Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 10 października 2024 18:25
Reklama KD Market

Domowi nauczyciele

Kiedy pracowałam jeszcze w szkole jako pedagog, niejednokrotnie na informację o moim zawodzie pytano mnie, czego uczę… Nie uczyłam jednak żadnego konkretnego przedmiotu, a raczej pełniłam rolę wsparcia dla uczniów, nauczycieli i rodziców. Język polski jest pod tym względem dość ubogi, ponieważ nazwa „pedagog” jest używana zamiennie dla nauczycieli i rzeczywistych pedagogów, mimo że realizowane przez nich zadania znacznie się od siebie różnią.
Domowi nauczyciele

Autor: Adobe Stock

Zupełnie inaczej jest z nauczycielami i rodzicami. Choć ich zadania mają dużo wspólnego, nazwy pełnionych ról są ściśle związane z głównymi zadaniami: nauczaniem i urodzeniem. A przecież rodzice to również nauczyciele, bardzo szerokiego i po części nieprzewidywalnego przedmiotu, jakim jest życie. W dużej mierze od kompetencji nauczycielskich rodziców właśnie zależy, czy w dzieciach obudzi się ciekawość świata, czy zostanie ona całkowicie stłamszona.

Dziś, niemal w przeddzień Święta Edukacji Narodowej, chciałabym zaprosić Cię Drogi Rodzicu do przyjrzenia się nieco bliżej naszym rodzicielskim wyzwaniom nauczycielskim.

Relacje

Budujemy je od samego początku naszego życia i uczymy tego nasze dzieci. Najczęściej nie robimy tego całkiem świadomie i z premedytacją, ale bardziej na wyczucie, intuicyjnie. Niezależnie od tego jednak, staramy się, aby dziecko odczuło, że jest kochane i bezpieczne. To właśnie my stajemy się dla maluchów wzorem, z którego będą czerpały całymi garściami, budując kolejne relacje w swoim życiu, zarówno te koleżeńskie, przyjacielskie, jak i później romantyczne.

Dziecko uczy się odbierając nasze gesty skierowane w jego stronę, reaguje na nie i sprawdza efekt, jaki osiąga. W ten sposób doświadcza i szuka rozwiązań, strategii, które będą najskuteczniejsze w relacji z rodzicami, ale być może również z rówieśnikami i/lub nauczycielami.

Innym sposobem przekazywania dzieciom „informacji” o budowaniu relacji jest pokazywanie. Nasze pociechy są świetnymi obserwatorami, których nie da się oszukać. Potrafią one znakomicie wyczuć każdy fałsz, ale również prawdziwość uczuć, które okazujemy sobie nawzajem w rodzinie.

To właśnie z domu dzieci wynoszą najcenniejsze informacje o tym, czym jest miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. Mówiąc krótko to właśnie tu zdobywają podstawy budowania relacji z innymi ludźmi. 

Rozmowa i negocjacje

Nasze życie i współżycie społeczne oparte jest na komunikacji. Już od najmłodszych lat, a nawet od pierwszych chwil naszego życia, zaczynamy szukać sposobu na „zawiadomienie świata” o naszych potrzebach, a następnie zaspokojenie ich. Początki bywają nieco koślawe. We wzajemnych kontaktach niemowlaka z rodzicami dominuje przypadek, który potrafi niekiedy doprowadzić do sukcesu. Im dziecko jest starsze, tym coraz częściej pojawia się rozmowa, a ta z kolei często prowadzi do negocjacji.

Co ciekawe, na początku znacznie częściej negocjują rodzice i starają się znaleźć jakieś sensowne, a przede wszystkim właściwe (czytaj: przekonujące) argumenty, aby: dziecko zjadło coś zdrowego, przestało skakać po łóżku, umyło zęby, posprzątało pokój…  Im dzieci starsze, tym częściej to właśnie one przejmują inicjatywę i stają się mistrzami negocjacji, w których niekiedy wystarczy zrobić minę Kota od Shreka, a kiedy indziej wytężyć mózg i znaleźć silne „za”, które rozgromią każde rodzicielskie „przeciw”.

Tutaj zdecydowanie najlepszą formą nauki jest doświadczenie i ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Na przyszłość – jak znalazł, szczególnie, że właściwa argumentacja przydaje się w absolutnie każdej dziedzinie życia.

Samodzielność

Ta jest szczególnie ważna w obliczu faktu, że nie wychowujemy dzieci dla siebie, ale dla świata i to właśnie w nim nasze pociechy muszą wiedzieć, jak żyć i przeżyć. 

Nie jesteśmy w stanie wszystkiego zrobić za dzieci, ustrzec ich  przed wszelkimi zagrożeniami, błędami, czy porażkami. To bowiem właśnie z nich najwięcej się uczymy, więc im wcześniej i w bardziej kontrolowanych warunkach nauczymy się z nimi mierzyć, oswoimy się z nimi, tym w przyszłości mniej rzeczy będzie dla nas przeszkodami nie do przejścia. 

Dzieci potrzebują wyzwań, szczególnie takich, z którymi będą w stanie poradzić sobie, wysilając się chociaż trochę. Jest to niezwykle ważne, ponieważ zbyt łatwe zadania potrafią przynieść odwrotny efekt i zamiast budować samodzielność i poczucie własnej wartości, wywołują poczucie bycia słabym i takim, w kogo nikt nie wierzy, że może sobie poradzić.

 

Jeżeli Drogi Rodzicu do tej pory nie myślałeś o sobie jako o nauczycielu, przewodniku, to nigdy nie jest na to za późno. Choć powszechnym jest fakt, że zawód nauczyciela potrafi dać  sporo satysfakcji w przeciwieństwie do zarobków, będąc rodzicem też nie możemy nastawiać się na zapłatę, ale za to warto dążyć  do tego, aby czerpać z tej wspaniałej roli jak najwięcej przyjemności i satysfakcji, czego serdecznie wszystkim Wam życzę Drodzy Rodzice!

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama