Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 31 marca 2025 18:25
Reklama KD Market

Dziennikarz na czacie, czyli afera w Pentagonie

Najważniejsi amerykańscy urzędnicy odpowiedzialni za sprawy bezpieczeństwa omawiali plany ataku na rebeliantów Huti w Jemenie za pośrednictwem komunikatora Signal. I nie byłoby z tego powodu większej afery, gdyby nie to, że do grupowego czatu dołączono dziennikarza magazynu „The Atlantic”, który ujawnił zapis rozmów. Teraz trwa dyskusja, czy informacje, które przekazywano, miały charakter ściśle tajny.
Reklama
Dziennikarz na czacie, czyli afera w Pentagonie
Jeffrey Goldberg (z lewej)

Autor: The Atlantic/screenshot

Na czacie

ReklamaUbezpieczenia zdrowotne Obama Care

Jeffrey Goldberg, redaktor naczelny „The Atlantic”, 24 marca opublikował artykuł, w którym opisał wymianę zdań pomiędzy sekretarzem obrony Petem Hegsethem, doradcą prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Mikiem Waltzem, wiceprezydentem JD Vancem, czy sekretarzem stanu Marco Rubio. W dyskusji uczestniczyli także szef CIA oraz dyrektor krajowego wywiadu. Chodziło o pierwszą operację wojskową, którą zarządził prezydent Donald Trump po ponownym objęciu stanowiska zwierzchnika amerykańskich sił zbrojnych. W tle pojawia się jeszcze dodatkowy wątek – dziennikarze sugerują, że wiadomości te trafiały także do specjalnego wysłannika prezydenta, Steve’a Witkoffa, który w tym momencie przebywał w Moskwie. „Nie jest możliwe, aby rosyjskie służby nie miały wglądu w te wiadomości” – twierdzi anonimowo jeden z byłych agentów amerykańskiego wywiadu. Podkreśla, że rosyjskie służby miały czas, by ostrzec rebeliantów przed amerykańską operacją. 

Zmiany w administracji?

W Waszyngtonie zawrzało – dymisji szefa Pentagonu Hegsetha domagają się najważniejsi politycy Demokratów. Hakeem Jeffries, lider mniejszości w Izbie Reprezentantów wystosował list do prezydenta Trumpa domagając się w nim dymisji sekretarza obrony. Ustąpienia Hegsetha zażądali także politycy z Illinois – senator Tammy Duckworth, weteranka misji wojennych w Iraku i Afganistanie określiła zdarzenie, w którym przypadkowy dziennikarz jest świadkiem wymiany informacji dotyczących operacyjnych planów wojskowych, mianem „gigantycznego naruszenia norm bezpieczeństwa narodowego”. Wezwała do dymisji wszystkich osób uczestniczących w wymianie informacji na Signalu, określając ich jako „niekompetentnych nieudaczników, którzy narazili życie amerykańskich wojskowych”. W podobnym tonie wypowiedział się gubernator Illinois JB Pritzker. W wywiadzie dla telewizji MSNBC  dodał, że stanowisko powinien przede wszystkim stracić Hegseth, który jego zdaniem „nie ma kwalifikacji”, by stać na czele resortu obrony.

Ale prezydent Trump na razie zmian w administracji nie zamierza dokonywać. Tak przynajmniej twierdzi jego rzeczniczka Karoline Leavitt. Biały Dom stanowczo twierdzi, że nie przekazywano tajnych planów operacyjnych. Ludzie z otoczenia prezydenta USA skupili się bardziej na dyskredytowaniu Jeffreya Goldberga z „The Atlantic”. Ich zdaniem dziennikarz nie jest wiarygodny, gdyż wielokrotnie krytycznie wypowiadał się o obecnej administracji, był przeciwnikiem Trumpa w kampanii wyborczej, a nawet atakował go jeszcze podczas pierwszej kadencji. Jak mantrę powtarzano, że w wysyłanych na czacie wiadomościach nie zdradzono informacji objętych klauzulą tajności. 

