Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:27
Reklama KD Market
Reklama

Robin Hood z Las Vegas


"Robin Hood" z "miasta grzechu" znalazł pomocnicę do przekazywania dobrych wieści. Hazardzista z Las Vegas zwany "Robin Hoodem 702" ma wyjątkowe szczęście w kasynach. Wygrane pieniądze oddaje biednym. Z wiadomością o tym, że za chwilę poprawi im się byt, wysyła do wybrańców młodą, ładną kobietę "Lady Greice".


 


Od kiedy opowieść o mężczyźnie wykorzystującym swoje umiejętności do pomagania biednym ukazała się na FoxNews.com, skontaktowały się z nim tysiące osób z całego świata.


 


W grudniu 2008 roku anonimowy dobroczyńca zaproponował wybór rodziny z długami rzędu $25 do $50 tysięcy, przewiezienie ich do Las Vegas, umieszczenie w luksusowym hotelu i zapewnienie opieki przez cały weekend, podczas gdy sam usiłował wygrać w "blackjack" wystarczająco pieniędzy, by spłacić ich długi. W razie przegranej gwarantował spłacenie połowy długów.


 


W ub. roku Robin Hood pomógł Kurtowi i Megan Kegler. $35 tysięczne zadłużenie tego małżeństwa w dużej części było wynikiem choroby nowotworowej ich 3-letniej córeczki, która wygrała walkę z rakiem.


 


Sandra Brown z Charleston z Karoliny Południowej, prócz królewskiego pobytu w Las Vegas dostała $20 tys. na pomoc w opiece nad starymi rodzicami.


 


Do Robin Hooda przyłączył się jego znajomy dr Richard Schulze, właściciel internetowej apteki naturalnych środków leczniczych, herbdoc. com. Lekarz postanowił sponsorować kilka rodzin w potrzebie. "Przeczytanie wszystkich podań to przytłaczająca, bolesna, pełnowymiarowa praca", zwierza się dziennikarzowi Fox News.


 


Schultze nie zdecydował jeszcze, którym rodzinom pomoże. Tymczasem przekazał pieniądze grupie zajmującej się pomocą bezdomnym dzieciom w Los Angeles. Wraz z Robin Hoodem współpracuje z Miami Project, wspomagając ludzi z uszkodzeniami kręgosłupa.


 


"Potrzebujemy więcej ludzi chętnych do niesienia pomocy. Kilka osób już się z nami skontaktowało, lecz to ciągle niewiele", mówi Schultze.



(FN – eg)



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama