Nieobecni czy martwi?
John, emerytowany wykładowca akademicki, i jego żona Lois byli parą spokojnych emerytów, wspierających finansowo 36-letnią córkę Virginię, która marzyła o tym, by zostać artystką. McCulloughowie mieszkali w Great Baddow od lat. Kiedy nagle przestali odwiedzać znajomych, nie wzbudziło to początkowo większych podejrzeń. Wszyscy w okolicy wiedzieli, że para przeniosła się do nadmorskiej miejscowości Clacton, by tam słuchać szumu fal i cieszyć się w spokoju ostatnimi dekadami życia. Tak przynajmniej twierdziła ich córka.
Obraz idyllicznego życia na plaży był jednak daleki od mrocznej rzeczywistości. Od 2019 do 2023 roku zamiast na leżakach, rodzice Virginii leżeli martwi w domowych grobowcach sporządzonych przez ich córkę. W szafie rozkładały się zwłoki Louis, a ciało Johna było ukryte w schowku w jego własnym gabinecie. Minęły cztery lata, zanim makabra wyszła na światło dzienne.
We wrześniu 2023 roku na policję zadzwonił ochroniarz Rady Hrabstwa Essex, informując o obawach wyrażanych przez lekarza rodzinnego państwa McCulloughów. Był zaniepokojony, gdyż od długiego czasu nie widział starszej pary. Ich córka odwoływała za nich każdą planowaną wizytę, podając przeróżne powody. Szczególnie ten o niebezpieczeństwie zarażenia się wirusem Covid-19. W erze pandemii przez pewien czas przyczyna ta wydawała się rozsądna. W końcu zaczęła jednak budzić podejrzenia lekarza.
Policja kontaktowała się z Virginią kilkakrotnie, by ustalić, gdzie znajdują się jej rodzice. Za każdym razem informowała, że John i Lois są chwilowo nieobecni, nie potrafiła jednak podać ich adresu. Intuicja podpowiadała funkcjonariuszom, że kłamie. W końcu pojawili się pod domem McCulloughów z zamiarem przeszukania posesji. Virginia stanęła w drzwiach i spokojnie oznajmiła: „Wiedziałam, że ten dzień w końcu nadejdzie”. Zabrano ją na przesłuchanie, gdzie od razu przyznała się do morderstw.
Trupy w domu
Zeznania Virginii były suche, detaliczne i wyczerpujące. Najpierw oznajmiła funkcjonariuszom, że ukryła „coś” w domu. Po chwili wyjaśniła bez żadnych emocji, że ma na myśli zwłoki rodziców. Dokładnie opisała, gdzie ukryła ciała, zaznaczając, że lokalizacja zwłok matki jest „trochę bardziej skomplikowana”. Przyznała, że by ukryć zwłoki, urządziła dom tak, by przypominał grobowiec. Zaciemniła okna i zbudowała kilka „szaf”. Były to prymitywne konstrukcje z murowanych bloków mające przypominać cmentarne grobowce.
W jednej, mieszczącej się na parterze w gabinecie, Virginia ukryła ciało swojego 70-letniego ojca. Szafę przykryła dla niepoznaki kocami, a na ścianie powiesiła kilka obrazów. Zwłoki Lois znaleziono na górze, w sypialni na drugim piętrze. Były owinięte w śpiwór, a wciśnięte pomiędzy poszewki do ukrytej w rogu kolejnej szafy.
Sekcja zwłok wykazała, że John McCullough został otruty. Jego córka dodała mu do piwa zabójczy koktajl leków na receptę, które zbierała od pewnego czasu. Matkę Virginia zaatakowała zardzewiałym młotkiem i kilka razy dźgnęła nożem kuchennym. Ją również podtruła lekami. Nóż, którym zabiła matkę, trzymała potem w kuchni.
Manipulatorka i hazardzistka
Po odkryciu makabry sąsiedzi państwa McCulloughów zaczęli przypominać sobie dziwne sytuacje z ostatnich lat. Choćby to, że zasłony w kuchni ich posesji były zawsze zaciągnięte. „Nigdy nie było widać, czy ktoś jest w domu” – powiedział mieszkający obok Phil Sargeant. Nie potrafił wyobrazić sobie, że niewinnie wyglądająca blondynka mogła popełnić tak odrażające zbrodnie. Wydawała się całkiem miłą i zabawną, choć nieco lekceważącą osobą. Pamiętał, że lubiła czarny humor.
Dla Debbie Pollard, właścicielki pobliskiej kwiaciarni, którą John i Louis często odwiedzali, Virginia zawsze była trochę dziwaczna. W swoim czasie udawała, że jest w ciąży i nosiła poduszkę pod ubraniami. Świadomość, że przez 4 lata Debbie nieświadomie patrzyła na chodzącą po miasteczku morderczynię, doprowadziła ją w stan chronicznej paniki. „Mieszkała w tym domu przez te wszystkie lata, ze szczątkami mamy i taty. To mnie przeraża. Przeraża mnie!” – mówiła kwiaciarka.
Aby ukryć zbrodnie, Virginia przez lata podawała się za swoją matkę. Naśladowała jej głos podczas rozmów telefonicznych i wysyłała z telefonu rodziców fałszywe SMS-y.
W trakcie przeszukiwania posiadłości odkryto dokumenty świadczące o ogromnych długach finansowych Virginii. Wyglądało na to, że desperacko próbowała powstrzymać rodziców przed odkryciem czarnej dziury, w której się znalazła. Nadużywając ich dobrej woli, od lat żyła na ich koszt. Nie dokładała się do czynszu, trwoniła ich emerytury i zadłużała ich karty kredytowe. Manipulowała nimi i wykorzystywała każdą okazję.
Sfałszowane listy wykazały, że oszukiwała Johna, który myślał, że stracił pieniądze w wyniku działania oszustów internetowych. W rzeczywistości były to pieniądze roztrwonione przez ich córkę. Strach przed tym, że odkryją prawdę i przestaną finansować jej życie, uznano za motyw zbrodni. Ukrywając ich ciała w domu, mogła nadal wydawać ich pieniądze. W sumie było to 149 697 funtów, z czego 21 tysięcy przepuściła na hazard w Internecie. Pieniądze pochodziły z emerytur i kart kredytowych, a także ze sprzedaży aktywów należących do rodziców.
Podczas całego procesu Virginia nie okazywała większych emocji. Prokurator określił ją jako inteligentną i zręczną manipulatorkę, która dla zysku bezdusznie zamordowała rodziców. McCullough skazano na dożywocie. Po 36 latach może starać się o wyjście warunkowe. Będzie wtedy miała 72 lata.
Joanna Tomaszewska