Porządki przerzucę na chłopaków, ale tylko w części, bo oni też mają swoje zadania na te „wolne dni”. Trzeba zatem zdecydować, co jest najważniejsze, co tylko ważne, a co jeszcze może poczekać na swój czas.
Każdy z nas codziennie podejmuje najróżniejsze decyzje, również te dotyczące tego, na czym skupiamy naszą uwagę, czym się zajmujemy. Jak to robić, aby nie odkładać rzeczy najważniejszych wciąż na później? Oto kilka pomysłów, jak pomóc sobie i dzieciom. Co jest najważniejsze?
Nie wszystko złoto, co się świeci…
… można powiedzieć, gdyż z priorytetami bywa bardzo podobnie. To, co dla nas może mieć wartość, nie musi jej mieć dla kogoś innego, w tym naszych dzieci. Jest niezwykle ważnym, aby o tym pamiętać, ponieważ niejednokrotnie powtarzamy, że najważniejsze dla nas – rodziców jest to, aby nasze dzieci skupiły się na nauce i szkole, ale dla nich ta szkoła może i jest ważna, ale nie koniecznie pod postacią zdobywania wiedzy i ocen, a bardziej zdobywania przyjaźni.
Jeżeli zatem chcemy dowiedzieć się, jakie są nasze priorytety, co jest tym naszym złotem, warto choć przez chwilę wsłuchać się w siebie, sprawdzić, co jest dla mnie naprawdę ważne, na czym mi zależy. Nie znaczy to absolutnie, że cała reszta powinna pójść w przysłowiowy kąt, ale wiedząc, co wysuwa się na pierwszy plan, jesteśmy w stanie lepiej zorganizować sobie zarówno czas w ciągu dnia, jak i dojście do wyznaczonych celów.
Wracając jednak do różnic między nami a dziećmi w określeniu priorytetów, nie możemy zakładać, że nasze będzie na wierzchu ze względu na wiek, czy pełnioną w rodzinie rolę. Nie ma sensu narzucać dzieciom na siłę naszego postrzegania świata, ale bardziej pokazać wartości i korzyści płynące ze zdobywania wiedzy, szanując jednocześnie potrzeby naszych pociech.
W kierunku planu
Kiedy chcemy wspólnie z dziećmi, przygotować plan działania w kierunku realizacji priorytetów, zamiast skupiać się na tym, czyje ważności są dominujące, warto zainwestować czas i energię w próbę ustalenia, co możemy zrobić, aby zadowolić i jedną stronę i drugą. Czy jest to w ogóle możliwe? Wydaje mi się, że tak, pod warunkiem, że zostanie to jasno sprecyzowane i obustronnie potwierdzone.
Idealnym rozwiązaniem będzie sytuacja, kiedy umawiamy się, że nasze dziecko zajmuje się tematami szkolnymi w określone dni i w konkretnych godzinach, aby być na bieżąco i nie tworzyć sobie zaległości. Jednocześnie dla znajomych będzie miało czas również w określonym czasie.
Nie ma się co oszukiwać, że ustalony plan będzie idealny i wszyscy będą się go trzymać zawsze i wszędzie. Wszystko potrzebuje czasu na sprawdzenie i wprowadzenia ewentualnych poprawek, jeżeli ciężko jest się go trzymać. To, co może wpłynąć na ewentualną skuteczność lub jej brak, w realizacji takiego dogadanego planu jest …
Słoik
Niezależnie od tego, czy pracujemy nad swoim planem dnia, czy pomagamy naszemu dziecku wybrać i poukładać priorytety, reguła słoika może okazać się kluczową. Wyobraźmy sobie zatem, że nasz dzień to słoik, który będziemy wypełniać. Jeżeli zaczniemy od drobnych zadań, których każdego dnia mamy zatrzęsienie, w ciągu jednej doby zmieścimy ich bardzo dużo, ale… być może nie zmieścimy innych ważnych, ważniejszych. Dzieje się tak głównie z tego powodu, że te najłatwiejsze zadania nie zawsze są rzeczywiście priorytetowe i wymagające natychmiastowej realizacji. Kiedy jednak rozpędzimy się w ich realizacji, może zabraknąć nam dnia na inne rzeczy.
Niezwykle ważne okazuje się być podejście na zasadzie chociażby kiszenia ogórków, gdzie do słoika wkładamy najpierw te największe ogórki, uzupełniamy mniejszymi, a na końcu dodajemy przyprawy i zalewamy wodą. Taki sposób „upchnięcia” daje najlepsze efekty.
W ciągu naszego dnia analogicznie warto najpierw zaplanować zadania najważniejsze i najpilniejsze. W następnej kolejności bierzemy pod uwagę te ważne, a na koniec uzupełniamy to wszystko tymi mniejszymi, pamiętając jednocześnie, aby nie pomijać przerwy i odpoczynku, bo ten, bywa traktowany po macoszemu.
Wybór priorytetów niekiedy wydaje się dodatkiem, z którego można, ale w sumie to wcale nie trzeba korzystać. Tymczasem nasza rzeczywistość coraz bardziej wymaga od nas i od naszych dzieci tej umiejętności, abyśmy nie zginęli w chaosie informacji i bodźców, które do nas docierają. Wszystkie one walczą o naszą uwagę, a nie ma co oszukiwać się, że nie wszystkie są rzeczywiście niezmiernie ważne dla nas i naszego rozwoju. Wybierajmy świadomie!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!