Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 01:11
Reklama KD Market
Reklama

ME 2024 - Chorwacja - Albania 2:2. Kolejny samobójczy gol

ME 2024 - Chorwacja - Albania 2:2. Kolejny samobójczy gol
Klaus Gjasula strzelił do własnej i do chorwackiej bramki fot. Abedin Teherkenareh/EPA-EFE/Shutterstock

Oba zespoły przystąpiły do drugiej kolejki grupowej z zerowym dorobkiem punktowym. Zespół Zlatko Dalica doznał dotkliwej porażki z Hiszpanią 0:3, a Albania postawiła się Włochom, ale i tak przegrała 1:2. Podopieczni brazylijskiego trenera Sylvinho przy okazji zapisali się historii Euro. Nedim Bajrami strzelił Italii najszybszego gola w historii ME, trafiając do siatki w 23. sekundzie spotkania.

"Będzie to trudny mecz" - przewidywał kapitan Albanii Berat Djimsiti. Chorwaci w swojej historii grali na sześciu mundialach, a obecne ME są ich siódmymi. O ile mistrzostwa świata trzy razy kończyli na podium, to na Starym Kontynencie nigdy nie znaleźli się w najlepszej czwórce.

Obaj szkoleniowcy w porównaniu do poprzednich występów nieznacznie przemeblowali składy wyjściowe. W drużynie chorwackiej od początku pojawiło się trzech nowych zawodników: Josip Juranovic (były gracz Legii Warszawa), Ivan Perisic i Bruno Petkovic. U rywali dwóch: Qazim Laci i Rey Manaj. Zwłaszcza ta pierwsza zmiana dokonana przez selekcjonera Sylvinho okazała się znamienna.

Albańczycy od pierwszych minut, podobnie jak to było w meczu z Włochami, odważnie atakowali rywali na ich połowie. Z czasem gra się wyrównała. Jeszcze przed upływem kwadransa prowadzenie dla Albanii głową uzyskał Laci po dokładnym dośrodkowaniu w pole karne Jasira Asaniego. Piłkarze Sylvinho umiejętnie się bronili, szukając kolejnej szansy w kontratakach.

Utrata gola nie przyniosła zmiany w sposobie gry Chorwatów, którzy postawili na atak pozycyjny. Wolno rozgrywane akcje, głównie przez środka boiska, przez Perisica i spółkę (dwukrotna przewaga w liczbie podań) w żaden sposób nie mogły zaskoczyć przeciwników. Po półgodzinie gry, stracie piłki przez Lukę Modrica i kolejnej kontrze mogło być już 2:0. Płaskie uderzenie Kristjana Asllaniego z kilkunastu metrów zdołał wybronić Dominik Livakovic.

Na drugą połowę trener Dalic dokonał dwóch zmian w linii pomocy. Luka Sucic i Mario Pasalic mieli odmienić zespołu. Pierwszy z nich szybko po pojawieniu się na boisku był bliski wyrównania, ale jego strzał wybronił Thomas Strakosha. Chorwaci, mimo stworzonych okazji, nadal razili nieskutecznością. Tymczasem rywale zaczęli koncentrować się na obronie wyniku. Bardzo rzadko decydowali się na wycieczki pod pole karne Livakovica.

W 73. minucie murawę, przy owacji swoich kibiców, opuścił strzelec pierwszego gola Laci. Po chwili to chorwaccy fani mieli powody, i to podwójne, do radości. Obchodzący 33. urodziny Andrej Kramaric wykazał się dużym opanowaniem, kierując w 74. min piłkę w dolny lewy róg bramki rywali. Drugi gol dla Hrvatskiej padł po chwili w dużym zamieszaniu na polu karnym. Pechowcem okazał się albański pomocnik Klaus Gjasula, od którego przypadkowo odbiła się piłka w 76. min.

To czwarty samobójczy gol w rozpoczętej w piątek 17. edycji imprezy w Niemczech. W meczu otwarcia własnego bramkarza pokonał reprezentant gospodarzy Antonio Ruediger, w poniedziałek do niewłaściwej bramki piłkę posłał Austriak Maximilian Woeber, a we wtorek Czech Robin Hranac.

Nie był to koniec emocji. Gjasula w doliczonym czasie gry (90+5.) w pełni się zrehabilitował, ratując Albańczykom cenny punkt.

Remis nie satysfakcjonuje żadnej z drużyn, ale podział punktów spowodował, że awans do fazy pucharowej w przypadku obydwu reprezentacji nadal jest możliwy.

Po meczu powiedzieli:

Zlatko Dalic (trener reprezentacji Chorwacji): "To był trudny mecz, z dwoma zupełnie różnymi połowami. Dużo energii włożyliśmy w prowadzenie 2:1, a potem straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry. Na zmianę rezultatu nie starczyło nam czasu. Pierwsza połowa była bardzo zła, a druga znacznie lepsza, co napawa optymizmem przed spotkaniem z Włochami. Zwycięstwo nad Italią zaprowadzi nas dalej. Wciąż jesteśmy w grze, przygotujemy się i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby wyjść z grupy".

Sylvinho (trener reprezentacji Albanii: "Jestem bardzo zadowolony z drużyny. Myślę, że zasłużyliśmy na taki wynik. Graliśmy z sercem. Walczyliśmy z sercem i to jest dokładnie to, co reprezentuje ten naród. Ten punkt będzie służył temu zespołowi do końca życia. Jesteśmy młodą drużyną narodową. Dopiero po raz drugi Albania bierze udział w tych rozgrywkach. Musimy wejść na boisko i wykorzystać każdą chwilę, aby walczyć z sercem i wyciągnąć lekcje z Euro. To mecz, który zapamiętam na całe życie".

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama