Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:20
Reklama KD Market

Celebrować, czyli co?

Celebrować, czyli co?
fot. Depositphotos.com

Kolejne Święto Dziękczynienia, które bardzo lubię i szanuję. Rozpoczynam zawsze mszą świętą, czyli chrześcijańskim Dziękczynieniem. Na popołudnie przyjąłem ze szczerą radością zaproszenie do polskiej rodziny na obiad, żeby wspólnie „zjeść indyka”. Świąteczny, dziękczynny stół w amerykańskich domach przypomina polską wigilię. W takie dni najważniejszym meblem w domu ma być stół, wokół którego się zasiada, aby świętować. Dla chrześcijanina są to dwa takie stoły. Najpierw ten eucharystyczny, w kościele, a później ten w domu. W obu przypadkach wokół stołu zasiada rodzina i grono bliskich przyjaciół, żeby celebrować święto. Polska bożonarodzeniowa wigilia przypomina jeszcze o tym, żeby zostawić wolne miejsce dla nieoczekiwanego gościa, który może zapukać do drzwi i powinno się go przyjąć, żeby nikt nie czuł się osamotniony i zostawiony.

Celebracja świąt to ważne nie tylko słowo, ale przede wszystkim charakterystyka postaw, które powinny być w człowieku czymś zwyczajnym. Celebracja nie jest typem szybkiego zjedzenia typu „fast food”. Ona domaga się czasu, który „traci się” na nią. Tak naprawdę nic się nie traci, a raczej zyskuje. Radość spotkań, bycia razem, wspólnego biesiadowania. Tego nic nie zastąpi. Jednak takiej postawy trzeba się uczyć i przekazywać ją kolejnym pokoleniom. A naprawdę warto. Na początku może wydawać się to nudne, kiedyś jednak widać będzie, że opłacało się pozostać do końca pomimo wszystko, aby celebracja takową była. Mam nadzieję, że to nie umrze. Oczywiście każde świętowanie trzeba przygotować. Od strony kuchni, przez przygotowanie stołu, a wcześniej posprzątanie mieszkania. Cieszy mnie, kiedy takie rzeczy robi się z zaangażowaniem wszystkich domowników. Kiedy każdy ma w tym swój udział. Począwszy od najmłodszych członków rodziny. W moim domu rodzinnym tak było i w pewnym sensie jest nadal. Widzę też, jak z czasem nie tylko cieszy to najmłodszych, ale wręcz motywuje do tego, żeby żadna niedziela i wspólnie spędzany czas nie był pozbawiony tak przygotowanego punktu.

W wielu domach spotykam dziś także coraz częstszy oficjalny zakaz używania elektroniki w czasie posiłku. Bez telefonu, tabletu, internetu, z wyłączonym telewizorem. Może to najpierw wydawać się trudne, wręcz niemożliwe, z czasem jednak pokazuje, że można i wcale nie oznacza to końca świata. Celebrując, jesteśmy dla siebie. Nic innego nie może nam tego odebrać. Czemu aż tak? Odpowiedź jest prosta: kiedyś tego zabraknie. Wtedy będzie już jednak za późno. Dlatego trzeba wykorzystać czas, póki jest. Dobrze, że na amerykański Dzień Dziękczynienia nie robi się prezentów. One jadnak potrafią także mocno zakłócić świętowanie. Na szczęście „Black Friday” jest dopiero następnego dnia, choć na przykład w Polsce, co ciekawe, nie wiadomo na jaką okazję, jest obchodzony cały tydzień. Przyznam się, że nie korzystam z „dobrodziejstw” tego dnia i marketingowego okresu.

Istotą Święta Dziękczynienia jest wdzięczność. Wspominałem już o chrześcijańskiej Eucharystii, gdyż to słowo w języku greckim oznacza właśnie „dziękczynienie”. Eucharystia jest też celebracją, nie może być czymś „odprawionym”, „załatwionym”, „odhaczonym”. Często niestety towarzyszy mszy świętej postawa: im krócej, sprawniej, tym lepiej. Nie lubię takiego podejścia do sprawy. Owszem, liturgia jest akcją, modlitwą w akcji, jadnak nie może być sprawowana bez odpowiedniego szacunku należnego celebracji. Pod tym względem lubię celebrację Eucharystii we wspólnotach neokatechumenalnych. Tam nie ma pośpiechu, jest zaangażowanie wszystkich, począwszy od najmłodszych. Najpierw aktywne słuchanie słowa Bożego, dzielenie się nim, także rozmowa z dziećmi na temat słowa, które usłyszały. A później stół eucharystyczny i komunia będąca spożywaniem pod postaciami chleba i wina, Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa. Całość celebracji zamyka radosny śpiew, a nawet taniec. Jest wyczuwalna atmosfera święta.

Myślę, że kiedy święto jest dniem wyczekiwanym bezinteresownie, czyli nie ze względu na prezenty na przykład, to jest to świadectwem o panującej miedzy domownikami atmosferze miłości i szacunku do rodzinnych tradycji. Kiedy dojdzie do tego zaangażowanie wszystkich, jest to zdecydowanie czymś pięknym. Taka atmosfera udziela się innym, także zaproszonym do świętowania gościom. Są to pewne ideały, z których nie powinno się tak po prostu rezygnować, ale każdego roku do nich wracać. Prezentowałem mojej 7-letniej siostrzenicy kalendarz na nowy rok. Niemal natychmiast zaznaczyła dni urodzin i świąt całej rodziny. Nie ukrywam, że było to dla mnie zaskakujące i bardzo mnie ucieszyło. Wiem, że to dziecko żyje świętowaniem i nie wyobraża sobie, żeby mogło go w życiu zabraknąć.

W ostatnią niedzielę, rozważając w homilii ewangelię o talentach, uświadamiałem sobie, że z jednej strony życie jest darem, który dostajemy za darmo, ale jest też zadaniem, które trzeba przeżyć jak najpełniej. Nie ważne jest, ile kto otrzymał „talentów”, rozumianych jako zdolności z możliwością ich realizacji. Ważne jest, żeby ich nie zakopać, nie zadowalać się tym, że są, zamykając je w sejfie. Trzeba raczej robić wszystko, żeby odważnie inwestować w życie, żeby przynosiło konkretne owoce, dobre rezultaty tego zaangażowania. Uświadomiłem sobie także kolejny raz, jaką wartość ma czas, który jest dany na przeżycie życia. I jaką bezcenną wartość ma obecność w nim drugiego człowieka, bliskich, przyjaciół.

Dobrze przeżywane życie to nie tylko praca, to także inwestycja w bliskość, w rodzinę, w miłość. To także owe celebracje świąt. Życzę, aby kolejny Dzień Dziękczynienia był właśnie taki: rodzinno-przyjacielski, z pełnym zaangażowaniem, naprawdę „Happy”. Oby tak przeżywanych celebracji było w życiu jak najwięcej. Póki jest czas.

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama