Projekt ustawy zawierającej 61 mld dolarów na pomoc dla Ukrainy nie uzyskał wystarczającej większości w Senacie, by był dalej procedowany. Przeciwko zagłosowali wszyscy Republikanie z powodu nieuwzględnienia w pakiecie daleko idących zaostrzeń w polityce imigracyjnej.
Za dalszym procedowaniem ustawy opowiedziało się 50 senatorów Demokratów, a przeciwko było 49 Republikanów oraz należący do klubu Demokratów Bernie Sanders, który sprzeciwia się bezwarunkowej pomocy Izraelowi. Ponieważ dla większości projektów w Senacie wymagana jest większość 60 głosów, pakiet został zablokowany.
Fiasko nie oznacza definitywnego końca szans na uchwalenie pakietu funduszów dla Ukrainy; większość Republikanów w Senacie opowiada się za dalszą pomocą, lecz chce zmusić Demokratów do zawarcia w projekcie daleko idących restrykcji w polityce azylowej i kontynuacji budowy płotu na granicy z Meksykiem. W środę prezydent Biden powiedział, że jest skłonny do kompromisu w sprawie imigracji, bo "system jest zepsuty", lecz nie zgadza się na "branie Ukrainy jako zakładnika" dla skrajnych, jego zdaniem, żądań Republikanów.
Na przyjęcie odpowiedniej ustawy przed końcem roku nie ma jednak wiele czasu, bo Izba Reprezentantów rozpoczyna świąteczną przerwę już 14 grudnia, choć może zostać ona przedłużona. Tzw. whip republikańskiej mniejszości w Senacie John Thune powiedział w środę, że nie widzi szans na uchwalenie ustawy przed świętami, "o ile nie będziemy tu do samego końca".
Liderzy Republikanów w obydwu izbach Kongresu sygnalizowali, że nie zrezygnują ze swoich postulatów. Spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson miał zagrzewać kolegów partyjnych, by byli gotowi "umierać" za żądane przez partię rozwiązania ws. imigracji. W podobnym tonie wypowiadał się lider mniejszości w Senacie Mitch McConnell, który należy do jednych z najbardziej zagorzałych stronników Ukrainy na Kapitolu. Inny zwolennik Ukrainy, kongresmen Don Bacon powiedział z kolei Politico, że jest to jedyny sposób na zmuszenie Demokratów do zgody na imigracyjne reformy.
Pytany przez PAP Senator Demokratów Tim Kaine powiedział tuż po oddaniu głosu, że mimo środowego fiaska nadal jest przekonany, że uda się przegłosować pakiet, a on sam jest skłonny pozostać w Senacie tak długo, jak to konieczne.
"Imigracja jest czymś, czym musimy się zająć. Jestem w pełni skłonny do głosowania w sprawie reform" - oznajmił.
W podobnym tonie wypowiedział się Demokrata Jim Tester."Jeśli będę musiał tu być do piep... dnia Bożego Narodzenia, będę tu (...) bo fundusze dla Ukrainy muszą zostać zatwierdzone"
Z kolei Lindsey Graham powiedział dziennikarzom, że nie wie, czy uda się to zrobić do końca roku. Dodał jednocześnie, że jest zachęcony słowami prezydenta Bidena o jego skłonności do kompromisu. "Tu trzeba przywództwa prezydenta" - powiedział dziennikarzom zgromadzonym przed izbą. Pytany przez PAP, czy Republikanie zgłoszą nową propozycję, odparł, że jeszcze nie wie, ale on sam chce takich rozwiązań, które zwiększą bezpieczeństwo na granicy. Zaznaczył jednak, że "chce być w stanie zagłosować za wsparciem naszych sojuszników".
Odrzucony projekt zakładał uchwalenie 111 mld dolarów wydatków budżetowych na pomoc Ukrainie (61 mld), Izraelowi, Tajwanowi i innym państwom Indo-Pacyfiku, a także na wzmocnienie ochrony granic oraz walkę z obrotem fentanylu.
Do porażki doszło mimo coraz bardziej dramatycznych ponagleń Białego Domu i samego prezydenta Bidena, który jeszcze w środę ostrzegał, że brak pomocy dla Ukrainy byłby "ogromnym prezentem" dla Władimira Putina i może w przyszłości kosztować Amerykę życie własnych żołnierzy, jeśli Rosja zdecyduje się zaatakować któreś z państw NATO. W jaskrawych tonach sprawę przedstawiali też Demokraci.
"Nie możemy pokazać naszym przeciwnikom, że mogą nas po prostu przeczekać. Nie możemy pozwolić sobie na półśrodki, które mówią naszym sojusznikom, że jesteśmy przy tylko niektórych z nich, i to tylko czasami" - mówiła przed głosowaniem przewodnicząca Senatu pro Tempore i szefowa komisji budżetowej Patty Murray. Dodała, że fiasko pozwoliłoby Rosji m.in. na zniszczenie ukraińskiej infrastruktury energetycznej, uzyskanie dominacji w powietrzu i "potencjalnego katastrofalnego punktu zwrotnego w wojnie".
"To jest moment, który zapisze się w historii. Stawką jest bezpieczeństwo Ameryki, przetrwanie demokracji i przyszłość wojny na Ukrainie" - mówił lider Demokratów w Senacie Chuck Schumer. Dodał, że od decyzji Kongresu zależy wynik wojny na Ukrainie"
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)