Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 23:29
Reklama KD Market

Co dobrego?

Co dobrego?
fot. Depositphotos.com

Rzadko słyszę pytanie: „Co dobrego?”. Znacznie częściej: „Co słychać?”, które pozostawia większe pole do popisu i pozwala opowiedzieć drugiej osobie, co tylko przyjdzie nam do głowy, a wywarło potężne wrażenie w ostatnim czasie.

A jednak i z tego, nie zawsze korzystamy, bo przecież nie mamy pewności, czy druga strona rzeczywiście chce słuchać, czy tylko zagaja, aby zagłuszyć niezręczną ciszę. Dodatkowo i my nie zawsze mamy czas, ochotę i przestrzeń na opowieści.

W efekcie, coraz częściej brakuje nam słuchacza, który miałby czas i chęci, aby nas wysłuchać, a więc płacimy za to wykwalifikowanym specjalistom. Z drugiej strony, zwykłe: „Wszystko w porządku”, również nie załatwi sprawy i nie sprawi, że poczujemy się lepiej.

W dobie kultury instant, gdzie wszystko dzieje się za szybko, warto niekiedy zatrzymać się i zapytać samego siebie: „Co słychać, co dobrego?” i zacząć gromadzić te plusiki, pozytywy, aby zaczęły przyciągać kolejne.

Ustawienia fabryczne

Kolejny rok zaczęliśmy od kolejnej wizyty na SOR. W drodze, zaczęłam sobie myśleć, że tak jak sklepy mają swoich stałych klientów, tak my możemy zostać uznani za stałych pacjentów jednego z warszawskich SOR-ów. Trzeba przyznać, że kiedy sytuacja zaczyna mnie przerastać, bardzo często uciekam w śmiech i czarny humor, aby odreagować, a przynajmniej poszukać jakiegoś rodzaju „ukojenia”.

Przy okazji tej wizyty jednak rzuciła mi się w oczy ciekawa rzecz. O ile ja szukałam pozytywów w całej historii, o tyle mój syn, wyszukiwał coraz to nowsze smutki. Oczywistym jest dla mnie fakt, że złamana ręka (to właśnie wykazało prześwietlenie) nie jest powodem do euforii, ale nie postrzegam tej sytuacji jako koniec świata. W ten właśnie sposób, moje dziecko pokazało mi dobitnie, że nasze ustawienia fabryczne są znacząco różne. Jednocześnie dotarło do mnie, że o ile ja bardzo mocno potrzebuję zbierać sobie dobre chwile z całego dnia, moje dziecko potrzebuje tego jeszcze bardziej, ale nie za bardzo jeszcze sobie to uświadamia.

Ciasteczka

Swego czasu Sidney Polak śpiewał: „…Dobre momenty, jak fotografie, Zbieram w swej głowie jak w starej szafie…” Mi natomiast te dobre momenty kojarzą się z ciasteczkami. Wcale jednak nie z tymi słodkimi, kruchymi, owsianymi, czy kokosowymi, ale bardziej tymi internetowymi. Służą one personalizowaniu reklam dla użytkowników strony lub dostarczają informacji o korzystaniu z danego portalu.

Dobre chwile też personalizują przekaz, jaki do nas dociera z otaczającego świata, dostarczają informacji o tym, jak odbieramy rzeczywistość wokół nas. Jest to o tyle ciekawe, że nasz mózg naturalnie skupia się na rzeczach kłopotliwych, problematycznych trudnych. Kiedy jednak zaczniemy wyłapywać te dobre, pozytywne, przyjemne, to z każdym kolejnym razem będzie nam łatwiej to robić, a nasze życie ma szanse stać się łatwiejsze, przyjemniejsze, szczęśliwsze, a przynajmniej będzie przez nas  postrzegane jako właśnie takie. Czy to nie jest kusząca propozycja?

Dla dorosłych i dla dzieci

Skoro już wiemy, po co dorosłym może być przydatne takie dostrzeganie i kolekcjonowanie miłych chwil, porozmawiajmy teraz trochę o dzieciach. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że żyją one w zupełnie innych czasach. 

Kiedy my byliśmy dziećmi, większość czasu spędzaliśmy na dworze, ganiając z koleżankami i kolegami, wymyślając najróżniejsze zabawy, rozwijając w naturalny sposób swoją wyobraźnię, umiejętności życiowe i najróżniejsze sprawności. Współczesne dzieci nie mają tego „komfortu”. Większość swego wolne czasu spędzają przed mniejszymi lub większymi ekranami, które serwują im błyskawiczne zmiany kolorów, obrazów, dźwięków, a także emocji. Tego wszystkiego nie zapewnia realne życie, więc urządzenia elektroniczne stają się naturalnym stymulatorem emocji. 

Niestety okazuje się, że przebodźcowanie męczy nasz organizm, utrudnia skupienie uwagi,  pogarsza sen a nawet nastrój. Jednym z najprostszych sposobów zapobiegających takim sytuacjom jest ćwiczenie uważności i „praktyka wdzięczności”. Skupienie się na dobrych chwilach, zebranie ich na kartce, w głowie, czy też na małych karteczkach do słoika, łączy nam uważność i docenienie. Z jednej strony zatrzymujemy się, skupiamy i wybieramy pojedyncze sytuacje. Z drugiej kiedy już je mamy, możemy docenić nasze życie, osoby, czy też nas samych za to, co się wydarzyło. Taka praktyka pozwala dziecku się wyciszyć, a jednocześnie spojrzeć nieco inaczej na niektóre sytuacje.

Coś więcej…

Kiedy pierwszy raz byłam w Stanach Zjednoczonych, ogromne wrażenie wywarły na mnie ludzkie twarze, które były zupełnie inne niż w Polsce. Zwróciłam uwagę, że większość ludzi nie przechodziła obok innych zupełnie obojętnie – towarzyszyły im uśmiechy i pewien rodzaj uważności, czy też zwyczajnego dostrzeżenia drugiego człowieka. Dość często słyszałam „How are you?” skierowane nawet do obcych osób. W Polsce nadal nie jest łatwo o uśmiech, ale pomimo tego, potrafimy być dla siebie mili, pomocni, a w pytaniu: „Co słychać?” można dostrzec coś więcej niż tylko zwyczaj. Czuć rzeczywiste zainteresowanie.

Zachęcam Was zatem do wprowadzenia nowego rodzinnego zwyczaju. Niech to wasze codzienne: Co słychać? / Jak było w pracy/szkole?, zamieni się na „Co dobrego?”, Na które odpowiecie sobie szczerze, a także uważnie wysłuchacie.

Zatem… Co słychać i co dobrego u Ciebie Drogi Rodzicu?

Iwona Kozłowska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama