Na pewno część, większość, a może wszystkie decyzje PiS, te z ostatnich dni, będą unieważnione, bo są podejmowane wyłącznie po to, żeby zabezpieczyć sobie tyły - powiedział we wtorek w Sejmie lider PO Donald Tusk.
Donald Tusk we wtorek po debacie sejmowej został zapytany przez dziennikarzy o to, czy ma "jakieś przecieki" co do tego, jak premierowi Mateuszowi Morawieckiemu idzie formowanie nowego rządu.
"To dobre pytanie. Moim zdaniem trzeba by zapytać prezydenta (Andrzeja) Dudy, czy już zapoznał się z umową koalicyjną, jaką nowy rząd pana Morawieckiego powinien sformułować. Ja w sumie nie mam już ochoty na ironie, czy żarty (...). Słowa pana prezydenta Dudy, także premiera Morawickiego pokazały moim zdaniem już jednoznacznie, że nie chodzi o żadną szansę utworzenia rządu, bo PiS nie ma tej szansy i wszyscy o tym wiemy - wszyscy, pan prezydent też dobrze o tym wie - ale jest to gra na czas" - ocenił Tusk.
"Dzisiaj mieliśmy kolejne nominacje, łapanie ostatnich stanowisk, wykorzystywanie pieniędzy. Tu widać, że są ciągle bardzo sprawni i coraz bardziej zdenerwowani. Na pewno część, większość, a może wszystkie decyzje, te z ostatnich dni będą unieważnione, bo są podejmowane wyłącznie po to, żeby zabezpieczyć sobie tyły. Czegoś takiego chyba nie obserwowaliśmy w polskiej polityce po roku 89. To co mnie najbardziej uderza, to jest to, że to jest takie bezwstydne" - mówił.
Lider PO odniósł się także do wystąpień podczas debaty w sprawie wyboru posłów-kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. W jego ocenie, niektóre z nich "naruszały elementarne normy kultury osobistej". "Dzisiaj sobie zdałem sprawę, na jak straszną próbę zostały wystawione polskie dzieci, polskie nauczycielki, nauczyciele z kimś takim, jak pan (minister edukacji, Przemysław) Czarnek. Pierwszy wychowawca Rzeczypospolitej za rządów PiS, a pokaz tej arogancji i buty i braku osobistej kultury był dla mnie uderzający" - ocenił Tusk.
Dodał, że "można postawić tamę takiemu - i brakowi kultury, i próbie łamania obyczajów - konsekwencją i pozytywnym podejściem". "Jestem optymistą. Niezależnie od tego że widzieliśmy rzeczy nieprzyjemne, a pewnie jeszcze straszne będą się tutaj zdarzały, ale my to wytrzymamy" - zaznaczył.
We wtorek Krzysztof Śmiszek (Lewica) przedstawiając kandydaturę posłanki Anny Marii Żukowskiej (Lewica) do Krajowej Rady Sądownictwa, zwrócił się do Zbigniewa Ziobry (PiS), który występował przed nim: "Nie tylko na tej mównicy minął pana czas, ale w polityce minął pana czas. Może pan krzyczeć, może pan machać rękami, może pan robić awantury, ale to nic nie da. Was już nie ma w rządzie" - zaznaczył.
Po Śmiszku głos zabrał szef MEiN Przemysław Czarnek. "Mamy do czynienia z daleko posuniętą już nie bezczelnością, tylko wręcz chamstwem politycznym" - mówił, odnosząc się do słów Śmiszka.
Powiedział, że Lewica uzyskała w wyborach ponad 1,8 mln głosów. Natomiast, jak dodał, PiS, do którego należy Zbigniew Ziobro, ponad 7,7 mln głosów. "Pan z tej mównicy wyrzuca ministra Ziobro z polityki? To pan z tego państwa przed momentem wyrzucił 7 mln 660 tys. ludzi. Oni się dla was nie liczą, oni są dla was nikim, a nie takie są standardy demokratyczne. Demokracja polega na tym, że ludzie mają głos, a nie +śmiszki+, które nie potrafią liczyć" - powiedział.
Jak wskazał, przez 8 lat opozycja mówiła, że nie ma KRS-u, że jest neo-KRS. "A oni dzisiaj procedują wybór swoich kandydatów do czegoś, czego nie ma. U was logiki brakuje, zwykłej logiki. Jak nie ma logiki, to nie ma demokracji" - podkreślił Czarnek. (PAP)
autor: Marcin Chomiuk