Słowenia po 24 latach awansowała na mistrzostwa Europy. Podczas Euro 2000 rozgrywanego w Holandii i Belgii zdobyła dwa punkty i nie wyszła z grupy. Zremisowała 3:3 z Jugosławią, 0:0 z Norwegią i przegrała 1:2 z Hiszpanią.
Natomiast Dania jest regularnym uczestnikiem ME. Trzy lata temu zawodnicy trenera Kaspera Hjulmanda doszli do półfinału, gdzie przegrali 1:2 z Anglikami, którzy w finale na Wembley ulegli Włochom po rzutach karnych.
Ważnym wydarzeniem Euro 2020 był jednak incydent z udziałem Christiana Eriksena. W czasie meczu z Finlandią pomocnik doznał zawału serca, stracił przytomność i upadł na murawę. Spotkanie przerwano, a na boisku trwała zakończona powodzeniem reanimacja.
Eriksenowi groziło zakończenie kariery. Duńczyk przez kilka miesięcy nie trenował i musiał rozwiązać kontrakt z Interem Mediolan, ale przepisy w Anglii są bardziej liberalne i w 2022 roku podpisał umowę z Brentfordem, a następnie przeszedł do Manchesteru United. Po trzech latach wrócił też na europejską scenę.
W pierwszej połowie Dania była stroną przeważającą, choć pierwszy groźnie uderzył w 16. min Benjamin Sesko, lecz piłka minęła prawy słupek. Odpowiedź mistrzów kontynentu z 1992 roku była błyskawiczna - z autu wrzucili piłkę w pole karne, Jonas Wind piętką podał do Eriksena, który uderzył bez przyjęcia i otworzył wynik meczu. Tak historia zatoczyła koło i jest szansa, że 32-letni piłkarz tegoroczne ME będzie wspominał lepiej niż turniej z 2021 roku.
Przed przerwą gracz Manchesteru United mógł podwyższyć na 2:0, lecz strzelił nad poprzeczką.
Na początku drugiej połowy Andraz Sporar wywrócił się w polu karnym po pojedynku z obrońcą, ale sędzia po konsultacji z VAR uznał, że nie było faulu.
W 65. min Słoweńców uratował bramkarz Jak Oblak, który obronił strzał głową z bliska innego z "Czerwonych Diabłów" w duńskiej ekipie - Rasmusa Hojlunda. Po chwili Sporar otrzymał dobre podanie, lecz oddał niecelny strzał głową, a po drugiej stronie boiska po rzucie rożnym niecelnie główkował Wind.
W 76. min Sesko huknął zza pola karnego i trafił w lewy słupek. Dobry okres gry Słoweńców przyniósł efekt chwilę później. Po rzucie rożnym piłka dotarła doczekającego za polem karnym Janzy, a zawodnik Górnika Zabrze bez przyjęcia uderzył lewą nogą. Po rykoszecie potężny strzał zaskoczył bramkarza Kaspera Schmeichela, który musiał wyjąć piłkę z siatki.
Słoweńcy nie zadowolili się wyrównaniem, lecz przejęli inicjatywę i dążyli do zwycięstwa. Efektowny rajd Sporara w polu karnym zakończył strzałem w boczną siatkę.
(PAP)