Dla mężatki mąż jest kotem, lwem, tygrysem…osłem potem!
Chicago (Inf. wł.) – Międzynarodowy Dzień Teatru stanowi okazję, by czcić Jubilata w całej jego różnorodności – napisał Judi Denuch, autor tegorocznego orędzia z okazji święta teatru przypadającego 27 marca. – Teatr jest źródłem rozrywki i natchnienia, ma moc zbliżania kultur i społeczeństw rozsianych po świecie. Ale ma też inne właściwości; może przekazywać wiedzę. Teatr zmusza nas do śmiechu i płaczu, uczy refleksji.
Przedstawienia grane są wszędzie, nie tylko w miejscach przypisanych im tradycją. Z teatrem spotykamy się w afrykańskiej wiosce, u stóp gór Armenii, na wysepkach Pacyfiku. Wystarczy tylko przestrzeń i publiczność, a tej w chicagowskim klubie „Didi” przy 6218 W. Belmont, którzy w niedzielne popołudnie 28 marca przyszli na kolejny spektakl artystów Kabaretu „Bocian” i ich gości, była pełna sala.
W okolicznościowym programie obok gospodarzy – Ewy Milde i Bogdana Łańki wystąpili: Ewa Kowcz, Alicja Szymankiewicz, Krzysztof Kubik, Zbigniew Bernolak, Andrzej Gozdek oraz Anna Stokłosa, Wojciech Zębala i Piotr Włodarczyk z Grupy Teatralnej „Proscenium”. Akompaniował Janusz Pliwko.
„Wszystko o kotach”, który autor przeczytał osobiście wzbudzając uzasadniony aplauz sali. W przerwie spektaklu pan Andrzej prowadził sprzedaż swoich książek: „Damskie Party” i „Złote myśli dla szarych komórek” ufundowanych przez wydawcę Informatora Polonijnego Leszka Gila i prezesa Stowarzyszenia Akcja dla Polski Bruno Kruszelnickiego. Dochód ze sprzedaży przeznaczony został na wsparcie Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie pod Warszawą. Uczestnicy chicagowskich obchodów „Dnia Teatru” hojnie wsparli ideę Andrzeja Trzosa, który na ten cel przekazuje także otrzymywane w Polsce tantiemy.
Dom został wybudowany z inicjatywy aktora Antoniego Bednarczyka w roku 1928, ze składek członków ZASP i darowizn miłośników teatru, z myślą o samotnych emerytowanych artystach. Do II wojny światowej pełnił także funkcję schroniska dla aktorów pozostających w trudnej sytuacji życiowej. Dotowany po wojnie przez Ministerstwo Kultury i Sztuki i wspomagany finansami zdobytymi przez liczne i różnorodne akcje koleżeńskie (kwesty, aukcje, przedstawienia, koncerty), pozostaje nadal miejscem pobytu nie uprawiających już zawodu artystów. Powiększony w latach 80. o nowy budynek, dzięki m.in. zapisom testamentowym Zofii Terne i rodzeństwa Rapackich oraz dotacji Ministerstwa Kultury i Sztuki, jest dziś zamieszkały przez 40 osób. Każdy pensjonariusz ma swój osobny pokój, który może zapełnić własnymi meblami i pamiątkami. W nowym domu zaprojektowano także mieszkania dla małżeństw, wyposażone w aneksy kuchenne i łazienki.
Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak
(Zdjęcia dostępne na: www.newsrp.smugmug.com)