Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:39
Reklama KD Market

Porażki

Porażki
fot. Pixabay.com

Są w życiu takie chwile, w których wydaje się, że wszystko się wali, nic nie idzie pomyślnie tak, jak sobie to zaplanowaliśmy. Składane przy rożnych okazjach życzenia „pomyślności” mają jak największe uzasadnienie, bo chcemy, żeby wszystko układało się raczej po myśli, nie inaczej. Jednak nie zawsze to takie proste, jakby się mogło wydawać. Porażki są częścią życia, niechcianą i trudną, jednak nie da się ich uniknąć. Trzeba w końcu kiedyś zgodzić się na to, że nie układa się tak, jak chcielibyśmy. Jest to gorzkie i trudne, jednak trzeba się nauczyć, że tak bywa i że trzeba to przeżyć. Kilka dni temu, siedząc na ławce w parku, byłem świadkiem takiej sytuacji. Na ławce obok siedziała mama. Młodsze dziecko było w wózku, starsze zaś próbowało coś wymusić na matce. Ponieważ ono nie odpowiadała pozytywnie na to wymuszenie, zaczęło krzyczeć, a po chwili tarzać się po chodniku. Dla wielu przechodniów wydawało się to sytuacją dramatyczną, niejeden zapewne ocenił matkę, ktoś może nawet chciałby interweniować. A ja pomyślałem, że jest to jednak dobra lekcja dla małego, że nie wszystko musi mieć, co by chciało na już.

Kto nie pamięta takich chwil ze swojego życia? Wydaje się, że zdarzały się i to nie raz. I są bardzo ważne, żeby nauczyć się, że życie nie jest jednym wielkim pasmem sukcesów, ale są w nim także porażki i różnego typu trudności. I trzeba to zaakceptować, gdyż w przeciwnym razie można cały czas „kopać się z koniem”, co niczego nie zmieni, a jedynie pogorszy sytuację. Jest wiele takich momentów, kiedy czujemy zawód, jest nam przykro, wydaje się, że przegraliśmy. Szukamy wtedy winnych tego stanu i pocieszycieli, którym będziemy mogli się wyżalić i oskarżyć tych, którzy nam zgotowali taki los. Czy jednak coś to zmieni? Raczej może pogłębić ból i zniechęcenie. Wydaje się, że bardziej rozsądnym jest postawić sobie pytanie o przyczynę takiego stanu rzeczy, a najlepiej, zgadzając się, że się stało, spróbować odnaleźć drogę w kierunku dalszego działania. Często na „ławie oskarżonych” sadza się Boga, że to On dopuścił, że nie pomógł, pomimo wielu modlitw, że być może w ogóle Go nie ma, skoro wyszło tak, jak wyszło. Myślę jednak, że warto spróbować inaczej.

Popatrzeć na wszystko z pozycji „krok do przodu”, ze zdrowym dystansem. Bóg nas nie zostawia, On pokazuje perspektywę dalszą, otwiera możliwości, których wcześniej nie widzieliśmy, a które okazują się naprawdę bezcenne. Jeśli tylko zaakceptujemy porażkę, przełknięcia jej gorycz i jak mówi przysłowie, „co cię nie złamie, to cię wzmocni”, szybko odnajdziemy nowe drogi i rozwiązania, które w efekcie okażą się bardziej skuteczne niż te zaplanowane wcześniej. Są to chwile, w których na nowo pojawia się szansa na rozwój, na to, aby nie poddając się, odnajdywać nowe rozwiązania, a być może skupić się na czymś, co zostało w życiu pominięte, a wciąż czeka na realizację. Ważne jest, aby się nie poddać i nie zniechęcać, ale mobilizować do dalszego działania.

Wiele osób reaguje na porażki tak, że wydaje się, że sobie odpuszczają, siadają w miejscu, popadają w melancholię, a po czasie mówią, że są w depresji. To jest błąd! Trzeba wyciągać wnioski i szukać nowych możliwości i rozwiązań. Z perspektywy czasu okaże się, że ten trudny moment był wręcz zbawienny, że pomógł dokonać ważnej zmiany, odkryć nowe możliwości, dał siłę do ich zrealizowania i poprowadził w kierunku niewidzianego wcześniej sukcesu. Tak, sukcesu, gdyż ten był gdzieś zaplanowany, choć niewidziany wcześniej.

Dobrze jest nie zostawać w tym wszystkim samemu. Dobrze jest mieć towarzysza drogi, mądrego przyjaciela, który pomoże we właściwym odczytaniu danej sytuacji, po ludzku trudnej, jednak nie bez rozwiązania. Dobrze jest znaleźć motywację, a ja dodam jeszcze to, że dobrze jest zawierzyć w takiej chwili Bogu. Nagle wszystko zacznie się zmieniać na plus, a to, co było porażką, będzie punktem wyjścia w kierunku nowych odkryć i sukcesów. Chwile porażek wywołują jakiś mniejszy lub większy kryzys. Ten jednak nie oznacza końca świata. Owszem, jeśli się mu poddamy, będzie się pogłębiał, w chwilach bierności, jeśli tylko jest na nie zgoda. Podjęty jednak świadomie zawsze poprowadzi nie tylko w kierunku nowych rozwiązań, ale także pomoże w tym, że stajemy się dojrzalsi, mądrzejsi, że widzimy więcej i dalej. Warto zatem życzyć sobie i innym odwagi i do przodu. Nawet jeśli jest trudno, do przodu, gdyż to pokaże nowe perspektywy.

Porażki są częścią życia, ważną częścią, której nie da się pominąć. Nie trzeba tragizować, bo to niczego nie da, a tylko pytać o nowe możliwości i rozwiązania. I zacząć je realizować.

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama