Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 09:18
Reklama KD Market

Co wolno Teksasowi?

Co wolno Teksasowi?

Czy poszczególne stany mają prawo do ignorowania porządku federalnego w imię rzekomego „prawa do samoobrony”? Gubernator Teksasu Greg Abbott najwyraźniej uważa, że jest to możliwe, a może nawet konieczne. Ignorowanie, a nawet sabotowanie federalnego porządku prawnego może stanowić jednak poważny precedens. 

„Wizjonerzy, którzy napisali Konstytucję Stanów Zjednoczonych, przewidzieli, że stanów nie należy pozostawiać na łasce bezprawnego prezydenta, który nie robi nic, aby powstrzymać zagrożenia zewnętrzne, takie jak kartele przemycające przez granicę miliony nielegalnych imigrantów” – mówił Abbott, zaledwie dwa dni po orzeczeniu Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych potwierdzającym konstytucyjną wyższość prawa federalnego nad stanowym. Według niego porządek prawny Teksasu „zastępuje wszelkie stanowiące inaczej ustawy federalne” w obliczu sporu z administracją Bidena dotyczącego bezpieczeństwa granic. Ponieważ rząd federalny nie zabezpieczył Teksasu przed inwazją, stan ma „konstytucyjne uprawnienia do obrony”. Tym samym postawił prawo stanowe ponad federalnym.

Bariera z drutu kolczastego tylko jeden z wielu z kilku kroków podjętych przez rząd Teksasu w celu ograniczenia migracji, często wbrew administracji Bidena i prawu federalnemu. Teksas przyjął także ustawę, która nie tylko uznaje nielegalną migrację za przestępstwo stanowe, ale umożliwi też sędziom stanowym wydawanie nakazów deportacji, a uprawnienie to należy do rządu federalnego. To także budzi poważne wątpliwości konstytucyjne.

Przedmiotem obecnego sporu przed Sądem Najwyższym nie było rozstrzygnięcie, czy Teksas może zbudować taką barierę wbrew woli rządu federalnego, (co samo w sobie jest rozwiązaniem budzącym wątpliwości). Sąd Najwyższy od dawna utrzymuje, że Konstytucja jasno określa zwierzchnictwo rządu federalnego w kwestii polityki zagranicznej, w tym kontrolę nad imigracją, naturalizacją i deportacjami. Pytanie w sprawie Teksasu brzmiało raczej: „Czy stan Teksas może uzyskać nakaz sądowy zabraniający agentom federalnym przecinania barier z drutu kolczastego, gdy jest to konieczne w celu wykonywania przez nich obowiązków służbowych?”. Według waszyngtońskiego Departamentu Sprawiedliwości doszło do takiej sytuacji co najmniej w jednym przypadku, gdy agent federalny „widział nieprzytomną osobę unoszącą się na powierzchni wody”, ale „nie był w stanie jej odzyskać ani udzielić pomocy ze względu na barierę concertiny (zwoje drutu ostrzowego) umieszczoną wzdłuż brzegu rzeki”.

To, że taką interpretację tym razem potwierdził skład sądu zdominowany przez konserwatywnych sędziów, nabiera w tym kontekście szczególnego znaczenia. Teksas jest stanem rządzonym przez Republikanów i w Austin zapewne po cichu liczono na przychylny werdykt. Dla większości sędziów zapisy konstytucji regulujące relacje prawa federalnego i legislacji stanowych są jednak wyraźnie zdefiniowane. Za taką interpretacją opowiedziało się troje sędziów utożsamianych z opcją liberalną oraz dwoje konserwatystów, w tym sam przewodniczący gremium John Roberts. 

Prawnicy zwracają uwagę, że argumenty Teksasu były tak słabe, że ocierały się o uznanie pozwu za „frywolny”. Konstytucja mówi wyraźnie, że stany muszą poddać się prawu federalnemu i zezwolić urzędnikom federalnym na wykonywanie swoich obowiązków, jeżeli działania tych urzędników są dozwolone przez prawo federalne. Rzeczą, która powinna dziwić w poniedziałkowym werdykcie sądu, jest to, że niektórzy sędziowie nie wyrazili sprzeciwu wobec postawy Teksasu.

Nie ma też wątpliwości, że prawo federalne zezwala funkcjonariuszom straży granicznej na zbliżanie się do migrantów przybywających do Stanów Zjednoczonych, nawet jeśli robią to na terenie niepublicznym. Prawo federalne wyraźnie przyznaje funkcjonariuszom służb granicznych uprawnienia dostępu do terenów prywatnych (ale nie do mieszkań), w celu zapobiegania nielegalnemu wjazdowi cudzoziemców na terytorium Stanów Zjednoczonych, bez uprzedniego uzyskania nakazu przeszukania.

Ale nie chodzi o szczegóły. Między federalnym porządkiem prawnym a stanowymi można wskazać wiele niekonsekwencji. Przykładem konfliktu między prawem federalnym i stanowym jest kwestia posiadania i dystrybucji konopi indyjskich (marihuany), które na szczeblu federalnym są uważane za substancję kontrolowaną. Powoduje to, że produkcja i dystrybucja tej substancji jest nielegalna na szczeblu federalnym. Jednocześnie legislatury wielu stanów dopuściły możliwość używania marihuany w celach terapeutycznych i/lub rekreacyjnych. 

O ile w przypadku „trawki” mamy do czynienia z pewnym konsensusem, to zignorowanie orzeczenia Sądu Najwyższego przez gubernatora jednego z największych stanów USA stanowi bardzo poważny precedens. Chodzi o bezpieczeństwo całego kraju, który musi radzić sobie z poważnym kryzysem granicznym. Powinno to otwierać pole do współdziałania poszczególnych stanów z władzami federalnymi, nawet mimo politycznych i ideologicznych różnic, a nie do wypowiadania posłuszeństwa prawom wydawanym w Waszyngtonie. 

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama