Chciałbym, żeby Kamala Harris została prezydentką USA, ale wstrzymuję się z oficjalnym poparciem jej kandydatury do czasu, aż zobaczę, jaki ma plan na udzielenie pomocy obywatelom z klasy pracującej - oświadczył niezależny senator Bernie Sanders, związany z lewicową frakcją Partii Demokratycznej.
"Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby (pomóc) Harris w zapewnieniu jej prezydentury. (...) Zamierzam poprzeć ją w zdecydowany sposób. Myślę jednak, że jeśli chce wygrać, będzie musiała poświęcić wiele uwagi trudnej sytuacji amerykańskiej klasy pracującej. (Powinna) przedstawić kilka bardzo konkretnych sugestii, w jaki sposób zamierza zająć się sytuacją, w której 60 proc. naszych (obywateli) żyje od wypłaty do wypłaty" - oznajmił Sanders, cytowany w środę przez portal telewizji NBC News.
W ocenie Sandersa Harris "musi jednoznacznie opowiedzieć się po stronie klasy pracującej". "Jeśli to zrobi, wygra. Sądzę, że może (wówczas) odnieść duże zwycięstwo" - przekonywał.
Sanders, 83-letni senator ze stanu Vermont, był w latach 1991-2007 deputowanym do Izby Reprezentantów, a następnie został wybrany do wyższej izby Kongresu, w której zasiada do dziś. W latach 2016 i 2020 bezskutecznie ubiegał się o nominację Partii Demokratycznej w prawyborach poprzedzających wybory prezydenckie.
81-letni Joe Biden, sprawujący urząd prezydenta od stycznia 2021 roku, 21 lipca ogłosił, że nie będzie ubiegał się o drugą kadencję. "To czas na nowe, świeże, młodsze głosy" - oznajmił w środowym orędziu do narodu, tłumacząc powody swojej decyzji. W ocenie większości komentatorów amerykańskiej sceny politycznej faworytką do uzyskania nominacji Demokratów jest właśnie Harris.(PAP)