Łukasz Dudka: 15 października to ważny dzień dla Polski: termin kolejnych wyborów parlamentarnych. Wszyscy obywatele Polski w Polsce, ale również za granicą, będą mogli decydować o tym, kto przez następne cztery lata będzie reprezentował ich w parlamencie. Na liście znajdzie się nazwisko Bogdana Maliszewskiego, kandydata do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z listy Koalicji Obywatelskiej. Z jakim numerem będzie można Pana znaleźć na liście Koalicji Obywatelskiej?
Bogdan Maliszewski: To numer 37. 3+7, czyli strzał w dziesiątkę!
Jest Pan biznesmenem, człowiekiem, który osiągnął w życiu wiele sukcesów na wielu różnych płaszczyznach. Po co Panu jeszcze polityka? Dlaczego chce Pan znaleźć się w Sejmie?
– Faktycznie, to zupełnie nowy obszar w moim wypadku. Najprościej mówiąc, robię to dlatego, bo mi zależy. A jeśli mi na czymś zależy, to próbuję to zmienić. Przez całe życie widziałem, jak decyzje polityczne wpływają na niektóre kraje. Jedne rozwijają się bardzo szybko i zgodnie ze swoim potencjałem, a inne nie – mimo że mają potencjał. Nie mogą się rozwijać ze względu na błędne decyzje polityczne. Widzę, jak politycy wpływają na życie moich kolegów na Węgrzech i ich rodzin. Koledzy w Turcji cierpią już od wielu lat przez kilkudziesięcioprocentową inflację. Chciałbym, żebyśmy w Polsce żyli w kraju otwartym, demokratycznym, żebyśmy nie gonili tego Zachodu, tylko go w końcu dogonili. Stać nas na to, żebyśmy mieszkali w tych samych warunkach, co we Francji, Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Jesteśmy mądrym, młodym, pełnym energii, dobrze wykształconym narodem. Stać nas na to. ! Prof. Marian Turski, którego bardzo cenię i miałem okazję poznać, zawsze mówi o jedenastym przykazaniu: „Nie bądź obojętny”. Próbuję więc nie być obojętnym.
Kim jest tak naprawdę Bogdan Maliszewski? Jak opisałby Pan tego człowieka?
– Każdego z nas coś w życiu ukształtowało. Kilka elementów wpłynęło na moją osobowość. Pierwszy to czas Solidarności jeszcze na początku lat 80, kiedy zaangażowałem się w działalność Niezależnego Związku Studentów NZS. Potem przyszedł czas stanu wojennego, internowanie ojca, bardzo nieprzyjemny okres w historii Polski. Ale to wpłynęło na moją osobowość. Po paru latach wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. To była tak naprawdę szkoła życia. Dla mnie Stany Zjednoczone to kształtowanie się na nowo, budowanie swojej pozycji w nowym kraju, odnajdowanie się w nowej kulturze, z innym językiem, z nowymi znajomymi. To pierwszy kraj, który umożliwił mi życie w systemie demokratycznym, w którym czułem się wolnym obywatelem. Jestem bardzo wdzięczny Stanom Zjednoczonym – tam zdobyłem zawód, wykształcenie i to mnie w jakiś sposób uformowało.
Po 14 latach, jako uformowany człowiek, wrócił Pan do Polski?
– Nie wróciłem do Polski. Wyjechałem do Niemiec i tam byłem odpowiedzialny za założenie firmy, rozwijanie biznesu, budowanie kontaktów z naszymi klientami w Niemczech. To było też bardzo ciekawe 6 lat, które pozwoliło na poznanie innej demokracji – dobrze rozwiniętego kraju Europy Zachodniej, trochę jednak innego niż Stany Zjednoczone, z lepiej rozwiniętym systemem socjalnym. To było bardzo interesujące doświadczenie. W 2004 r., kiedy Polska przyłączyła się do Unii Europejskiej, nie mogłem nie skorzystać z okazji powrotu do kraju. Szczęśliwie miałem taką okazję. Od 2004 r. mieszkam w Warszawie. Dalej utrzymuję bardzo rozległe kontakty międzynarodowe ze względu na moją pracę. Ale jednak mieszkam w Polsce i chciałbym ten kraj zmieniać.
Rozległe kontakty z ludźmi na całym świecie na pewno dają Panu wyjątkowy punkt widzenia na problemy, z którymi zmaga się dziś Polska. Co jest Pan w stanie zaoferować wyborcom, którzy są Polakami mieszkającymi w rejonie Chicago?
– Godną reprezentację. Chciałbym być głosem Polonii w polskim parlamencie. Chciałbym, żeby Polonia nie była traktowana jako „dostawka” do Warszawy, dodatek do okręgu warszawskiego. Państwo są moimi wyborcami. Mogę zagwarantować, że będę tak traktował Polonię przez całą kadencję, a nie tylko przez 3 tygodnie przed wyborami. Myślę, że moje doświadczenia emigracyjne, które sobie bardzo cenię, fakt, że rozumiem, co to znaczy być emigrantem, pomoże mi w godnym reprezentowaniu Polonii. Jest wiele spraw, które można załatwić na dzisiaj. Podstawowa rzecz: głosowanie za granicą powinno być tak łatwe, jak głosowanie w Polsce. Tu nie ma dwóch zdań. Państwo jesteście pełnoprawnymi obywatelami Polski. Nasze konsulaty powinny mieć pełną ofertę usług – zwłaszcza dzisiaj, w dobie cyfryzacji i sztucznej inteligencji. Czasy, kiedy lecieliśmy do Polski, żeby sobie wyrobić dowód osobisty, muszą się skończyć. Jest też parę bardzo konkretnych spraw, na które Polonia amerykańska czeka. Ustawa o unikaniu podwójnego opodatkowania nadal nie jest ratyfikowana i nikt się tym nie zajmuje. Są ruchy w części Polonii, aby wpłynąć na rząd amerykański w sprawie zmiany Windfall Elimination Provision. Chciałbym reprezentować Polonię i obiecuję, że to nie będzie reprezentacja przed wyborami, ale w czasie całej kadencji.
