Były informator FBI Alexander Smirnov nie przyznał się do zarzutów o podawanie fałszywych informacji na temat Bidenów. Sąd zadecydował w poniedziałek, że nie zostanie wypuszczony z aresztu za kaucją.
Alexander Smirnov usłyszał zarzuty podawania fałszywych informacji o przyjęciu łapówek przez prezydenta Joe Bidena i jego syna Huntera. Nie przyznał się do winy.
Sędzia Otis D. Wright II z Federalnego Sądu Okręgowego w Kalifornii orzekł, że podejrzany od roku 2010 informator FBI, pozostanie w areszcie na czas nieokreślony, ponieważ jest wysoce prawdopodobne, że ucieknie do Rosji. Uchylił tym samym decyzję sędziego federalnego w Las Vegas, który w zeszłym tygodniu wypuścił Smirnova i odrzucił zastrzeżenia prokuratorów, jakoby próbował uciec do Rosji.
Jak podał „New York Times”, zespół Davida C. Weissa, specjalnego prokuratora prowadzącego dochodzenie w sprawie Huntera Bidena, przedstawił w zeszłym tygodniu nowe szczegóły okoliczności ponownego aresztowania Smirnova. Podczas przeszukania jego mieszkania wartości 980 tys. dolarów, znaleziono dziewięć pistoletów. Według prawnika Smirnova, Davida Chesnoffa, jego klient zamierza się odwołać od postanowienia sędziego Wrighta II.
Prokuratorzy oskarżyli też Smirnova, mającego podwójne obywatelstwo amerykańsko-izraelskie, o celowe zaniżenie majątku osobistego wynoszącego 6 mln dolarów. Uznali niedawne wypływy z jego kont na kwotę setek tysięcy dolarów rocznie za podejrzane.
W 2020 roku Smirnov powiedział FBI, że oligarcha, właściciel ukraińskiego koncernu energetycznego Burisma, zaaranżował zapłacenie łapówek w wysokości 5 milionów dolarów Hunterowi Bidenowi, jak i jego ojcu. Zdaniem prokuratorów było to "bezczelnym kłamstwem".
„Przez ponad dekadę pan Smirnov, który mówi po angielsku i rosyjsku, udostępniał FBI wgląd w tajemniczy świat oligarchów i urzędników publicznych, oferując jednocześnie swoje usługi jako konsultanta dla osób, które monitorował. W pozwie prokurator specjalny określił pana Smirnova jako seryjnego kłamcę, któremu nie można ufać” – odnotował nowojorski dziennik. (PAP)
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski