Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 19 listopada 2024 00:31
Reklama KD Market

Przygoda ze śmiercią

Przygoda ze śmiercią
Od lewej: Callum Robinson, Jake Robinson, Jack Carter Rhoad fot. callum10robinson/Instagram

Traktowali ten wyjazd jak najwspanialszą podróż życia. Plan był prosty, pakują sprzęt do białego pick-upa i jadą do Meksyku, by tam poszaleć niesieni na falach oceanu na desce. W ciągu dnia mieli surfować, a wieczorami relaksować się w jacuzzi i objadać meksykańskimi przysmakami. Jednak zamiast idealnej fali w Baja California czekała na nich śmierć...

Wyprawa życia

Amerykanin Jack Carter Rhoad i jego przyjaciele z Australii bracia Callum i Jake Robinsonowie od zawsze uwielbiali surfing. Tym razem zaplanowali wypad nad meksykańskie wybrzeże rozciągające się tuż za południową granicą Stanów Zjednoczonych w Baja California. Te okolice uchodzą w Meksyku za jedne z najbardziej niebezpiecznych, bowiem rządzą w nich przywódcy karteli narkotykowych.

33-letni Jake Robinson, lekarz na progu swojej kariery, przyleciał z tej okazji z Australii prosto do San Diego. Tu czekał już na niego brat, 30-letni Callum, który zamieszkał w USA, by grać zawodowo w drużynie lacrosse. W San Diego dołączył do nich jeszcze 30-latek Rhoad. Był bardzo podekscytowany wyjazdem, podróż z kumplami do Meksyku miała być jednym z jego ostatnich wypadów kawalerskich. Za trzy miesiące brał bowiem ślub.

W kwietniu 2024 roku mężczyźni spakowali deski surfingowe, namioty, resztę sprzętu i ruszyli na południe, w stronę granicy z Meksykiem. Kierowali się do San Miguel w Baja California, który miał być ich pierwszym przystankiem w wyprawie życia. Gdy dojechali do celu, zaparkowali swojego białego pick-upa, rozbili namioty i wskoczyli na deski, by beztrosko surfować po skąpanym w słońcu meksykańskim wybrzeżu.

Początkowo wszystko przebiegało według planu. Pierwsze zdjęcia z wypadu, które wkrótce Callum zamieścił na Instagramie, przypominały pocztówki z raju: trójka przystojnych surferów relaksująca się w jacuzzi, zajadająca tacos w barze i pijąca piwo na plaży. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Pod jednym ze zdjęć przedstawiających ich białego pick-upa wypełnionego deskami surfingowymi i zaparkowanego przy plaży, Callum napisał: „i zaczyna się”. Nie przeszło mu przez myśl, że to ostatni wpis w jego życiu...

Makabra w studni

Po weekendzie na kempingu kolejnym przystankiem podczas meksykańskich wakacji miała być turystyczna miejscowość Rosario. Jeszcze w Kalifornii trójka surferów zarezerwowała sobie tam hotel. Nigdy jednak do niego nie dotarli. Ostatni raz widziano ich 27 kwietnia, gdy surfowali niedaleko Ensenady, 60 mil od Tijuany. Potem jakby zapadli się pod ziemię. Ich komórki przestały działać, a w mediach społecznościowych przestały pojawiać się relacje z wakacji.

Ponieważ mężczyźni nie zameldowali się w hotelu, a rodzina straciła z nimi kontakt, zgłoszono ich zaginięcie. Wkrótce w rozległe poszukiwania oprócz meksykańskiej policji zaangażowano FBI. 2 maja agenci odkryli przerażającą prawdę. Niedaleko miejsca, gdzie surferzy rozbili biwak, w głębokiej na 50 stóp studni w Santo Tomas znaleziono trzy ciała.

Władzom wydobycie ciał z dna studni zajęło kilka godzin. Identyfikacja potwierdziła, że były to zwłoki surferów. Zaraz po pierwszych oględzinach agenci FBI wiedzieli, że mają od czynienia z morderstwem. Cała trójka miała ślady ran postrzałowych w głowę. Pozostawało pytanie, kto oddał strzały i dlaczego ofiarami przeprowadzonej w stylu mafijnych porachunków egzekucji padli niewinni turyści?

Kartel wspiera FBI

Pierwsze podejrzenia padły na kartel narkotykowy Sinaloa, który kontroluje ten obszar Meksyku. Jego członkowie zaprzeczali, że mają cokolwiek wspólnego z zabójstwem surferów. Co więcej, i ku zdziwieniu władz, zaoferowali pomoc policji. „Gliniarze szukali gringo i ich morderców. Poinformowaliśmy władze, gdzie ich znaleźć” – przyznał w mediach anonimowy gangster z kartelu. Dlaczego jego przywódcy pomogli policji? Podobno gang chciał uniknąć zwrócenia na sobie uwagi władz w obawie, że przy okazji wyjdą na jaw ich mroczne sekrety.

I tak, dzięki nieoczekiwanej pomocy kartelu, znaleziono faktycznych zabójców. Okazało się, że byli nimi pospolici złodzieje samochodów działający na własną rękę. W połowie maja aresztowano trzech podejrzanych. Byli nimi: Ari Gisel Garcia Cota, którą zatrzymano wraz z jej chłopakiem, Jesusem Gerardo „N”, znanym również jako „El Kekas” (dziewczyna zeznała, że przyznał się przed nią do zabicia surferów), oraz Angel Jesus. Tego ostatniego policja zatrzymała dopiero w lipcu, na południe od Ensenady. Postawiono im zarzut morderstwa.

Po serii przesłuchań główna prokurator stanu Baja California, Maria Elena Andrade Ramirez, przedstawiła prawdopodobny scenariusz kwietniowych wydarzeń. Złodzieje natknęli się na biwak surferów i zobaczyli zaparkowanego pick-upa. Postanowili ukraść opony oraz inne części auta, by zamontować je w starszym modelu, którym sami jeździli. Pech chciał, że w czasie kradzieży mężczyźni wrócili z plaży na biwak. Wywiązała się bójka.

Podczas starcia, gdy bandyci wyciągnęli broń, trójka surferów próbowała jednak załagodzić sytuację i wycofać się. Mimo to wykonano na nich egzekucję. Studnia, do której mordercy wrzucili ciała, znajdowała się zaledwie kilka kilometrów od miejsca biwaku. Wokoło niej natrafiono na ślady walki. W tym łuski po nabojach i plamy krwi. Nie wiadomo, w jakim momencie bandyci zastrzelili trójkę. Prawdopodobnie uprowadzili ich i dokonali egzekucji przy studni. Potem pozbyli się jeszcze samochodu. Spalonego pick-upa znaleziono 40 mil dalej, na ranczo Santo Tomas.

Wkrótce po morderstwach okoliczni surferzy postanowili w unikalny sposób oddać hołd zamordowanym – wypłynęli na ocean i stworzyli krąg na deskach unoszących się na falach oceanu.

Jest jeszcze jedna postać tej tragicznej historii. To Randy Dible, czwarty surfer, który w ostatniej chwili zrezygnował z wyprawy do Meksyku, co uratowało go przed śmiercią. Randy przeżył traumę po wiadomości o zabójstwach kolegów, do dziś nie może pogodzić się z faktem, że tylko on ocalał.

Joanna Tomaszewska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama