Prowadząca w tabeli Jagiellonia Białystok w ostatniej chwili uratowała punkt z Ruchem Chorzów, a w meczu trzeciego Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław kibice nie oglądali goli. Po 22. kolejce piłkarskiej ekstraklasy tłok w czołówce będzie jeszcze większy.
Jagiellonia przegrywała z walczącym o utrzymanie śląskim beniaminkiem od 41. minuty i efektownego trafienia Daniela Szczepana. Gdy wydawało się, że niedawna "twierdza Białystok" zostanie zdobyta po raz drugi z rzędu - przy tygodniem wygrał tam Lech - praktycznie w ostatniej akcji spotkania, po rzucie rożnym i wybiciu piłki przez gości, z narożnika pola karnego nie do obrony uderzył Hiszpan Jesus Imaz i wyrównał na 1:1.
"Mamy punkt i nie jesteśmy z tego zadowoleni, ale mecz przebiegał według takiego scenariusza, że mogliśmy mieć zero. To na pewno nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu i musimy wziąć za to odpowiedzialność. Ale nie zwieszamy głów i pracujemy dalej, bo jeszcze wszystko przed nami" - podsumował trener gospodarzy Adrian Siemieniec.
"Niebiescy" byli blisko pierwszej wygranej od 27 lipca, ale w Białymstoku do szczęścia zabrakło sekund...
"Myślę, że najlepszym podsumowaniem meczu jest cisza, jaka panuje w naszej szatni. Myślę, że wiele zespołów dałoby się pokroić, żeby tutaj zdobyć punkt, a nas ten punkt kompletnie nie zadowala. Wierzę, że grając tak dalej będziemy punktować i utrzymamy się w ekstraklasie" - zaznaczył trener Ruchu Janusz Niedźwiedź.
Ósmy w sezonie gol Imaza zapewnił "Jadze" nie tylko punkt, ale też - jak się okazało dwie godziny później - dalsze prowadzenie w tabeli. Śląsk zremisował w Poznaniu z Lechem 0:0 i drużyny z Białegostoku oraz Wrocławia wciąż mają tyle samo punktów - po 42.
Śląsk na wiosnę nie strzelił jeszcze bramki, ale wywalczył pierwszy punkt. Inaczej "Kolejorz", który po dwóch zwycięstwach tym razem nie sięgnął po pełną pulę.
"Czujemy duży niedosyt. O ile jeszcze w pierwszej połowie było trochę przestrzeni, stwarzaliśmy sobie sytuacje, tak po przerwie Śląsk zagrał bardzo nisko w obronie i miałem wrażenie, że remis go zadawala. My, niestety, nie potrafiliśmy tego przełamać i musimy nad tym popracować, bo nie tylko Śląsk będzie tak grał przeciwko nam" - skomentował Mariusz Rumak, szkoleniowiec Lecha, który do prowadzącego duetu nadal traci dwa "oczka".
Z punktowych strat czołówki zadowoleni muszą być piłkarze i kibice Pogoni. Rozpędzeni szczecinianie pokonali w piątek ŁKS Łódź 4:2 i jako jedyni na razie wywalczyli w tym roku dziewięć punktów.
Gola numer 10 w bieżących rozgrywkach zdobył Kamil Grosicki, a dwukrotnie do bramki ostatniej drużyny tabeli piłkę skierował rezerwowy Alexander Gorgon. "Portowcy" zbliżyli się na trzy punkty do Śląska i Jagiellonii.
Całkiem inne nastroje w Łodzi, gdyż ŁKS wiosną nie powiększył dorobku, a kolejna zmiana szkoleniowca - Marcin Matysiak zastąpił Piotra Stokowca - nie przyniosła przełomu. Beniaminek ma 10 pkt, traci pięć do następnego zespołu - Ruchu - i aż 11 do bezpiecznej strefy.
Poza Lechem pierwsze punkty w tym roku straciła Stal, która w Mielce zremisowała z Rakowem Częstochowa 0:0. Mimo to gospodarzy ten rezultat może cieszyć, ale rywali zapewne mniej. Obrońcy tytułu z dorobkiem 36 pkt są na piątej pozycji i kolejne potknięcia nie zwiększają szans na powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu.
W ostatnim rozegranym do tej pory meczu tej serii Piast zremisował z Cracovią 0:0. Gliwiczanie zdobyli pierwszy punkt i potwierdzili status "królów remisów", bo już ich 13. spotkanie w tym sezonie zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym. "Pasy" wiosną pozostają niepokonane. Obie drużyny plasują się w środku stawki.
W niedzielę broniąca się przed spadkiem Korona Kielce podejmie Legię Warszawa, która w przypadku braku zwycięstwa może mieć kłopot, by włączyć się do walki o tytuł. Poza tym Puszcza Niepołomice w Krakowie zagra z Zagłębiem Lubin, a Widzew w Łodzi spotka się z Górnikiem Zabrze, którego piłkarze w piątek nie wyszli na trening, protestując w ten sposób przeciw zaległościom płacowym. Tę kolejkę zakończy w poniedziałek potyczka Warty Poznań z Radomiakiem Radom.(PAP)