Te słowa bardzo cieszą, szczególnie, że płyną z ust kogoś, kto mieszkał w Stanach i wie, z jakimi problemami mierzy się Polonia na co dzień. Na jakich zagadnieniach skupia się Pan, prowadząc swoją kampanię w Polsce? O czym mówi Pan na spotkaniach z wyborcami?
– Praca jest bardzo ważną częścią mojego życia. Pracuję, odkąd skończyłem 21 lat. Przechodziłem przez różne szczeble – od pracy fizycznej przez pierwsze pięć lat pracy zawodowej poprzez bycie specjalistą, inżynierem, elektronikiem, a w późniejszym okresie menedżerem zarządzającym dużymi grupami osób i dużymi budżetami. Mam doświadczenie bycia i pracownikiem, i reprezentowania pracodawcy. Chciałbym z tego skorzystać. Zależy mi na przywróceniu szacunku do pracy tak, aby pracować się opłacało. Aby system, w którym funkcjonujemy, promował pracę, ludzi aktywnych, chcących podjąć ryzyko. Pracownik, który jest zaangażowany, kocha swoją pracę i ma możliwości rozwoju – jest skarbem dla każdego pracodawcy. Skarbem są też pracodawcy, drobni przemysłowcy, którzy tworzą miejsca pracy, inwestują własne pieniądze, często biorąc kredyt tylko po to, żeby rozwijać biznes, a jednocześnie rozwijać dobrobyt całego narodu. Szacunek do pracy jest moim hasłem. To łączy się z całym systemem, bo żeby wyrobić sobie szacunek do pracy, trzeba mieć właściwy system edukacji i właściwy system podatkowy, który promuje pracę. Trzeba też mieć system socjalny, który dba o ludzi, którzy potrzebują pomocy, ale jednocześnie dalej jest skonstruowany w taki sposób, aby opłacało się pracować. No i oczywiście system emerytalny. Nie możemy pracować przez 30 lat i potem okazuje się, że nie możemy przejść na emeryturę, bo nas po prostu na to nie stać.
Czym się Pan pasjonuje? Co cieszy Pana w życiu najbardziej? Jak spędza Pan wolny czas?
Jednym słowem – aktywnie. Lubię podróżować. Podróżuję bardzo dużo i prywatnie, i ze względu na charakter mojej pracy. Biegam – przebiegłem nawet raz w życiu cały maraton, 42 kilometry! Pasjonuję się sportem – jestem fanem Igi Świątek, jak pewnie większość Polaków. Mam też parę innych pasji, jak np. polskie malarstwo z końca XVIII wieku. Ze Stanów pozostało mi także zamiłowanie do pewnej marki amerykańskich motocykli – to też pewna forma spędzania wolnego czasu.
Gdyby miał Pan okazję poprosić złotą rybkę o spełnienie trzech życzeń, o co poprosiłby Pan dla Polski na następne cztery lata?
– Trzy życzenia to dużo. Tak naprawdę wystarczy jedno: powrót do systemu demokratycznego. Prawdziwa demokracja to nie tylko wybory, to wolna prasa, wolne media, to uczciwość urzędników, standardy, które są zachowane w życiu publicznym. Jeśli wrócimy do systemu prawdziwie demokratycznego, z całą resztą sobie poradzimy.
Czyli państwo, które nie będzie przeszkadzało obywatelom?
–Tak. Państwo, które będzie słuchało obywateli i będzie dla obywateli.
Takiej Polski życzę Panu i nam wszystkim. Przypomnijmy, Bogdan Maliszewski jest kandydatem do Sejmu na liście Koalicji Obywatelskiej z numerem 37. To człowiek, który spędził wśród nas, na emigracji w Stanach Zjednoczonych, szmat czasu i który, jak twierdzi, został ukształtowany przez ten okres. Dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że znów będziemy mieli okazję porozmawiać, kiedy już zostanie Pan wybrany na posła Rzeczypospolitej Polskiej.
– Dziękuję bardzo. Też mam taką nadzieję.
Rozmawiał: Łukasz DudkaOpracowała: Joanna Marszałek
Bogdan Maliszewski, kandydat na Sejm RP, Lista KO, pozycja 37, bogdanmaliszewski.pl. Manager z wieloletnim doświadczeniem w zarządzaniu dużymi zespołami i wielomilionowymi budżetami na wszystkich kontynentach. Rozwój zawodowy: od pracy fizycznej w fabryce, poprzez specjalistę inżyniera elektronika, do dyrektora zarządzającego. Spędził 20 lat na emigracji w USA i Niemczech. Kształcił się na IIT, Yale, MIT.