Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 24 września 2024 22:21
Reklama KD Market

Morderczy szlak

Morderczy szlak

Przesmyk Darién, a po hiszpańsku tapón del Darién, to region łączący dwa kontynenty amerykańskie. Przechodzi przez prowincję Darién w południowej Panamie i północną część departamentu Chocó w Kolumbii. Dział wodny, gęsty las tropikalny i góry powodują, że teren jest ekstremalnie trudny do przejścia. Cieszy się reputacją jednego z najbardziej niegościnnych obszarów świata. Jeszcze nie tak dawno uważano, iż jest to teren praktycznie nie do przebycia. Dziś jest jednak inaczej…

Handel ludźmi

Geografia przesmyku Darién jest bardzo zróżnicowana. Po stronie kolumbijskiej dominuje delta rzeki Atrato, która tworzy płaskie bagna o szerokości co najmniej 80 km. Pasmo górskie Serranía del Baudó rozciąga się wzdłuż wybrzeża Pacyfiku w Kolumbii aż do Panamy. Dla kontrastu strona panamska to górzysty las tropikalny, który wznosi się od 60 metrów na dnie doliny aż do 1845 metrów na najwyższym szczycie, Cerro Tacarcuna. Teren ten jest zamieszkały głównie przez rdzenną ludność Embera-Waunana i Guna. Jedyną większą osadą jest tu La Palma, stolica prowincji Darién, licząca około 4200 mieszkańców.

Ze względu na izolację i trudne położenie geograficzne obszar Darién jest w dużej mierze niezagospodarowany, a większość działalności gospodarczej obejmuje rolnictwo na małą skalę, hodowlę bydła i pozyskiwanie drewna. Szerzy się tu za to przestępczość – handel ludźmi i narkotykami. Nie ma tu ani jednej drogi, nawet prymitywnej. Rozwój infrastruktury od dawna jest ograniczony wyzwaniami logistycznymi, kosztami finansowymi i problemami środowiskowymi.

Jako jedyny most lądowy między Ameryką Północną i Południową, przesmyk Darién od 2010 roku stał się jednym z najważniejszych szlaków migracyjnych na świecie. Tysiące ludzi, głównie Haitańczyków i Wenezuelczyków, przemieszcza się tędy na północ, aż do granicy Meksyku ze Stanami Zjednoczonymi. Jest to niestety trasa migracyjna pełna ludzkich tragedii.

Podróżowanie w obrębie przesmyku Darién często odbywa się na małych łodziach lub tradycyjnych pirogach. Jedyną inną opcją pozostaje marsz pieszo, co jest niezwykle niebezpieczne. Do zagrożeń naturalnych – takich jak przyroda pełna drapieżników i jadowitych gadów, choroby tropikalne oraz częste ulewne deszcze i gwałtowne powodzie – dochodzi fakt, że nie działają tam żadne organy ścigania ani też służby medyczne.

Pierwszego przejazdu samochodowego przez przesmyk dokonało trzech Brazylijczyków w fordzie Model T. Opuścili oni Rio de Janeiro w 1928 roku i przybyli do Stanów Zjednoczonych 10 lat później. Wiele godnych uwagi przepraw zostało potem dokonanych pieszo. Sebastian Snow przekroczył Darién z Wade’em Davisem w 1975 roku w ramach wędrówki z Ziemi Ognistej do Kostaryki. Podróż ta została udokumentowana w jego książce „The Rucksack Man” z 1976 roku. Pięć lat później George Meegan przemierzył ten region w ramach podobnej podróży. On także zaczynał na Ziemi Ognistej i ostatecznie zakończył wędrówkę na Alasce.

Od początku lat 80. do połowy lat 90. Encounter Overland, brytyjska firma zajmująca się podróżami w trudnym terenie, organizowała trzytygodniowe wycieczki trekkingowe przez Darién z Panamy do Kolumbii. Podczas tych wypraw korzystano z dowolnego dostępnego środka transportu: jeepów, autobusów, łodzi, itp., przy czym podróżni przewozili własne zapasy żywności.

Przez dżunglę do USA

Dziś nadal uważa się obszar przesmyku Darién za zasadniczo nieprzejezdny, czym jednak nie przejmują się migranci. Spośród 334 tysięcy ludzi, którzy przebyli tę podróż w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2023 roku, 60 proc. stanowili Wenezuelczycy. Wiadomo, że migranci z Afryki, Azji Południowej, Bliskiego Wschodu, Karaibów i Chin przekraczają Darién w ramach migracji do Stanów Zjednoczonych.

Sforsowanie tego terenu na piechotę jest możliwe, ale niezwykle trudne. To jedno z najbardziej deszczowych i niebezpiecznych miejsc świata, gdzie dominuje bezprawie i gdzie pełno jest przemytników i przestępców. Szlak pieszy biegnie przez strome, skaliste zbocza i niezwykle gęstą dżunglę. Większość migrantów to ludzie w przeciętnej lub słabej kondycji fizycznej, a znaczną część z nich stanowią kobiety i dzieci.

Ulewne opady deszczu powodują gwałtowne powodzie, które mogą zaskoczyć ludzi podczas snu. W czasie marszu trzeba przeprawić się przez kilka rzek, na których nie ma mostów ani łodzi. Nie są dostępne żadne usługi – trzeba zabrać ze sobą żywność, namiot i środki do uzdatniania wody, wystarczające na kilkudniową wędrówkę. Często odnajduje się na szlaku ciała migrantów, jednak władze Panamy zaniżają liczbę zmarłych.

Ponieważ nie ma pomocy medycznej ani możliwości ewakuacji osoby chorej, rannej lub po prostu wyczerpanej, zwykłe złamanie nogi kończy się nieuchronnie śmiercią. Kiedy ktoś umiera w dżungli, jego szczątki są zwykle zjadane przez zwierzęta, porwane przez prąd rzeki lub rozpadają się w gorącym, wilgotnym terenie. Ale czasami udaje się odzyskać ciało. Władze Panamy przedstawiają sprzeczne sprawozdania na temat liczby ciał wydobytych z dżungli – liczba ta waha się od 30 do 70 rocznie.

Zjawiska te nie są niczym nowym. Przez kilka wieków odkrywcy i potencjalni kolonizatorzy, którzy wchodzili do Darién, zwykle umierali z głodu lub pragnienia, byli atakowani przez zwierzęta, tonęli w rwących rzekach lub po prostu gubili się i nigdy nie wychodzili z dżungli. Zagrożenia te nadal istnieją. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych w tym roku przesmyk Darién może przekroczyć ponad 800 tysięcy ludzi.

Stany Zjednoczone przez lata próbowały zniechęcić do tej migracji, wywierając presję na sąsiadów z Ameryki Łacińskiej, by zamknęli ustalone trasy migracyjne. Niestety trasy te są dziś w znacznej mierze kontrolowane przez zorganizowane kartele przestępcze. Każdy, kto pracuje w Darién, musi uzyskać zgodę kartelu. Gangsterzy zbudowali schody na zboczach wzgórz i wyposażyli zbocza skał w drabiny. A teraz reklamują intensywnie swoje „usługi” wśród ludzi marzących o dostaniu się do USA.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama