Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 14:26
Reklama KD Market
Reklama

W Alabamie użyto azotu do egzekucji mężczyzny skazanego za zabicie trzech osób

W czwartek w więzieniu w Alabamie użyto azotu do wykonania wyroku śmierci na 59-letnim Alanie Millerze, który zastrzelił w 1999 roku trzy osoby w miejscu pracy. W USA po raz drugi zastosowano tę metodę, która wywołała debatę na temat jej humanitarności.
W Alabamie użyto azotu do egzekucji mężczyzny skazanego za zabicie trzech osób

Autor: Adobe Stock

"Nie zrobiłem nic, żeby tu być" — powiedział Miller w swoich ostatnich słowach.

Podczas procesu świadkowie nie mieli jednak wątpliwości co do jego winy. Był jednym z pięciu więźniów straconych w ciągu jednego tygodnia, co przeczy wieloletniej tendencji spadku stosowania kary śmierci w USA.

W 2022 r. stan Alabama odwołał poprzednią próbę wykonania wyroku na Millerze. Nie udało się wtedy umieścić wenflonu w żyle ważącego 159 kg więźnia.

"Dziś wieczorem sprawiedliwości stało się w końcu zadość dzięki metodzie egzekucji wybranej przez więźnia. Jego czyny nie były szaleństwem, ale czystym złem. Trzy rodziny zostały na zawsze zmienione przez jego odrażające zbrodnie i modlę się, aby mogły znaleźć pocieszenie po tylu latach" – oświadczyła gubernator Alabamy Kay Ivey.

Zeznania w sądzie wskazywały, że Miller był paranoikiem i uważał, że plotkowali o nim współpracownicy.

"Rozsiewałeś plotki na mój temat" – opisał Millera świadek, zanim napastnik otworzył ogień. Wszyscy trzej mężczyźni zostali wielokrotnie postrzeleni.

Egzekucja była drugą w USA, w której użyto nowej metody. Alabama po raz pierwszy zastosowała ją w styczniu, kiedy stracono Kennetha Smitha.

Metoda polega na umieszczeniu maski gazowej na twarzy więźnia, aby zastąpić powietrze czystym azotem, powodując śmierć z powodu braku tlenu.

Niektórzy eksperci i prawnicy zajmujący się prawami człowieka twierdzą, że nowa metoda jest ryzykowna, a toksyczność azotu może spowodować niepotrzebne cierpienie więźnia i jednocześnie narazić zdrowie innych osób na sali.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama