W składzie opublikowanym przez Polski Związek Tenisowy we wrześniu Świątek nie było, ale pozostawiono jedno wolne miejsce.
"Widzimy się w Maladze! Cieszę się, że mogę dziś dać Wam znać, że zagram w finałach Billie Jean King Cup. Bardzo się cieszę, że będę mogła zagrać dla swojego kraju i jak zawsze z dumą reprezentować Polskę. Razem z całą ekipą damy z siebie wszystko i po prostu zagramy najlepiej jak możemy. Liczę, że będziecie oglądać i nam kibicować. Do zobaczenia!" – brzmi pełna wiadomość przekazana przez sztab Świątek.
W światowym rankingu Świątek obecnie jest druga. Fręch zajmuje 24. miejsce, 41. jest Linette, 171. Chwalińska, a 252. Kawa.
Po zmianie formuły rozgrywania turnieju finałowego Polki zagrają 13 listopada z drużyną Hiszpanii. Na zwyciężczynie w ćwierćfinale już czeka rozstawiony z numerem drugim zespół Czech, który na otwarcie ma "wolny los".
Liderką Hiszpanek będzie 14. na liście WTA Paula Badosa, a obok niej zagrają Jessica Bouzas-Maneiro (60. WTA), Cristina Bucsa (70. WTA), Nuria Parrizas-Diaz (97. WTA) i Sara Sorribes-Tormo (112. WTA).
Mecz będzie się składał z dwóch pojedynków singlowych i jednego deblowego.
Świątek kilka dni wcześniej będzie broniła tytułu w imprezie WTA Finals w Rijadzie (2-9 listopada). To będzie jej powrót do rywalizacji po przerwie od 5 września, kiedy przegrała z Amerykanką Jessicą Pegulą w ćwierćfinale wielkoszlemowego US Open. W październiku Świątek zakończyła współpracę z trenerem Tomaszem Wiktorowskim, a jej nowym szkoleniowcem został Belg Wim Fissette.