W poniedziałkowym notowaniu rankingu WTA zawodniczkom odjęte zostały punkty za ubiegłoroczny kończący sezon turniej masters, niektóre zostały także "ukarane" odjęciem punktów za brak wymaganej liczby rozegranych imprez rangi WTA 500.
Świątek straciła więc 1500 punktów za ubiegłoroczny triumf w WTA Finals oraz dodatkowe 195 punktów w ramach regulaminowej kary WTA, bowiem wystąpiła tylko w dwóch z sześciu wymaganych turniejach WTA 500. Sabalenka - z tych samych powodów - ma tylko 690 punktów mniej w porównaniu do poprzedniego notowania.
Różnica między pierwszą a drugą w zestawieniu tenisistką wynosi obecnie 1046 punktów. Powoduje to, że Polce bardzo trudno będzie odzyskać pozycję liderki na koniec roku, bowiem nie wszystko zależy tylko od niej. By tego dokonać, musiałaby wygrać rozpoczynającą się 2 listopada imprezę WTA Finals bez porażki grupowej na koncie, licząc przy tym, że Białorusinka przegra mecz grupowy i dotrze najdalej do półfinału.
W kończącym sezon turnieju WTA Finals zagra osiem najlepiej punktujących w tym roku. Oprócz Świątek i Sabalenki, które jako pierwsze zapewniły sobie miejsce w tej imprezie, wystąpią też Amerykanki Coco Gauff i Jessica Pegula, Kazaszka Jelena Rybakina, Włoszka Jasmine Paolini, Chinka Qinwen Zheng oraz triumfatorka Wimbledonu Czeszka Barbora Krejcikova.
Tegoroczna edycja imprezy rozpocznie się w sobotę w Rijadzie, który gościć ją będzie po raz pierwszy.
W czołówce notowania doszło w poniedziałek do jednej kluczowej zmiany. Korzystając z tego, że punkty straciły Rybakina oraz Pegula, na najwyższe w karierze czwarte miejsce awansowała Paolini. Zrównała się tym samym z Francescą Schiavone pod względem najlepszej lokaty jakiejkolwiek reprezentantki Włoch w rankingu tenisistek.
Fręch zanotowała natomiast kolejny awans na najwyższe 22. miejsce w karierze, mimo że odpadła z turnieju w Tokio już w pierwszej rundzie. Magda Linette awansowała z 40. na 38. pozycję.