Sabalenka zyskała 585 punktów rankingowych, gdyż przed rokiem odpadła na Florydzie już w 3. rundzie. Polka, która w ćwierćfinale niespodziewanie uległa 19-latce z Filipin Alexandrze Eali, "zarobiła" tylko 95. Gdyby Białorusinka sięgnęła w Miami po końcowy triumf, to w poniedziałkowym notowaniu jej przewaga nad Świątek będzie wynosić 3071 pkt.
26-latka z Mińska w Miami idzie jak burza. W pięciu spotkaniach nie straciła jeszcze seta, a wyeliminowała wcześniej m.in. najlepszą przed rokiem w tej imprezie Amerykankę Danielle Collins i mistrzynię olimpijską z Paryża Chinkę Qinwen Zheng.
W pojedynku z rozstawioną z "szóstką" Paolini, z którą wcześniej miała bilans 3-2, od początku narzuciła swoje warunki. W czwartym gemie przełamała serwis mającej polskie korzenie reprezentantki Italii, wyszła na 3:1, na pierwszą partię rozstrzygnęła na swoją korzyść 6:2 po 37 minutach.
Druga partia miała niemal identyczny scenariusz. Paolini, która w ćwierćfinale wyeliminowała Magdę Linette, straciła podanie w czwartym gemie i choć później dzielnie walczyła, to strat nie odrobiła. Skończyło się 6:2, tym razem po 36 minutach.
Sabalenka, która w Miami wcześniej tylko dwukrotnie osiągnęła ćwierćfinał, po raz 35. w karierze, a trzeci w tym sezonie zagra w finale zawodów WTA. Ma szansę na 19. tytuł. Poprzednio na początku roku triumfowała w Brisbane.
W drugim półfinale zajmująca 140. pozycję w świecie Eala, która po tym turnieju awansuje w okolice 75. lokaty, spotka się z rozstawioną z numerem czwartym Amerykanką Jessicą Pegulą.