"Biała Gwiazda", po nieudanym początku sezonu na zapleczu ekstraklasy, gdy musiała godzić ligowe obowiązki z występami w rozgrywkach UEFA, mozolnie odrabia straty i systematycznie pnie się tabeli.
Ekipa ze Stalowej Woli miała jeszcze gorszy start sezonu. Latem notowała wręcz fatalne wyniki, ale w pewnym momencie również zaczęła lepiej punktować, choć ciągle znajduje się w strefie spadkowej. Podopieczni Ireneusza Pietrzykowskiego przed potyczką z rywalem z Krakowa mogli poszczycić się serią sześciu ligowych meczów bez porażki.
Niedzielne spotkanie zapowiadało się więc ciekawie. I początkowo takie było. Na gole Angela Baeny w 16. minucie dla gości odpowiedział szybko Łukasz Furtak.
Między 39. i 40. minutą doszło jednak do wydarzeń, które praktycznie zakończyły emocje w tej rywalizacji. Najpierw samobójcze trafienie zaliczył bramkarz Stali Adam Wilk, a wkrótce potem bramkę na 3:1 dla Wisły zdobył Olivier Sukiennicki, który w poprzednim sezonie występował w Stalowej Woli.
Druga połowa przyniosła kolejne bramki dla gości - najpierw trafił Jesus Alfaro, zaś w 84. minucie wynik ustalił Łukasz Zwoliński.
Podopieczni Mariusza Jopa awansowali na dziewiąte miejsce (22 pkt), a mają jeszcze dwa mecze zaległe. "Stalówka" pozostała na przedostatnim miejscu - 11 pkt.
W niedzielę grała również inna Wisła, ta z Płocka. Zremisowała u siebie z Górnikiem Łęczna 2:2, ratując jeden punkt w 84. minucie po samobójczym golu Litwina Dominykasa Barauskasa.
"Nafciarze", którzy z dorobkiem 29 pkt zajmują czwarte miejsce w tabeli, nie wygrali żadnego z czterech kolejnych meczów ligowych. Natomiast ósmy Górnik (25) zwyciężył tylko w jednym z ostatnich dziesięciu.
Na początku sezonu Termalica była w świetnej dyspozycji. Pierwszej porażki doznała dopiero 6 października. Z ostatnich pięciu meczów wygrała jednak tylko dwa. Miedź natomiast początkowo aż tak nie imponowała, ale obecnie jest niepokonana od 30 sierpnia. W tym czasie zanotowała sześć zwycięstw i dwa remisy.
W sobotę Miedź prowadziła od 54. minuty, gdy do własnej bramki trafił Niemiec Gabriel Isik. 10 minut później sytuacja gości się skomplikowała, bo czerwoną kartką ukarany został Michael Kostka.
Termalica przewagę zawodnika wykorzystała dopiero w doliczonym przez sędziego czasie gry. Pierwsze miejsce w tabeli niecieczanom uratował Ukrainiec Artem Putiwcew.
Zmniejszyć straty do lidera nie zdołała trzecia Arka Gdynia. Zaledwie zremisowała na wyjeździe 1:1 ze znajdującym się tuż nad strefą spadkową GKS Tychy i nadal od Termaliki dzieli ją pięć punktów. To już 10. w tym sezonie nierozstrzygnięty mecz tyszan.
Już w czwartek piąte zwycięstwo z rzędu zanotował Ruch Chorzów, który rozbił u siebie Chrobrego Głogów 5:0. "Niebiescy" są na czwartej pozycji z ośmioma punktami straty do lidera.
W piątek w czwartym z rzędu meczu na własnym stadionie gola nie zdobył ŁKS. Tym razem bezbramkowo zremisował z Polonią Warszawa. Łodzianie zajmują szóste miejsce, a "Czarne Koszule" - 10.