Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 22:54
Reklama KD Market

Australian Open - Sinner przerwał imponującą serię Djokovica w Melbourne. W finale zagra z Miedwiediewem

Australian Open - Sinner przerwał imponującą serię Djokovica w Melbourne. W finale zagra z Miedwiediewem
Jannik Sinner, po raz pierwszy w karierze zagra w finale Wielkiego Szlema. fot. James Ross/EPA-EFE/Shutterstock

Novak Djokovic przegrał z Włochem Jannikiem Sinnerem 1:6, 2:6, 7:6 (8-6), 3:6 w półfinale wielkoszlemowego Australian Open. To pierwsza porażka serbskiego tenisisty w Melbourne od 2018 roku i po serii 33 wygranych meczów. W drugim półfinale Daniił Miedwiediew pokonał Niemca Alexandra Zvereva 5:7, 3:6, 7:6 (7-4), 7:6 (7-5), 6:3.

Poprzednia porażka 36-letniego lidera światowego rankingu w tym turnieju miała miejsce 22 stycznia 2018 roku, gdy niespodziewanie uległ w 1/8 finału Koreańczykowi Chungowi Hyeonowi.

Później triumfował w tej imprezie w latach 2019-21 i 2023, a w 2022 roku nie mógł wystąpić w Melbourne z powodu braku szczepienia na COVID-19. Łącznie "Nole" 10-krotnie był najlepszy w Australian Open, a w sumie ma w dorobku rekordowe 24 tytuły wielkoszlemowe w singlu.

22-letni Sinner, dotychczas czwarty tenisista światowego rankingu, po raz pierwszy w karierze zagra w finale Wielkiego Szlema. Będzie też pierwszym Włochem, który tak daleko dotarł w Australian Open.

Dotychczasowa statystyka bezpośrednich pojedynków tych zawodników nie przemawiała za Sinnerem, który jednak wygrał dwie z ich trzech ostatnich potyczek. Był górą w fazie grupowej ubiegłorocznego turnieju ATP Finals, chociaż w finale musiał uznać wyższość tenisisty z Belgradu, oraz pokonał go tydzień później w meczu reprezentacji w półfinale Pucharu Davisa.

Te rezultaty oraz dyspozycja już w Melbourne, gdzie Serb nie zachwycał, wskazywały, że można oczekiwać długiego i wyrównanego pojedynku.

A zaczęło się zgoła sensacyjnie. Sinner szybko objął prowadzenie 3:0, a po drugim przełamaniu wygrał premierową partię 6:1 po 35 minutach rywalizacji. I trudno jednoznacznie ocenić, ile było w tym zasługi jego dobrej gry, a ile słabości Djokovica, który w tym secie popełnił aż 15 niewymuszonych błędów, dwa podwójne błędy serwisowe, nie posłał żadnego asa, jego podanie przynosiło więcej punktów rywalowi, a łącznie wygrał tylko 15 piłek. Wyglądał na apatycznego, brakowało mu energii.

Druga partia trwała nieznacznie dłużej, ale dominacja Włocha - zwłaszcza przy własnym serwisie - była równie wyraźna.

Trzeci set zwiastował zwrot akcji. Serb rozkręcał się z każdym gemem, coraz lepiej serwował, zmuszał dużo młodszego rywala do biegania i w urozmaicony sposób zdobywał punkty. Przełamań nie było, więc doszło do tie-breaka. W nim raz jeden, raz drugi byli bliżej sukcesu, przy 5-6 "Djoko" obronił meczbola, a po chwili wygrał 8-6. Zwycięstwo w tej partii celebrował prawie jakby wygrał całe spotkanie, a mocno zaciśnięta pięść wskazywała, że stary mistrz nie zamierza abdykować.

W kolejnej partii nie był jednak w stanie wykrzesać z siebie tyle energii, co w trzeciej. Sinner nie zamierzał ustąpić pola, stracony set nie wpłynął na jego postawę i po przełamaniu w czwartym gemie zbudował przewagę, której nie oddał już do końca. Kluczem okazał się świetny serwis. W całym meczu rywal nie miał żadnego break pointa.

"Król Melbourne zdetronizowany" - napisała niemiecka agencja prasowa DPA tuż po zakończeniu trwającego trzy godziny 22 minuty spotkania.

"To był strasznie trudny pojedynek, a końcowy wynik może być nieco mylący. Ja zacząłem bardzo dobrze, a przy tym miałem wrażenie, że Novak nie czuł się zbyt dobrze. Pół roku temu przegrałem z nim gładko w półfinale Wimbledonu, ale myślę, że tamta porażka wiele mnie nauczyła. Finał to świetna sprawa. Nie będę miał nic do stracenia, na pewno wyjdę na kort z uśmiechem na twarzy" - skomentował na gorąco włoski tenisista.

