Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego i siedzącego początkowo na ławce rezerwowych Karola Świderskiego trener Michał Probierz w meczu Euro 2024 z Holandią (1:2) dał szansę Adamowi Buksie. Siódmym golem w swoim 16. występie w kadrze udowodnił, że też jest jej mocnym punktem.
O prawie 28-letnim napastniku mówi się najwięcej spośród reprezentantów Polski po meczu w Hamburgu. W 16. minucie piłkarz Antalyasporu (wypożyczony z RC Lens) popisał się skutecznym uderzeniem głową, po którym biało-czerwoni objęli prowadzenie.
Ostatecznie "Pomarańczowi" zdołali wywalczyć trzy punkty, ale Buksa zapisał się w historii reprezentacji i mistrzostw Europy.
"To w pewnym sensie spełnienie marzeń, ale starałem się podejść do tego normalnie. Po zdobytej bramce, która oczywiście smakowała znakomicie, musiałem jak najszybciej dojść do siebie i skupić się na dalszej grze" - przyznał reprezentant Polski.
"O tym, że wystąpię, dowiedziałem się dwie godziny przed spotkaniem. Byliśmy gotowi na różne scenariusze. Prawie do końca nie wiedzieliśmy, jaki wyjdzie skład. Myślę, że to była dobra mentalnie zagrywka trenera Probierza, ponieważ każdy był gotowy. I każdy musiał się przygotowywać do tego spotkania tak, jakby miał wybiec od początku" - dodał.
Buksa w reprezentacji Polski zadebiutował 2 września 2021 roku w wygranym 4:1 meczu z Albanią w Warszawie w eliminacjach mistrzostw świata. Strzelił wówczas gola, a w kolejnym spotkaniu - wyjazdowym z San Marino (7:1) w tych samych kwalifikacjach - aż trzy.
Początek w kadrze miał więc wymarzony, a później - choć już nie trafiał tak często - wciąż należał do piłkarzy, na których stawiali kolejni selekcjonerzy. Obecnie Buksa ma siedem goli w 16 występach w drużynie narodowej, a przecież bardzo często wchodził z ławki rezerwowych w trakcie drugiej połowy.
Na podstawie ostatnich miesięcy pracy Probierza w roli trenera reprezentacji można zauważyć, jaka jest hierarchia wśród napastników. Selekcjoner ma w kim wybierać.
Najmocniejszą pozycję posiada oczywiście Robert Lewandowski, rekordzista pod względem występów (150) i goli (82) w reprezentacji Polski. Wydaje się, że drugim wyborem jest Karol Świderski, specjalista od zdobywania bramek w ważnych momentach (łącznie 11 trafień w 32 meczach), a trzecim właśnie Buksa.
Lewandowski z Holandią nie mógł wystąpić z powodu kontuzji uda. Walczący do końca z czasem Świderski rozpoczął na ławce rezerwowych (wszedł w trakcie drugiej połowy) i Probierz postanowił dać szansę Buksie.
"Kontuzje są częścią sportu. Na pewno z tego powodu liczba napastników się skurczyła, bo już wcześniej problemy zdrowotne wyeliminowały z udziału w Euro Arkadiusza Milika. Nie wiem, na którym miejscu byłem w tej hierarchii napastników przed turniejem. Starałem się po prostu na każdym treningu udowodnić, że selekcjoner może na mnie liczyć. I z takim samym nastawieniem wyszedłem na boisko" - podkreślił Buksa.
"Euro to jest wielka impreza, więc niezmiernie się cieszę, że mogłem zagrać w Holandią. Ale życie toczy się dalej, chcę wygrać z Austrią, tak samo jak każdy z nas. I tylko to nas teraz interesuje" - dodał.
Mimo porażki z Holandią napastnik Antalyasporu zachowuje optymizm przed dalszą częścią turnieju.
"Holendrzy to naprawdę dobry zespół pod kątem utrzymania się przy piłce, rozgrywali ją między liniami, przesuwali się podaniami. Ale my umiejętnie odpowiadaliśmy. Dużo dobrego działo się u nas na skrzydłach. Stwarzaliśmy stamtąd największe zagrożenie. Nawet po tej bramce na 1:2, straconej w bardzo niefortunnym momencie, mieliśmy jeszcze okazję, żeby doprowadzić do wyrównania" - podkreślił Buksa.
"Tym bardziej ten wynik boli, bo pokazaliśmy w Hamburgu bardzo dobry futbol. Ale nie idealny. Są rzeczy, które wymagają poprawy. I to też jest pozytyw z tego spotkania, ponieważ jeżeli wyeliminujemy błędy, to na pewno możemy tu powalczyć o dobre wyniki" - zakończył Buksa.
(PAP)