Historia spotkań obu drużyn nie jest zbyt imponująca. Było to dopiero dziewiąte bezpośrednie starcie. Ukraina zanotowała dotąd trzy zwycięstwa, trzy remisy i dwie porażki. Ostatni mecz z listopada 2018 roku w Lidze Narodów zakończył się wysoką przegraną zespołu prowadzonego przez Andrija Szewczenkę, aktualnego prezesa federacji, aż 1:4.
Selekcjoner Ukrainy Serhij Rebrow przemeblował skład, w porównaniu do dotkliwej porażki 0:3 z Rumunią, wprowadzając aż pięć zmian. W bramce pojawił się Antolij Trubin w miejsce Andrija Łunina, do którego było wiele uwag za ostatni występ. Włoski szkoleniowiec Słowaków Francesco Calzona nie zmienił zwycięskiego składu z potyczki z Belgią (1:0).
Trubin od początku miał wiele okazji, aby wykazać się swoimi umiejętnościami. Najpierw starał się go pokonać były gracz Lechii Gdańsk Lukas Haraslin, a po chwili bliski szczęścia był Ivan Schranz. Ten drugi kolejnej sytuacji już nie zmarnował. Po dokładnej centrze, precyzyjną główką obok Trubina, wyprowadził Słowaków na prowadzenie. To drugie trafienie napastnika Slavii Praga w turnieju.
Etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry był Ondrej Duda. Były piłkarz Legii Warszawa, a obecnie klubowy kolega Karola Świderskiego we włoskiej Veronie, jeszcze przed meczem mówił, że "to będzie dla nas jak mały finał". Niewiele się pomylił. Mecz nabrał dobrego tempa. Bliżsi zdobycia bramki byli teraz Ukraińcy. Najlepsza okazję zmarnował Mychajło Mudryk, który do ostatniej chwili zwlekał z podaniem w polu karnym. W efekcie bramkarz Martin Dubravka zdołał zażegnać niebezpieczeństwo. Minuty mijały a słowa Rebrowa, że Słowacja "to bardzo zdyscyplinowana drużyna - rozumieją, co mogą zrobić, aby osiągnąć wynik" dokładnie się sprawdzały.
Na początek drugiej połowy obaj szkoleniowcy jeszcze nie zdecydowali się dokonać korekt w składach. Zaraz po wznowieniu gry doskonałą sytuację, po wysokim podaniu Mudryka, zmarnował Artem Dowbyk. Nie zrażeni Ukraińcy natarli z jeszcze większym impetem. Ich zabiegi zakończyły się powodzeniem. Niepilnowany w polu karnym Mykoła Szaparenko (54.) z kilku metrów doprowadził do wyrównania, posyłając piłkę tuż przy prawym słupku.
Gra się wyrównała. Co chwila pod obu bramkami dochodziło do groźnych sytuacji strzeleckich. Drugiego gola zdobyli Ukraińcy. Akcja zaczęła się na prawej stronie boiska, a precyzyjnym dalekim podaniem popisał się Szaparenko. Wykorzystał to rezerwowy Roman Jaremczuk (80.), który na przejęcie piłki miał niewielki margines błędu, aby posłać ją z bliska obok Dubravki. Wynik już się nie zmienił.
Po dwóch kolejkach oba zespoły mają po trzy punkty i sprawa awansu pozostaje dla nich otwarta. (PAP)