Niespełna 28-letni Miedwiediew, który w ćwierćfinale pokonał Huberta Hurkacza 7:6 (7-4), 2:6, 6:3, 5:7, 6:4, stanie przed szansą drugiego w karierze triumfu w imprezie wielkoszlemowej. W 2021 roku wygrał US Open w Nowym Jorku.

W Australian Open dotarł do finału w 2021 i 2022 roku, ale oba mecze przegrał.

"Mówi się, że +do trzech razy sztuka+. Przekonamy się. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że nie zawsze tak jest, ale mam nadzieję, że tutaj to zadziała. Muszę dobrze zregenerować się i w niedzielę być na 100 procent gotowy. To by dla mnie wiele znaczyło" - przyznał Miedwiediew.

"Ten kort nie jest najlepszy, jeśli chodzi o moje wyniki i samoocenę. Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie (w przypadku zwycięstwa w finale - PAP), ale w tym celu muszę zagrać naprawdę dobrze i wygrać trzy sety w niedzielę" - dodał.

W obecnej edycji w Melbourne jest rozstawiony z numerem trzy, natomiast Zverev, który w poprzedniej rundzie wyeliminował wicelidera rankingu Hiszpana Carlosa Alcaraza, był turniejową "szóstką".

Piątkowy pojedynek trwał cztery godziny i 20 minut. Przez długi czas wydawało się, że lepszy będzie Zverev. Urodzony w Hamburgu niemiecki tenisista pochodzenia rosyjskiego wygrał dwa pierwsze sety, prezentując się lepiej od rywala.

Oba miały dość podobny przebieg - Zverev był aktywniejszy, grał ofensywniej, a Miedwiediew skupiał się głównie na obronie, często stojąc za końcową linią. Niektóre wymiany były bardzo długie, miały po 40 uderzeń z obu stron, a jedna nawet 51.

Od trzeciego seta sytuacja na korcie zaczęła przybierać inny obrót. Głównie za sprawą zmiany taktyki przez Rosjanina, który postanowił odważniej atakować i częściej niż wcześniej biegać do siatki.

"W trzecim secie byłem zmęczony fizycznie i wiedziałem, że nie mogę już biegać w akcjach składających się z 40 uderzeń. Dlatego zdecydowałem się zagrać bardziej agresywnie. Spróbowałem, zaczęło działać" – przyznał później Miedwiediew.

W tej partii nie było żadnych przełamań, więc zawodnicy przystąpili to pierwszego w piątkowym meczu tie-breaka. Od stanu 4-4 Miedwiediew wygrał trzy punkty z rzędu.Czwarty set znów był bardzo wyrównany i ponownie zakończony tie-breakiem. W nim Zverev stanął przed dużą szansą na końcowy sukces. Prowadził bowiem 5-4 i miał dwa swoje serwisy. Wszystko było w jego rękach, ale rywal po raz kolejny pokazał wielką odporność i determinację. Wygrał trzy kolejne akcje, doprowadzając do piątej partii.

W niej decydujący okazał się piąty gem. Przy stanie 2:2 Miedwiediew przełamał serwis przeciwnika. To był emocjonujący moment - Zverev popełnił kilka prostych błędów. W jednej z akcji stał przy siatce i mógł dopełnić formalności, ale... pomylił się.

Zdenerwowany niemiecki tenisista uderzył wówczas kilka razy rakietą o siatkę. Doszło do krótkiej przerwy, w tym czasie organizatorzy musieli sprawdzić jej stan.

Po przełamaniu rywala Miedwiediew kontrolował już przebieg spotkania i ostatecznie wygrał 6:3.

To była już 19. konfrontacja obu tenisistów. Korzystniejszy bilans ma Rosjanin (12-7).

Zverevowi, mistrzowi olimpijskiego w singlu z Tokio, nie udało się więc awansować do drugiego w karierze finału wielkoszlemowego. W 2020 roku przegrał decydujący mecz w US Open.

Jak przyznał po piątkowym pojedynku, nie czuł się zbyt dobrze, na co wpływ miała niedawna gorączka.

"Pod koniec drugiego seta zacząłem tracić energię. Nie czułem się już tak świeżo. Po meczu z Alcarazem poczułem się trochę chory i miałem lekką gorączkę, co nie pomogło w powrocie do zdrowia. Przeciwko niemu nie da się grać, gdy nie jesteś w 100 procentach sprawny fizycznie, ponieważ to jest tenisista, kto tak naprawdę nic +nie daje+ rywalowi" - powiedział Zverev.

(PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama