Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 14:22
Reklama KD Market

ME 2024 - polscy kibice w Hamburgu dziękują, a holenderscy świętują

ME 2024 - polscy kibice w Hamburgu dziękują, a holenderscy świętują
Polscy kibice jak zwykle nie zawiedli fot. Robert Ghement/EPA-EFE/Shutterstock

Polscy kibice, mimo porażki reprezentacji Michała Probierza z Holandią 1:2 w Hamburgu w meczu Euro 2024, podziękowali piłkarzom za grę. W tym samym czasie przed pomarańczowymi sektorami na Volksparkstadionie trwało wspólne świętowanie fanów "Oranje" z podopiecznymi Ronalda Koemana.

Autokar z polskimi piłkarzami dotarł na stadion półtorej godziny przed meczem, a z holenderskimi – pięć minut później. Oba przejechały blisko biura prasowego, wzbudzając poruszenie, zwłaszcza wśród fotoreporterów, którzy wybiegli robić zdjęcia. Ściślej mówiąc – z każdej ekipy to były dwa autokary, ponieważ w jednym jechała drużyna, a w drugim przedstawiciele federacji.

Przed meczem wśród dziennikarzy szybko rozeszła się również informacja, że w jednej z dzielnic Hamburga policja postrzeliła mężczyznę, który groził niebezpiecznym przedmiotem. Na terenie i wokół stadionu było jednak bezpiecznie, funkcjonariusze sprawnie zarządzali ruchem, a stewardzi kierowali kibiców na odpowiednie sektory.

Prognozy pogody na niedzielne popołudnie przewidywały słońce, ale też opady deszczu. I rzeczywiście, godzinę przed meczem zaczęło padać nad Volksparkstadionem, na szczęście na krótko.

Mecz poprzedziła krótka ceremonia, z ogromnym logo turnieju i wielkimi na szerokość pola karnego flagami obu krajów.

W czasie odgrywania „Mazurka Dąbrowskiego” w polskich sektorach odpalono dwie race, co jest zakazane przez UEFA. Później nie było już podobnych incydentów.

Stadion w Hamburgu - na czas Euro 2024 – mieści 49 tysięcy widzów. W niedzielę obie drużyny mogły liczyć na głośny doping swoich fanów. Trudno oszacować dokładnie, ponieważ w niektórych sektorach kibice byli przemieszani.

„Gramy u siebie!” – rozlegało się z polskich sektorów, ale proporcje były raczej równe, chyba nawet z lekką przewagą fanów z Holandii. Być może to wrażenie wynikało z faktu, że z racji ubioru byli bardziej widoczni – cali na pomarańczowo.

Fani prześcigali się w dopingu, ale też w pomysłowości. "Kiełbasa lepsza niż gouda" - karton o takiej treści miał jeden z fanów drużyny Probierza.

W trakcie spotkania potwierdziły się obawy dotyczące stanu murawy. Dzień wcześniej żadna z drużyn tutaj nie trenowała, oszczędzając boisko. Niewiele to chyba jednak dało, bowiem piłkarze mieli chwilami kłopoty z utrzymaniem się na nogach.

W 16. minucie, po pierwszym rzucie rożnym w wykonaniu biało-czerwonych, gola strzelił Adam Buksa i sektory z polskimi kibicami oszalały z radości. Niespełna kwadrans później bardzo ożywiła się "pomarańczowa fala", gdy wyrównał Cody Gakpo.

Groźniejszą drużyną byli Holendrzy, ale polscy kibice w trudniejszych momentach wspierali swój zespół. "Polska, biało-czerwoni!" - rozlegało się w drugiej połowie z ich sektorów. W miarę upływu czasu jeszcze częściej bowiem niesieni tym dopingiem piłkarze Probierza poczynali sobie coraz odważniej na boisku.

W 83. minucie polskie sektory jednak ucichły. Gola - jak się okazało, na wagę zwycięstwa Holendrów – strzelił Wout Weghorst i do końca meczu trwał już tylko ogłuszający doping z pomarańczowej części trybun. Ostatni gwizdek kibice "Oranje" powitali z jeszcze większym entuzjazmem.

Piłkarze Koemana wzięli się za ręce i podbiegli do swoich fanów, wspólnie celebrując zwycięstwo. Po drugiej stronie podopieczni Probierza, ze zwieszonymi głowami i początkowo nieśmiało, podeszli do sektorów biało-czerwonych. Pożegnały ich brawa i podziękowania za ambitną postawę.

(PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama