Niezwykła magia
Od tego czasu wiele się zmieniło. Grímsey stała się popularną atrakcją, przyciągającą liczne rzesze turystów z całego świata, a przede wszystkim z Azji i Stanów Zjednoczonych. Do 1931 roku jedynym sposobem na dotarcie na wyspę było wskoczenie na pokład małej łodzi, która dwa razy w roku dostarczała tam listy. Potem jednak na Grímsey zbudowano krótki pas startowy, gdzie dziś od czasu do czasu lądują samoloty startujące z miasta Akureyri. Lot trwa tylko 20 minut. Można też skorzystać z promu, choć rejs z wioski Dalvik trwa 3 godziny. Możliwe jest też zakwaterowanie na Grímsey, ponieważ większość stałych mieszkańców wyspy, których jest tylko dwudziestu, część swoich domów przekształciła na pensjonaty dla turystów.
Halla Ingolfsdottir, lokalna przewodniczka i właścicielka firmy Artic Trip, należy do tej grupy stałych mieszkańców. Urodzona w Reykjavíku, Ingolfsdottir dorastała w południowo-wschodniej Islandii, ale zaczęła spędzać więcej czasu na Grímsey po odwiedzinach u siostry, która przeprowadziła się tam wiele lat wcześniej po poznaniu i poślubieniu miejscowego rybaka. Ostatecznie Halla postanowiła zostać stałą rezydentką w 2019 roku. Dziś mówi: „Ludzie myślą, że przeprowadziłam się tutaj z miłości do tej wyspy. To prawda – miejsce to ma niezwykłą magię, a mnie fascynuje to, jak ludzie tu żyją i radzą sobie z surową naturą”.
Ingolfsdottir prowadzi firmę turystyczną i jest właścicielką 9-pokojowego pensjonatu. Kiedy nie oprowadza wycieczek i nie opiekuje się swoimi gośćmi, raz dziennie zatrzymuje się w elektrowni, by upewnić się, że wyspa generuje wystarczająco dużo energii elektrycznej. Podczas gdy kontynentalna Islandia w dużym stopniu opiera się na energii geotermalnej i odnawialnej, Grímsey jest tak odległa, że znajduje się poza krajową siecią energetyczną. Zamiast tego cała wyspa działa na jednym generatorze zasilanym olejem napędowym.
Na Grímsey nie ma szpitala, lekarza ani posterunku policji. Ingolfsdottir mówi, że straż przybrzeżna i służby ratunkowe przeszkoliły mieszkańców wyspy, by mogli radzić sobie sami. Lekarz przylatuje samolotem raz na trzy tygodnie. W jedynej tam osadzie, znanej jako Sandvík, prócz domów mieszkalnych znajduje się szkoła, która obecnie pełni funkcję centrum kultury, a także galeria rękodzielnictwa oraz kawiarnia. Ponadto jest tam mały sklep spożywczy, otwarty przez około godzinę każdego dnia, restauracja z barem, basen, biblioteka i kościół.
Maskonury na klifach
Jeśli chodzi o wspomniany już pas startowy, znacznie częściej od samolotów lądują tam tysiące ptaków. Szacuje się, że populacja skrzydlatych mieszkańców wyspy przewyższa ludzką w stosunku 50 tysięcy do jednego. Są to głównie barwne maskonury (puffins). Odwiedzanie wyspy jest najbardziej popularne w okresie od 10 kwietnia do 10 sierpnia, kiedy to maskonury zlatują się na Grímsey, by gnieździć się na jej stromych klifach. Arctic Trip oferuje piesze wycieczki z przewodnikiem, podczas gdy inni operatorzy organizują wycieczki łodziami. Poza maskonurami są tez rybitwy arktyczne, mewy trójpalczaste i alki. Po terenie Grímsey swobodnie wędrują islandzkie konie i owce.
Podobnie jak w przypadku wielu małych miasteczek i wiosek w Islandii, historia Grímsey (6,5 km kwadratowych powierzchni), ma swoje korzenie w lokalnej legendzie. Głosi ona, że nazwa wyspy jest związana z nordyckim osadnikiem o imieniu Grimur, o którym uważa się, że przypłynął z dystryktu Sogn w zachodniej Norwegii. Najwcześniejsza znana wzmianka o Grímsey pochodzi z 1024 roku i została zapisana w „Heimskringli”, starożytnej islandzkiej sadze. Mowa jest w niej o królu Norwegii Ólafurze, który poprosił o podarowanie mu Grímsey jako symbolu przyjaźni. Lokalni przywódcy odmówili, uznając teren za zbyt cenny ze względu na obfitość ryb i ptaków.
Pod koniec XVIII wieku populacja Grímsey prawie zniknęła z powodu chorób i wypadków związanych z połowami. Mimo to społeczność przetrwała dzięki stałemu napływowi rybaków z lądu i tych, którzy przybyli, by handlować z pobliską osadą Húsavík, położoną na północnym wybrzeżu Islandii. W 2009 roku Grímsey stała się częścią gminy Akureyri, jednak nieliczni wytrwali mieszkańcy wyspy pozostają dumni ze swojej wyjątkowej tożsamości. „Dziś ziemia Grímsey jest własnością mieszkańców, miasta Akureyri i państwa islandzkiego, a wszyscy pracują nad zachowaniem dziedzictwa wyspy jako naturalnego skarbu” – mówi María Tryggvadóttir, kierowniczka projektu turystycznego „Grímsey”.
Inną główną atrakcją turystyczną wyspy jest jej położenie geograficzne w kręgu polarnym. W 2017 roku zamontowano tu ważącą 3447 kg betonową instalację artystyczną o nazwie Orbis et Globus. Umieszczono ją w najwyższej, najbardziej wysuniętej na północ części wyspy, by zaznaczyć wyimaginowaną linię koła podbiegunowego. Ponieważ Ziemia obraca się wokół pochylonej osi, kula musi być corocznie przesuwana, by zrównać się z linią szerokości geograficznej koła podbiegunowego – zazwyczaj o około 14 m rocznie. W 2047 roku, kiedy wyspa technicznie nie będzie już znajdować się w obrębie koła podbiegunowego, plan zakłada stoczenie kuli z klifu i wysłanie jej na dno oceanu.
Andrzej Heyduk