"Jak można nie mieć zdania - zwracam się do pana Nawrockiego - w sprawie tak fundamentalnej? Jak można powiedzieć, że to kogoś w ogóle nie interesuje? Bo ja bardziej spektakularnego przykładu nie znam" - pytał Trzaskowski podczas spotkania z sympatykami w Pabianicach.
Kandydat KO nawiązał tym samym do wcześniejszej, piątkowej wypowiedzi Nawrockiego, który był pytany w Lądku-Zdroju o opinię w sprawie poszukiwanego przez polskie organy ścigania posła PiS Marcina Romanowskiego. Romanowski otrzymał azyl polityczny na Węgrzech. Nawrocki powiedział, że nie ma zdania w tej sprawie. "Kandydat na urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie zajmuje się tego typu sprawami" - podkreślił.
"Nawrocki powiedział, że w ogóle nic na ten temat nam nie powie i nie jest zainteresowany tą historią. A historia jest spektakularna. Tu chodzi o kogoś, kto zdefraudował miliony, setki milionów złotych, kto ukradł setki milionów złotych w organizacji przestępczej" - wskazał Trzaskowski.
Przypomniał, że Romanowski był wiceministrem sprawiedliwości i m.in. dlatego "to jest historia, która chyba nie ma precedensu w Europie". "I co się dzieje? Polityczki i politycy PiS usprawiedliwiają. Mówią, że w ogóle super, fantastycznie, cieszą się z tego, że Viktor Orban, który jest największym przyjacielem Putina w Europie, on udziela azylu Romanowskiemu" - mówił Trzaskowski.
"To jest coś niebywałego. I na to wszystko mój kontrkandydat mówi, że on nie ma na ten temat nic do powiedzenia. To my się chyba musimy zapytać, co by to oznaczało, gdyby nie daj Boże, ktoś z PiS wygrał wybory prezydenckie. Co by to oznaczało? Ułaskawienie?" - wskazał Trzaskowski.
Według Trzaskowskiego "te wszystkie fakty zebrane do kupy, że PiS-owscy aparatczycy muszą uciekać dzisiaj do Orbana, albo na Białoruś, albo nie wiadomo gdzie, to jest właśnie obraz tych czasów, obraz ostatnich ośmiu lat".
Kandydat KO zaznaczył, że "jeśli chcemy państwa, w którym są jakieś zasady i etyka jest istotna, to musimy wybrać prezydenta, który będzie prezydentem wszystkich Polek i Polaków, a nie jednej partii politycznej; prezydenta, który ma swoje zdanie, a nie będzie czekał na to, co powie Jarosław Kaczyński".
"Właśnie takiego prezydenta Polska potrzebuje - niezależnego, który ma zdanie i - tak jak ja - będzie o nim wyraźnie mówił" - podsumował Trzaskowski. (PAP)