Jan Zieliński, który w parze z tenisistką z Tajwanu Su-Wei Hsieh triumfował w grze mieszanej wielkoszlemowego Australian Open w Melbourne, po meczu wyróżnił swoją turniejową partnertkę. "Dziękuję jej za przełamanie +polskiej klątwy+ w finale miksta" - powiedział.
W finale Polak i Tajwanka pokonali Brytyjczyka Neala Skupskiego i Amerykankę Desirae Krawczyk 6:7 (5-7), 6:4, 11-9.
To pierwsze w historii polskie zwycięstwo w mikście. Poprzednie pięć finałów wielkoszlemowych w tej tenisowej konkurencji (trzy w Paryżu i dwa w Nowym Jorku) biało-czerwoni przegrali. Kolejno: Jadwiga Jędrzejowska, Klaudia Jans-Ignacik, dwukrotnie Marcin Matkowski i jako ostatnia Alicja Rosolska.
"Ten sukces wiele znaczy. Od wczoraj dostawałem mnóstwo wiadomości, wiele statystyk, że czworo polskich zawodników przegrało już wcześniej w finale miksta - PAP, czasami mając nawet piłki meczowe" - przyznał 27-letni Zieliński, cytowany na stronie turnieju.
O wyniki piątkowego finału w Melbourne zadecydował tzw. super tie-break.
Decydującą rozgrywkę Zieliński i Hsieh zaczęli lepiej, odskoczyli na 4-0, później prowadzili 6-2, 7-4. Wtedy jednak przytrafiło im się kilka błędów i rywale mieli nawet meczbola (9-8). Ostatnie słowo należało jednak do Tajwanki i Polaka.
"Zaczęło mi się kręcić dzisiaj w głowie, kiedy w super tie-breaku prowadziliśmy wysoko, a potem wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli. W pewnym momencie broniliśmy meczbola. Pomyślałem sobie, że nie chcę być kolejnym graczem, o którym ludzie znów będą mówić, że miał wielką szansę" - wspomniał Zieliński.
"Ale Su-Wei powiedziała przed meczem, kiedy szliśmy na rozgrzewkę, że ona jest łamaczką klątw, więc dziękuję jej za przełamanie polskiej klątwy w finale gry mieszanej" - dodał.
Jak przyznał, utworzył parę w mikście z tą zawodniczką tuż przed turniejem.
"Do ostatniej chwili nie wiedziałem, z kim będę grał. Przyjeżdżałem do Melbourne, tak naprawdę nie mając na celu gry mieszanej. W ubiegłym roku przegrałem cztery razy w pierwszej rundzie, więc przystąpiłem do rywalizacji w tej konkurencji, żeby się dobrze bawić i zobaczyć, jak to wszystko pójdzie" - powiedział Zieliński.
"Kiedy zobaczyłam nazwisko Su-Wei na liście dostępnych tenisistek, pomyślałem: Właściwie to może być najlepsza partnerka, jaką kiedykolwiek miałem. Spróbujmy, skontaktujmy się, zobaczymy, czy będzie chciała zagrać. Wiedziałem już wcześniej, że Su-Wei jest bardzo doświadczoną zawodniczką w grze podwójnej i dzięki takiemu doświadczeniu może nas zaprowadzić daleko" - dodał.
"Powiedziałbym, że skończyło się na przyzwoitym występie" - podsumował żartobliwie Polak.
To jego pierwszy wielkoszlemowy tytuł. Przed rokiem tenisista z Warszawy w parze z Monakijczykiem Hugo Nysem przegrał w Melbourne decydujący pojedynek w deblu (tym razem odpadli w ćwierćfinale).
Natomiast 38-letnia Hsieh ma szansę zdobyć jeszcze jeden tytuł w Australian Open. Wystąpi w finale debla, gdzie jej partnerką jest Belgijka Elise Mertens.
(PAP)