Piłkarze lidera ekstraklasy Jagiellonii Białystok oraz piątej w tabeli 1. ligi Wisły Kraków wywalczyli w środę awans do półfinału Pucharu Polski. W tej fazie zagrają też Piast Gliwice oraz Pogoń Szczecin. Losowanie par zaplanowano na piątek.
W Białymstoku w pierwszej połowie, choć przez pierwszych kilka minut Korona grała odważnie i zaatakowała gospodarzy, starając się też wysoko odbierać piłkę, to potem jednak dominował już lider ekstraklasy. Goście nastawili się na kontrę, aktywny był ich lewoskrzydłowy Mariusz Fornalczyk; m.in. po jego uderzeniu w 25. min. musiał interweniować młodzieżowiec w bramce białostoczan Sławomir Abramowicz.
Jagiellonia długo rozgrywała swoje akcje i krótkimi podaniami starała się stworzyć bramkowe sytuacje. Najlepsze miał Jarosław Kubicki. W 23. min. nie zdołał opanować piłki w polu karnym po zagraniu Jesusa Imaza, a trzy minuty później nie trafił w światło bramki, uderzając z bliska, choć z trudnej pozycji, po dośrodkowaniu Jakuba Lewickiego.
Najlepszą sytuację, która powinna dać białostoczanom prowadzenie, pomocnik Jagiellonii zmarnował w 42. min. Najpierw strzał Dominika Marczuka zdołali zablokować obrońcy Korony, potem Kubicki - mając przed sobą tylko bramkę - trafił w słupek, a dobitkę Lewickiego obronił Xavier Dziekoński.
Tuż przed końcem tej połowy doszło do groźnego zderzenia głowami bramkarza Korony i kapitana tego zespołu Miłosza Trojaka, który był długo opatrywany i po przerwie już nie zagrał. A po niej niespodziewanie to goście zaczęli przeważać i w 52. min. powinni objąć prowadzenie. Powinni, ale doskonale w bramce Jagiellonii spisał się Abramowicz, broniąc najpierw strzał głową Jewgienija Szykawki, a potem dobitkę Daniela Trejo.
Kilka minut później Korona zdobyła gola. Dokładne podanie między obrońcami Jagiellonii wykorzystał Martin Remacle i technicznym strzałem dał przyjezdnym prowadzenie. Po stracie gola Jagiellonia grała nerwowo i długo nie była w stanie stworzyć sytuacji bramkowych. Ale w 80. min. Adrian Dieguez zagrał prostopadle w pole karne, wprowadzony po przerwie Afimico Pululu - dość szczęśliwie - wygrał pojedynek o piłkę z Dominickiem Zatorem i strzałem z kilku metrów wyrównał wynik, który utrzymał się do końca podstawowego czasu gry.
W pierwszej części dogrywki znowu lepiej grała Korona, aktywny był Dawid Błanik, Abramowicz musiał interweniować przy dośrodkowaniu Remacle'a, które okazało się strzałem. Jagiellonia odpowiedziała jedynie strzałem z rzutu wolnego Nene, który jednak trafił w mur.
W drugiej części dogrywki zaatakowali gospodarze. Doskonałą sytuację miał Imaz, ale Dziekoński obronił jego strzał i dobitkę. Gdy wydawało się, że obie - wyraźnie już zmęczone - drużyny pogodziły się z myślą, że wszystko rozstrzygną rzuty karne, Pululu zdobył gola na wagę awansu Jagiellonii do półfinału Pucharu Polski.
Bartłomiej Wdowik dośrodkował z rzutu rożnego, piłka została przedłużona do Pululu, który stał na wysokości drugiego słupka bramki Korony; jego pierwszy strzał trafił w obrońcę, ale techniczna dobitka znalazła drogę do bramki gości.
Trener Widzewa Dawid Myśliwiec wystawił taki sam skład, jak w ostatni, wygranym 3:1 meczu ligowym z Górnikiem Zabrze. Z kolei szkoleniowiec gospodarzy Albert Rude, w porównaniu do przegranego 0:1 spotkania z GKS-em Tychy, dokonał aż siedmiu zmian. Na ławkę rezerwowych trafili m.in. tak ważni gracze jak: Alan Uryga, Goku czy Rodado.
Przed rozpoczęciem gry uhoronowano dwóch byłych piłkarze Widzewa i Wisły, którzy z tymi klubami zdobywali tytuły mistrza Polski – Ryszarda Czerwca i Mirosława Szymkowiaka.
Mecz od początku był prowadzony w szybkim tempie. Obydwa zespoły były ofensywnie nastawione, ale dość długo nie potrafiły wypracować sobie dobrej okazji strzeleckiej.
W 23. minucie gospodarze wykonywali rzut z autu z boku pola karnego. Mimo asysty obrońcy Szymon Sobczak zdołał kopnąć piłkę, ale odbiła się od zewnętrznej części poprzeczki. Chwilę później po składnej akcji wiślaków niecelny strzał z pola karnego oddał Dejvi Bregu. Zawodnik ten był bliski zdobycia bramki w 33. minucie. Po dośrodkowaniu Angela Baeny oddał strzał głową i trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Pod koniec pierwszej połowy Rafał Gikiewicz obronił groźny strzał Kacpra Dudy.
Widzew pierwszą naprawdę groźną okazję miał w 52. minucie. Jordi Sanchez główkował z kilku metrów, lecz Alvaro Raton popisał się znakomitą interwencją.
W 73. minucie powstało ogromne zamieszanie. Imad Rondic skierował piłkę do siatki, ale gol nie został uznany z powodu spalonego. Weryfikacja VAR trwała kilka minut. W końcu dostrzeżono, ze Alan Uryga wcześniej sfaulował Fabio Nunes i arbiter podyktował rzut karny. "Jedenastkę" wykorzystał Bartłomiej Pawłowski.
Ze względu na przerwy mecz został przedłużony aż o 17 minut. Wisła ruszyła do zdecydowanych ataków i doprowadziła do dogrywki. W osttaniej akcji, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Gikiewicz wypiąstkował piłkę pod nogi Rodado, który strzałem z 16 metrów posłał piłkę do siatki. Potem jeszcze przez kilka minut trwało sprawdzanie tej sytuacji przez arbitra monitorze, ale gol w końcu został uznany.
Na początku drugiej części dogrywki Imad Rondic wykorzystał koszmarny błąd Ratona przy rozegraniu piłki i zdobył bramkę. Gol ten – po analizie VAR – nie został jednak uznany, gdyż widzewiak za szybko wbiegł w pole karne. W odpowiedzi sytuacji sam na sam nie wykorzystał Rodado.
Ostatni cios zadali gospodarze. Goku kopnął piłkę w kierunku bramki, dopadł do niej Sobczak i wepchnął do siatki.
Wisła jako jedyny zespół 1. ligi awansowała do półfinału Pucharu Polski.
We wtorek doszło do dwóch niespodziewanych rozstrzygnięć: mistrz Polski uległ w Gliwicach Piastowi aż 0:3, natomiast Lech Poznań przegrał u siebie z Pogonią Szczecin 0:1 po dogrywce.
Losowanie par półfinałowych odbędzie się 1 marca o godz. 12.00 w siedzibie PZPN, a tę fazę rozgrywek zaplanowano na początek kwietnia.
Finał - tradycyjnie - zostanie rozegrany 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie. Pula nagród wynosi 10 milionów złotych, z czego połowa przypadnie zwycięzcy.
(PAP)