Goldberg publikuje szczegóły

„The Atlantic” postanowił pójść za ciosem – magazyn opublikował wiadomości sekretarza Hegsetha, w których ten przekazywał dokładne dane dotyczące czasu ataku i rodzajów użytej broni:

“1215: WYSTRZAŁ F-18 (pierwszy pakiet uderzeniowy)”

“13:45: Rozpoczyna się okno pierwszego ataku F-18 opartego na wyzwalaczu (terrorysta docelowy znajduje się w znanej lokalizacji, więc POWINIEN BYĆ NA CZAS – ponadto start dronów uderzeniowych (MQ-9)”

“14:10: Więcej samolotów F-18 WYSTRZELONA (pakiet 2. uderzenia)”

“14:15: Drony uderzeniowe na cel (TO JEST MOMENT, GDY PIERWSZE BOMBKI ZOSTANĄ NA PEWNO ZRZUCONE, w zależności od wcześniejszych celów “na podstawie wyzwalacza”)”

“15:36 Rozpoczyna się 2. uderzenie F-18 – wystrzelono także pierwsze Tomahawki bazujące na morzu.”

Chwilę później, wiceprezydent JD Vance odpisuje: „Odmówię modlitwę za zwycięstwo”. 

Tajne czy poufne?

Natychmiast rozgorzała debata, czy informacje ujawnione przez „The Atlantic” były jawne, poufne czy też ściśle tajne. O ile Biały Dom stanowczo upiera się, że nie przekazano niczego, co stanowiło naruszenie tajemnicy, o tyle eksperci już tej pewności nie mają. Były republikański kongresmen z Illinois Adam Kinzinger (krytyk Trumpa), były wojskowy i weteran, twierdzi, że w czasach jego służby wojskowej, gdy miał dostęp do tajnych informacji, tego typu wiadomości obarczone były najwyższym wskaźnikiem tajności. Problem w tym, że w USA nie ma federalnej ustawy dotyczącej tajemnic państwowych. Są jedynie ustawy o szpiegostwie (z 1917 roku), o energii atomowej (z 1954 roku) o ochronie tożsamości wywiadowczych (z 1982 roku), ale o tym, co jest tajne, a co jawne decydują już rozporządzenia prezydenta. A to oznacza, że w praktyce rząd może decydować, co jest tajne, a co jawne. 

Problem Trumpa

Choć bardzo duża część środowiska MAGA uważa, że afery nie ma, to nawet po prawej stronie sceny politycznej pojawiają się głosy, że coś jest nie tak i sprawę trzeba wyjaśnić. Tomi Lahren, konserwatywna komentatorka, autorka podcastu „Tomi Lahren is Fearless”, często goszcząca w telewizji FOX News, krytykuje sposób, w jaki Biały Dom próbuje zamieść sprawę pod dywan. „Próbując ubrać to wszystko w ładnie brzmiące słówka tylko pogarszają sytuację. To, co się stało, było złe. Przyznajcie się, że spie…liście” – napisała na portalu X. Dodała przy tym, że nie chce, by ktokolwiek z administracji stracił w związku z tym stanowisko, ale brnięcie w zaparte nie spowoduje, że afera zniknie. 

Na razie kłopotem Białego Domu jest nie tylko to, że przypadkowo dodano dziennikarza do dyskusji na Signalu. Przekaz, który stara się akcentować administracja, napotyka bowiem na silne kontrargumenty. Zeznając przed senacką komisją szef CIA Daniel Radcliffe, oraz szefowa wywiadu Tulsi Gabbard stanowczo twierdzili, że podczas czatu nie przedstawiano planów operacyjnych. Gdy następnego Goldberg i „The Atlantic” opublikowali bardziej szczegółowy zapis, Gabbard oświadczyła, że publikacja „pozwoliła jej odświeżyć pamięć”, ale dodała, że nie była aktywnym uczestnikiem dyskusji. Nie wiadomo, czy prezydent Donald Trump zdecyduje się poświęcić, któregoś z zaufanych mu ludzi, by wyciszyć sprawę. Najczęściej, jako kandydata do dymisji wymienia się sekretarza obrony Pete’a Hegsetha, który już raz przetrwał poważny kryzys podczas przesłuchań nominacyjnych, gdy oskarżano go o nadużywanie alkoholu i przemoc wobec kobiet. Drugim kandydatem do dymisji jest doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz. On może był łatwiejszym celem, gdyż był kiedyś bliskim współpracownikiem Donalda Rumsfelda w administracji George’a W. Busha, a więc ekipie, której nowa amerykańska prawica nie znosi.

Daniel Bociąga
bociaga@wpna.fm
redakcja@zwiazkowy.com

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama