Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 21 grudnia 2024 21:05
Reklama KD Market

Kongres przyjął prowizorium budżetowe, unikając shutdownu

Kongres USA przegłosował w piątek w nocy prowizorium budżetowe, przedłużające obecny budżet do marca przyszłego roku. Wbrew żądaniom i groźbom prezydenta elekta Donalda Trumpa w ustawie zabrakło zniesienia lub zawieszenia limitu długu.

Autor: Adobe Stock

Senat przegłosował ustawę nieco po północy przy przytłaczającym poparciu obydwu partii w obu izbach. Ustawa trafi na biurko prezydenta, który poparł wypracowany kompromis i zapowiedział podpisanie go w sobotę. Głosowanie kończy dramatyczne kilka dni w Kongresie i oznacza uniknięcie shutdownu, tj. paraliżu większości federalnych urzędów. 

Brak porozumienia oznaczałby m.in., że żołnierze nie otrzymywaliby płac, a na lotniskach tuż przed świętami brakowałoby pracowników służb celnych. Mimo że formalnie prawo wejdzie w życie już po wygaśnięciu dotychczasowego budżetu, w praktyce kilkugodzinny poślizg nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami.

Przyjęta ostatecznie ustawa zakłada przedłużenie obecnego budżetu do marca przyszłego roku, a także zapewnia dodatkowe subsydia dla rolników oraz 100 mld dolarów pomocy dla regionów dotkniętych jesiennymi huraganami. Pierwotny projekt, wypracowany w ramach kompromisu między obydwoma partiami, był dużo szerszy i obejmował też m.in. restrykcje dla amerykańskich inwestycji w Chinach, zwiększenie płac kongresmenów o 4 proc. i szereg innych ustaw.

Projekt ten upadł po tym, jak w serii kilkudziesięciu wpisów na platformie X zaatakował go bliski doradca prezydenta Trumpa, Elon Musk, który krytykował go za rozrzutność i zagroził zakończeniem karier polityków, którzy go poprą. Potem podobne groźby do republikańskich kongresmenów skierował Donald Trump, który dodatkowo zażądał, by Kongres zniósł lub zawiesił limit zadłużenia, chcąc uniknąć trudnych negocjacji na ten temat w trakcie swojej kadencji.

Promowany przez Trumpa projekt został zdecydowanie odrzucony w głosowaniu w piątek, m.in. głosami niemal 40 Republikanów, przeciwnych zwiększaniu długu. Ostatecznie za nowym prowizorium głosowało więcej Demokratów niż Republikanów.

Mimo ogłoszenia zwycięstwa, Demokraci podkreślali rolę, jaką w spowodowaniu chaosu odegrał najbogatszy człowiek świata, który doprowadził do pogrzebania pierwotnego kompromisu. Kongresmeni ugrupowania zaczęli sugerować, że to Musk - który ma stać na czele pozapaństwowej komisji ds. cięcia wydatków i restrukturyzacji państwa - stał się faktycznym przywódcą Republikanów. 

Kongresmen Adam Goldman i inni politycy zaczęli mówić o Musku i Trumpie jako "prezydencie Musku" i "wiceprezydencie Trumpie". Kongresmenka Rosa DeLauro zarzuciła z kolei Muskowi, że doprowadził do odrzucenia pierwotnego kompromisu, bo bał się, że zawarte w nim restrykcje inwestycji w Chinach zaszkodzą interesom kierowanemu przez Muska koncernowi Tesla.

Sprawa rzuciła też cień na przyszłość spikera Izby Mike'a Johnsona, krytykowanego przez prawe skrzydło Republikanów. Część polityków partii zaczęła mówić o wyborze Muska na spikera w nowym Kongresie. Sam Johnson podkreślał, że przez cały czas był w bliskim kontakcie z miliarderem i dodał, że kiedy zapytał go, czy chce przewodzić Izbie, ten odparł, że nie wie, bo może to być najtrudniejsza praca na świecie.

Przegłosowanie prowizorium było ostatnim głosowaniem obecnego, 118. Kongresu. Nowy zainauguruje swoją działalność 3 stycznia. Republikanie utrzymają tam minimalną większość w Izbie Reprezentantów (choć będzie ona mniejsza niż obecnie) i przejmą kontrolę nad Senatem.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

 



 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama