienia. Czy wśród obecnie nam znanych kandydatów do tego urządu mamy takiego kandydata spełniającego nasze oczekiwania? Czy następny prezydent RP będzie strzegł polskiego majątku narodowego?
Czy my sami zadecydujemy o własnej przyszłości w kolejnych wyborach, czy zrobi to za nas medialny manipulator?
22 kwietnia 2010
www.wojciechborkowski.com