Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 09:26
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - wygrana lidera, kanonada w Krakowie

Piłkarze Lecha Poznań pokonali Radomiaka Radom 2:1 i umocnili się na prowadzeniu w tabeli ekstraklasy. Aż osiem goli obejrzeli kibice w Krakowie, gdzie Cracovia wygrała z Motorem Lublin 6:2. Dokończenie 13. kolejki - w niedzielę.
  • Źródło: PAP
Ekstraklasa piłkarska - wygrana lidera, kanonada w Krakowie
Lech musiał w meczu z Radomiakiem ciężko zapracować na trzy punkty fot. Facebook/Lech Poznań

"Kolejorz" w poprzednim występie przed własną publicznością niespodziewanie potknął się z Motorem (1:2), a w sobotę - choć także był zdecydowanym faworytem - też musiał ciężko zapracować na trzy punkty.

W 17. minucie prowadzenie gospodarzom zapewnił rzadko trafiający do bramki portugalski obrońca Joel Pereira, ale cztery minuty po przerwie po indywidualnej akcji wyrównał pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej Zie Ouattara. Później goście kilka razy groźnie zaatakowali. Jednak to lider zadał decydujący cios - w 72. minucie efektownym rajdem popisał się Portugalczyk Alfonso Sousa, wyłożył piłkę Mikealowi Ishakowi, a ten płaskim strzałem umieścił ją w siatce.

Szwed tym samym zdobył ósmą bramkę w sezonie i wygrał pojedynek z wyprzedzającym go jedynie w klasyfikacji strzelców Portugalczykiem Leonardo Rochą (10 goli) z Radomiaka.

Lech ma 31 punktów i o cztery wyprzedza Raków Częstochowa, którego zwycięską serię na pięciu meczach przerwał w sobotę Śląsk. We Wrocławiu ponad 16 tys. widzów nie doczekało się goli.

Pochodzący z Częstochowy i długo związany z Rakowem opiekun Śląska Jacek Magiera przed meczem zdawał sobie sprawę ze skali wyzwania i przyznał, że każdy punkt dla jego drużyny, która w środku tygodnia opuściła ostatnią pozycję w tabeli, będzie cenny.

I ten cel zrealizowali, choć w drugiej połowie w sukurs przyszedł im VAR. Częstochowianie, którzy byli szczególnie groźni po stałych fragmentach gry, po jednym z nich trafili do siatki, ale po kilkuminutowej analizie zapisu wideo sędzia Szymon Marciniak nie uznał gola i skończyło się 0:0.

"Wiem, że można powiedzieć: +remis na wyjeździe, na trudnym terenie, czyli jest dobrze+. Ale my nie jesteśmy zadowoleni, bo chcieliśmy wygrać. Ja też osobiście nie jestem zadowolony - ani z wyniku, ani z gry" - przyznał trener gości Marek Papszun.

Aż osiem goli obejrzeli za to kibice w Krakowie, gdzie Cracovia pokonała 6:2 Motor, z którym w ekstraklasie zmierzyła się po 40-letniej przerwie. Zaczęło się jednak po myśli przyjezdnych, którzy już w drugiej minucie objęli prowadzenie, a po szybkim wyrównaniu Davida Kristjana Olafssona, w ósmej minucie znowu wygrywali.

Do przerwy było 2:2, a w 72. minucie islandzki pomocnik "Pasów" skompletował hat-trick. W poprzednich 22 występach w ekstraklasie 29-latek tylko raz wpisał się na list strzelców. Z kolei w żadnym z wcześniejszych sezonów w profesjonalnym futbolu nie uzyskał więcej niż dwa gole, a w tym może się pochwalić już czterema trafieniami.

W końcówce meczu w roli głównej wystąpił Benjamin Kallman, który strzelił dwie bramki, a w bieżących rozgrywkach ma już siedem. Wynik w 86. minucie ustalił rezerwowy Mateusz Bochnak.

Cracovia z dorobkiem 26 punktów jest trzecia w tabeli. Beniaminek z Lublina z 15 "oczkami" plasuje się na 11. pozycji, ale przegrał dwa razy z rzędu, tracąc w tych spotkaniach 10 goli (przed tygodniem 3:4 z Widzewem Łódź). Sporo można zarzucić bramkarzowi Kacprowi Rosie, który zaczął sezon jako rezerwowy, ale po kontuzji Chorwata Ivana Brkica wszedł między słupki.

"Coś, co było naszą siłą, czyli gra w defensywie i niedopuszczanie przeciwnika do sytuacji, trochę się odwróciło. Podobnie jak przed tygodniem z Widzewem wszystko nam się rozsypało w ciągu 12 minut. W dwóch ostatnich meczach tracimy 10 bramek, a strzelamy pięć. Jeśli w ekstraklasie w dwóch meczach zdobywasz pięć goli, nie możesz mieć zero punktów" - skomentował szkoleniowiec Motoru Mateusz Stolarski.

Niewiele mniej goli obejrzeli kibice w Gliwicach, gdzie Piast zremisował z Lechią 3:3. Gdańszczanie prowadzili już 3:1, ale gospodarzom udało się zniwelować straty. Dwukrotnie do bramki gości trafił Hiszpan Jorge Felix.

"Strzelając trzy bramki na wyjeździe i dodatkowo mając trzy świetne okazje do zdobycia kolejnej, po prostu trzeba wygrać. Mamy do siebie pretensje, że tak się nie stało. Momentami pokazaliśmy dobrą stronę Lechii Gdańsk, ale powinniśmy +zamknąć+ mecz ok. 55. minuty. Potem wróciły +demony przeszłości+" - ocenił trener beniaminka Szymon Grabowski.

Miano "drużyny własnego boiska" potwierdziła Pogoń, która w Szczecinie jeszcze nie straciła punktu. Piątkowe 2:1 z Puszczą Niepołomice było siódmym zwycięstwem w sezonie. Siódmego gola w sezonie zaliczył grecki napastnik "Portowców" Efthymis Koulouris, ale zwycięską bramkę uzyskał Szwed Linus Wahlqvist w 83. minucie.

Ekipa z Małopolski przegrała piąte kolejne spotkanie ligowe i z ośmioma punktami zamyka tabelę. Pogoń, która nie radzi sobie na wyjazdach, ma 22 pkt i jest piąta.

W niedzielę na pozycję wicelidera może wskoczyć Jagiellonia. Broniący tytułu białostoczanie podejmą 14. Koronę Kielce. Sporo emocji powinien przynieść mecz preferujących otwarty futbol Widzewa Łódź i Górnika Zabrze. W innych spotkaniach tego dnia Stal Mielec zagra z Zagłębiem Lubin, a Legia Warszawa z GKS Katowice.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama