Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 1 kwietnia 2025 22:51
Reklama KD Market

Kiedyś było … lepiej?

Stwierdzenie, że kiedyś młodzież była inna, że było lepiej, można usłyszeć bardziej lub mniej wprost od pokolenia naszych rodziców. Nasze dzieci też niejednokrotnie uważają, że ich rodzice, czy też dziadkowie są już niedzisiejsi i nie rozumieją wielu kwestii.
Reklama
Kiedyś było … lepiej?

Autor: Adobe Stock

Mimo wszystko, to właśnie rodzice często stają się swego rodzaju łącznikiem między pokoleniami dziadków i dzieci, szczególnie kiedy rodzic jeszcze „daje radę”, a ci pozostali uważają, że tylko „ich” jest słuszne i właściwe.

ReklamaUbezpieczenia zdrowotne Obama Care

Czy zatem jest możliwe porozumienie trzech pokoleń? – Oczywiście, choć jednocześnie wymaga to dobrej woli i chęci ze wszystkich stron. Dziś właśnie przemyśleniami w tym temacie, chciałabym się podzielić z Tobą, Drogi Rodzicu.

Dzieci

Jedno z porzekadeł głosi (w skrócie), że można znieść wyłącznie swoje dzieci. I choć z jednej strony niektórzy mogą się uśmiechnąć, bo przecież są nauczyciele, którzy wytrzymują z cudzymi, a nawet potrafią świetnie sobie z nimi radzić, to szczerze mówiąc jest w tym nieco prawdy. 

Prawdopodobnie tylko wczesne dzieciństwo jest czasem, kiedy dzieci są naprawdę urocze… szczególnie, kiedy widzi się je od czasu do czasu 😉 Na niemal każdym późniejszym etapie, dzieci pokazują różki, czy nam się to podoba, czy nie. Co więcej, kiedy wchodzą w okres nastoletni, z uśmiechniętych, otwartych szkrabów, przeistaczają się w naburmuszone i przemądrzałe stwory, z którymi nie do końca nieraz wiadomo, jak rozmawiać. Ciekawe, że jeśli spróbujemy powstrzymać te bunty i fochy, wprowadzając twardą dyscyplinę, możemy się spodziewać, że wszystko powróci w okresie studenckim, ale nikt nam nie zagwarantuje, że wtedy będzie lżej.

Warto przy tym pamiętać, że człowiek zachowuje się źle, kiedy czuje się źle, a przecież te intensywne zmiany hormonalne, huśtawka nastrojów i poczucie własnej wartości oscylujące w granicach zera, to zdecydowanie nic przyjemnego. Zatem, nie ma się co dziwić, że dzieci w tym czasie są niezwykle wrażliwe i wyczulone na komentarze dotyczące swojej osoby i bardzo często sprawdzają nas dorosłych, czy przychodzimy z dobrymi zamiarami i otwartym sercem, czy też chcemy się wymądrzać. 

Tymczasem my, dorośli niejednokrotnie bardzo szybko poddajemy się i rezygnujemy, oskarżając młodego człowieka, że jest bezczelny, obrażony na cały świat i nieprzyjemny. Warto zatem pamiętać, że często takie zachowanie jest tylko pozą, za którą chowa się ten ciepły i kochany młody człowiek, być może sam zdziwiony i niekiedy przestraszony swoim zachowaniem.

Dorośli

Rodzic jest w stanie dużo znieść, szczególnie jak jest przysłowiowym „workiem treningowym” dla swojego nastolatka, niemal każdego dnia. Nieco odzwyczaili się już od tego dziadkowie, którzy bywają szczególnie wrażliwi na arogancję i w ich ocenie lekceważące zachowanie wnuków w stosunku do rodziców, czy też małomówność, opryskliwość w stosunku do nich samych.

W takich trudnych momentach, zamiast próby zrozumienia, potrafią pojawić się uwagi i dobre rady, kierowane zarówno do rodziców, jak i wnuków. Czy to jednak coś zmieni poza lepszym samopoczuciem osoby radzącej?  Z jednej strony, zależy od intencji, z jaką kierowane są dobre rady. Jeżeli rzeczywiście druga strona chce pomóc, wesprzeć, zaangażować się, mamy szansę wspólnie coś wymyślić, zbudować, a tym samym zbliżyć się do siebie. Z drugiej strony niezwykle ważna jest pokora i zrozumienie. Kiedy przychodzimy z gotową „diagnozą” i narzucamy swoje racje, w drugiej stronie naturalnie może pojawić się opór i zamknięcie na wszelkie propozycje, nawet te rzeczywiście słuszne i pomocne.

Nie możemy również zapominać, że choć wciąż czujemy się młodzi i „na czasie”, to rzeczywistość wokół nas nieustannie się zmienia i nasze dzieci, wnuki, żyją w zupełnie innym świecie niż żyliśmy my. Co za tym idzie, zmieniły się wyzwania, z jakimi przychodzi się mierzyć współczesnym dzieciom i młodzieży, a także ich możliwości radzenia sobie z nimi. Okazuje się, że postęp techniczny, rozwój Internetu z jednej strony jest potężnym ułatwieniem, ale z drugiej strony bywa zagrożeniem, czy też kolejnym czynnikiem uzależniającym. Dzieciom trudno jest rzeczywiście odpoczywać, orientować się we własnych emocjach i potrzebach swojego organizmu. Co więcej, pomimo dostępu do globalnej sieci wiedzy, wcale nie jest łatwe znalezienie rzetelnych informacji.

 Wyciągnij rękę…

Trudnym bywa niekiedy dogadanie się z własnym dzieckiem, a co dopiero z własnymi wnukami. To znów nie jest i nie może być jednorazowa przygoda, ale maraton, gdzie regularnie trzeba dokładać drobne gesty, miłe słowa, a także uwagę, zaangażowanie i ciekawość drugiej strony. 

Chwała rodzicom, którzy każdego dnia podejmują od nowa wyzwanie porozumienia się ze swoim dzieckiem, którzy niekiedy puszczą coś mimo uszu, a kiedy indziej postawią granice, pozostawiając jednak otwartą furtkę do rozmowy z szacunkiem dla obu stron.

Chwała dziadkom, którzy widząc problem, zamiast krytykować – potrafią zapytać, czy mogą jakoś pomóc, którzy sami z siebie, będą chcieli spędzić trochę czasu z wnukami, pamiętając przy tym, że mogą natrafić na opór.

Młody człowiek, którego mamy w domu, czy z którym spotykamy się od czasu do czasu wciąż nas potrzebuje, aby rozwijać się i rozkwitać, choć nie zawsze jest w stanie powiedzieć nam to wprost. Wyciągnijmy zatem do niego rękę, nam jest trochę łatwiej to zrobić!

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama