Prezydent elekt Argentyny Javier Milei zapowiedział w poniedziałek, że swoje pierwsze podróże zagraniczne, jeszcze przed zaprzysiężeniem odbędzie do USA, a następnie do Izraela.
"Dziś rozpoczyna się przebudowa Argentyny" – zapowiedział w niedzielę późnym wieczorem Milei, który tego dnia został wybrany w drugiej turze na nowego prezydenta. Poparło go 56 proc. głosujących.
"To historyczna noc dla naszego kraju, początek końca dekadencji" – dodał. Milei to prawicowy polityk o skrajnie liberalnych poglądach gospodarczych i konserwatywnym podejściu do kwestii społecznych. Wśród jego zapowiedzi wyborczych znajduje się m.in. zastąpienie argentyńskiego peso dolarem amerykańskim i radykalne ograniczenie wydatków budżetowych/
Choć Milei zapowiada drastyczne zmiany, to eksperci mają wątpliwości, czy uda mu się przeforsować najbardziej kontrowersyjne propozycje z powodu niewystarczającej reprezentacji parlamentarnej.
--
Nowy prezydent Argentyny, 53-letni ekonomista Javier Milei, proponuje zastąpienie argentyńskiego peso dolarem amerykańskim w celu ograniczenia inflacji, radykalne cięcia wydatków państwowych i zaostrzenie prawa aborcyjnego przez rozpisanie referendum. Prawicowy polityk o skrajnie liberalnych poglądach gospodarczych często porównywany jest do byłych prezydentów USA i Brazylii: Donalda Trumpa i Jaira Bolsonaro.
Milei jest fanem muzyki rockowej i piłki nożnej. W młodości śpiewał w zespole Everest, wykonującym covery brytyjskiej grupy Rolling Stones. Jako polityk utrzymał rockowy wizerunek: na wiecach występował w skórzanej kurtce, z rozwichrzonymi półdługimi włosami i bujnymi bokobrodami, a na scenie często zachowywał się jak frontman zespołu muzycznego.
Przez lata Milei zyskał kilka przydomków. W szkolnych latach nazywano go „El Loco” (hiszp. szalony, wariat), w związku z jego agresywnym zachowaniem i retoryką. Zyskał również pseudonim „El Peluca” (hiszp. peruka) z powodu niedbałego, przyciągającego uwagę mediów uczesania.
W 2015 roku Milei zaczął pojawiać się w telewizji. Jego ostre tyrady pod adresem rządu przykuwały uwagę widzów, a później zyskały popularność również w mediach społecznościowych. W 2018 roku uznawany był za jednego z najchętniej zapraszanych do telewizji ekonomistów, co przełożyło się na rozpoznawalność w całym kraju. Do polityki wszedł w 2020 roku, a rok później został posłem argentyńskiego parlamentu.
Jego agresywny i teatralny styl wystąpień publicznych sprawił, że część komentatorów porównywała go do byłych prezydentów USA i Brazylii, Donalda Trumpa i Jaira Bolsonaro. W czasie kampanii Milei pokazywał się w stroju „superbohatera” jak z kreskówki. Na wiecach występował z wielkim banknotem 100-dolarowym z własną twarzą zamiast Benjamina Franklina, a także z piłą łańcuchową, która miała symbolizować plany cięcia wydatków budżetowych.
W kampanii wyborczej szeroko komentowanym tematem były psy Mileia. Prezydent elekt nie jest żonaty i nie ma dzieci, ale posiada pięć mastiffów, które pieszczotliwie nazywał swoimi „czworonożnymi dziećmi”. Media ustaliły, że są one klonami psa zmarłego przed laty. Cztery z nich – Murray, Milton, Robert i Lucas – noszą imiona na cześć amerykańskich liberalnych ekonomistów.
