Polscy siatkarze w poniedziałek awansowali do półfinału igrzysk olimpijskich w Paryżu, pokonując w ćwierćfinale Słowenię 3:1. "To był naprawdę wielki mecz. Nasz najlepszy na tym turnieju" - ocenił przyjmujący Aleksander Śliwka.
Biało-czerwoni znakomicie rozpoczęli spotkanie ze Słowenią i od początku przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Słabszy moment mieli jedynie w końcówce drugiej, przegranej partii.
"Od początku pokazaliśmy dużą agresję i chęć zwycięstwa. Chcieliśmy pokazać przeciwnikom, że jesteśmy żądni wygranej i od samego początku mega skupieni, agresywni w każdym elemencie. Broniliśmy wiele piłek, system blok-obrona wyglądał naprawdę świetnie. Udało nam się trochę ograniczyć Toncka Sterna, główną armatę Słoweńców. To jest jednak zespół, który nigdy się nie poddaje i do końca musimy utrzymać maksymalną koncentrację, tak, aby ten mecz nam nie uciekł" - ocenił Śliwka.
29-letni siatkarz nie pojawił się w poniedziałek na boisku, komplementował jednak kolegów, którzy jego zdaniem wspięli się na wyżyny swoich umiejętności.
"Wielkie gratulacje i wielka chwała dla chłopaków, bo to był naprawdę wielki mecz. Nasz najlepszy na tym turnieju" - podkreślił przyjmujący.
Polacy awansowali do strefy medalowej igrzysk olimpijskich pierwszy raz od 1976 roku. W pięciu ostatnich edycjach imprezy odpadali właśnie w ćwierćfinale.
"Radość i wzruszenie są wielkie, bo to spotkanie znaczyło dla nas wiele. Wszyscy wiemy, z jakim stresem i z jakimi oczekiwaniami wiązał się ten mecz. Myślę, że po łzach w naszych oczach widać, jak ważne to było dla nas" - zauważył Śliwka.
Podobnie jak pozostali polscy siatkarze zapowiedział jednak, że biało-czerwoni nie zamierzają się zatrzymywać.
"Jesteśmy bardzo ambitnymi ludźmi, znającymi swoją wartość i mamy świadomość, że to nie jest jeszcze koniec turnieju" - zauważył Śliwka.
Słoweńcy byli wyraźnie rozczarowani, jednak już sam awans do ćwierćfinału był sukcesem dla zespołu, który pierwszy raz w historii zakwalifikował się do olimpijskiego turnieju.
"Cierpieliśmy na początku pierwszego seta, wróciliśmy w drugim, ale wszyscy wiedzą, że Polska walczy bez względu na to, jak jest trudno. Zabrakło nam kilku punktów w ataku" - ocenił trener Słoweńców Gheorghe Cretu, który w sezonie 2021/2022 był szkoleniowcem Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle.
"Już samo to, że tu jesteśmy to dla nas medal. To najmniejszy kraj, który zakwalifikował się kiedykolwiek na igrzyska olimpijskie. Nie tylko po raz pierwszy Słowenia awansowała na ten turniej, ale zrobiła coś, o czym to pokolenie zawodników marzyło od wielu lat" - dodał Cretu.
Półfinały w Paryżu zaplanowano na środę. Jeszcze nie wiadomo, o której zagrają biało-czerwoni, ani z kim. Ich kolejnego rywala wyłoni wieczorny ćwierćfinał, w którym USA zmierzy się z Brazylią.
(PAP)