Liderka światowego rankingu Iga Świątek awansowała do półfinału turnieju WTA 1000 w Dausze. Broniąca tytułu polska tenisistka pokonała Białorusinkę Wiktorię Azarenkę 6:4, 6:0. Nie powiodło się natomiast Hubertowi Hurkaczowi w 1/8 finału halowego turnieju ATP na kortach twardych w Rotterdamie. Rozstawiony z numerem czwartym Polak przegrał po zaciętym pojedynku z Holendrem Tallonem Griekspoorem 7:6 (7-5), 6:7 (5-7), 6:7 (4-7).
Pojedynek trwał godzinę i 15 minut. Na otwarcie Polka miała wolny los, w drugiej rundzie pokonała Rumunkę Soranę Cirsteę 6:1, 6:1, a w trzeciej Rosjankę Jekaterinę Aleksandrową 6:1, 6:4.
Z 31. obecnie na świecie Azarenką, a w przeszłości liderką światowego rankingu, Świątek zmierzyła się po raz czwarty i ma obecnie bilans 3-1 (wygrała trzy kolejne mecze).
Końcowy wynik czwartkowego pojedynku wskazuje na łatwą przeprawę 22-letniej raszynianki, ale przez długi czas w pierwszym secie trwała wyrównana walka.
Bardzo istotny moment nastąpił przy stanie 4:4 (wcześniej obie zawodniczki zaliczyły po jednym przełamaniu). Świątek wygrała zaciętego gema przy serwisie 34-letniej Białorusinki, a za chwilę już bez kłopotów "poprawiła" na 6:4.
Druga partia pozbawiona była emocji. Wyraźnie podbudowaną udaną końcówką poprzedniego seta Świątek grała na luzie i dyktowała warunki na korcie. Popisywała się mocnymi, bardzo dokładnymi zagraniami. Ale też - jak w końcówce meczu - imponującym skrótem, gdy posłała z daleka piłkę tuż za siatkę.
"Jestem naprawdę szczęśliwa i zadowolona ze swojego występu. Wiedziałam, że gram z wielką mistrzynią. Oglądałam ją jeszcze w akcji, gdy byłam dziewczynką. Jestem dumna, że mogłam grać z Wiktorią na tym korcie" - przyznała Świątek w krótkiej rozmowie tuż po meczu.
Jak dodała, ma dużo szacunku do utytułowanej rywalki i podziwia ją, że tak godzi obowiązki macierzyńskie z zawodowym tenisem.
To był jedenasty z rzędu wygrany mecz Świątek w Dausze (nie licząc walkowerów). Polka triumfowała w dwóch poprzednich edycjach turnieju.
Co ciekawe, Azarenka też dwukrotnie wygrała tę imprezę (2012, 2013). Tenisistek z dwoma triumfami w Dausze jest łącznie pięć, ale Świątek może zostać pierwszą, która zdobędzie trzy tytuły w imprezie istniejącej od 2001 roku.
W półfinale rywalką Polki będzie Karolina Pliskova. Czeska tenisistka w meczu dwóch byłych liderek światowego rankingu pokonała w ćwierćfinale Japonkę Naomi Osakę 7:6 (8-6), 7:6 (7-5).
26-letnia Osaka, która wróciła w styczniu na korty po długiej nieobecności, zajmuje obecnie dopiero 747. miejsce w rankingu WTA, natomiast prawie 32-letnia Pliskova plasuje się na 59. pozycji.
Hurkacz jeszcze nigdy w Rotterdamie nie przebrnął drugiej rundy.
Polski tenisista, który w minioną niedzielę świętował 27. urodziny, zajmuje ósme miejsce w rankingu ATP, natomiast Griekspoor jest 29. na światowej liście.
To było ich czwarte spotkanie i teraz mają na koncie po dwa zwycięstwa. Wszystkie poprzednie pojedynki odbyły się w 2023 roku.
Czwartkowy trwał ponad dwie i pół godziny. Zgodnie z przewidywaniami, obfitował w emocje i świetne serwisy z obu stron. Polak popisał się 28 asami, a rywal - 23. Hurkacz popełnił tylko jeden podwójny błąd serwisowy, zaś Griekspoor - cztery.
Dwa pierwsze sety miały niemal identyczny przebieg. Tenisiści ani razu nie przełamali w nich podania rywala, więc w obu przypadkach o wyniku musiał rozstrzygnąć tie-break.
W pierwszej partii, zanim doszło do decydującej rozgrywki, Hurkacz nie wykorzystał dwóch piłek setowych (przy serwisie rywala w 12. gemie). W tie-breaku polski tenisista przegrywał już 0-3, ale zwyciężył 7-5.
Kolejna partia to ponownie tie-break (tym razem nie było wcześniej piłek setowych) i znów 7-5, ale tym razem dla zawodnika gospodarzy, który od razu narzucił swoje warunki, prowadził już nawet 5-1 i 6-2.
Trzeci set przyniósł pierwsze przełamanie. Przy stanie 2:2 dokonał tego Griekspoor, lecz po chwili... przegrał swoje podanie do zera i było 3:3. Od tej pory obaj tenisiści pilnowali własnych gemów serwisowych i znów konieczny był tie-break.
W nim Holender wyszedł na prowadzenie 3-0 i nie oddał już inicjatywy do końca, zwyciężając 7-4. Po ostatniej akcji tego emocjonującego pojedynku Hurkacz rzucił rakietę, ale już po chwili bardzo elegancko pogratulował rywalowi zwycięstwa.
(PAP)