Nowy prezydent, który sam określa się mianem „anarchokapitalisty”, jest zwolennikiem skrajnego liberalizmu ekonomicznego. Gospodarka Argentyny nie znajduje się w najlepszej kondycji. Państwo zmaga się ze spłaceniem pożyczki w wysokości 44 mld dol., zaciągniętej w 2018 roku w Międzynarodowym Funduszu Walutowym z powodu niskiego poziomu rezerw walutowych, a rozbudowany system wsparcia socjalnego skutkuje wysokim, od dziesięcioleci utrzymującym się deficytem budżetowym.
W planach Javiera Milei jest „ścięcie piłą łańcuchową” wydatków publicznych i prywatyzacja, choć w ostatnim czasie wycofał się z propozycji prywatyzacji służby zdrowia. Proponuje również m.in. sprywatyzowanie spółek skarbu państwa oraz zlikwidowanie banku centralnego, zapowiada także zlikwidowanie subwencjonowania transportu i energii, uwolnienie cen oraz zniesienie podatku eksportowego.
Sztandarowym pomysłem jest jednak zastąpienie argentyńskiego peso dolarem amerykańskim. Według prezydenta elekta krok ten skutecznie ożywiłby argentyńską gospodarkę i przeciwdziałałby inflacji, która w październiku wyniosła 142,7 proc.
Według komentatorów zwycięstwo Milei może wpłynąć na relacje Argentyny z Brazylią i Chinami, jej największymi partnerami handlowymi. Prezydent elekt krytykował władze tych krajów, zapowiadając, że „nie będzie robił interesów z komunistami”. Opowiadał się za pogłębianiem współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.
Polityk, który określa się jako katolik, niejednokrotnie ostro wyrażał się o swoim rodaku – papieżu Franciszku, oskarżając go o związki z komunistycznymi dyktaturami i nazywając „imbecylem” oraz „reprezentantem zła na ziemi”. Milei był za to krytykowany przez argentyński episkopat.
Prezydent elekt jest też zdecydowanym przeciwnikiem aborcji; zapowiadał poddanie pod referendum obecnie obowiązującego prawa, które dopuszcza przerwanie ciąży do 14 tygodnia. Przepisy te obowiązują zaledwie od grudnia 2020 roku – wcześniej aborcja była dopuszczalna wyłącznie w przypadku gwałtu lub zagrożenia życia matki.
Jednak Milei twierdzi, że przerywanie ciąży powinno być zakazane nawet wtedy, kiedy jest ona wynikiem gwałtu. Ponadto występuje przeciwko edukacji seksualnej w szkołach, określając ją jako marksistowski spisek, mający na celu zniszczenie rodziny. Wśród jego przedwyborczych wypowiedzi uwagę przyciągnęły też te o liberalizacji handlu ludzkimi organami oraz dostępu do broni przez obywateli.
Milei nie wierzy w odpowiedzialność człowieka za zmiany klimatu, określając ją jako kłamstwo wymyślone przez lewicę. „Polityka obwiniająca ludzi za zmiany klimatu jest fałszywa i służy jedynie zbieraniu pieniędzy, by finansować leniwych socjalistów” – mówił w jednym z wywiadów. Zapowiadał przy tym likwidację ministerstwa środowiska, podobnie jak szeregu innych resortów, oraz odejście od porozumienia paryskiego, przyjętego w 2015 roku i zakładającego ograniczenie globalnego ocieplenia i skutków zmian klimatu.
„Dziś rozpoczyna się przebudowa Argentyny” – zapowiedział w niedzielę późnym wieczorem Milei, wybrany na prezydenta przez blisko 56 proc. głosujących obywateli. „To historyczna noc dla naszego kraju, początek końca dekadencji” – dodał polityk.
Choć Milei zapowiada drastyczne zmiany, to eksperci mają wątpliwości, czy uda mu się przeforsować najbardziej kontrowersyjne propozycje z powodu niewystarczającej reprezentacji parlamentarnej. (PAP)