Henry Kissinger, dyplomata i doradca amerykańskich prezydentów, skończył w sobotę 100 lat. "Niezmordowanie aktywny", jak określa go dziennik "Washington Post", przeżył większość swoich rówieśników - zarówno stronników jak i krytyków. Kissinger planuje obchodzić w najbliższym tygodniu urodziny w Nowym Jorku, Londynie i niemieckim mieście Fuerth, w którym przyszedł na świat w 1923 roku - podała agencja AP.
Mimo swych 100 lat Kissinger zachował wpływy w waszyngtońskich kręgach politycznych - twierdzi Associated Press. Był stałym uczestnikiem amerykańskiej polityki, a w ciągu długoletniej kariery doradzał zarówno republikańskim jak i demokratycznym prezydentom.
Uczestniczył w najważniejszych powojennych wydarzeniach międzynarodowych. Był zaangażowany w tajne negocjacje USA z Chinami, dzięki którym nastąpiła odwilż w relacjach między Waszyngtonem a Pekinem i w rozpoczęcie paryskich rozmów pokojowych, które pozwoliły na zakończenie wojny w Wietnamie.
Jednak - przypomina agencja AP - Kissinger stał się również wraz z prezydentem Richardem Nixonem, obiektem krytyki, gdy północnowietnamskie siły komunistyczne zajęły Sajgon w 1975 roku. Był też obwiniany o rozszerzenie wietnamskiego konfliktu na Laos i Kambodżę, co umożliwiło powstanie ludobójczego reżimu Czerwonych Khmerów, który wymordował około 2 mln ludzi. Krytycy uważali też, że prowadził politykę, która zapewniała powodzenie amerykańskim interesom za cenę wsparcia i ośmielenia represyjnych rządów w Pakistanie, Chile i Indonezji.
Kissinger jest również uznawany za jednego z architektów procesu odprężenia między USA i ZSRR w latach 60. i 70. Od początku do końca kadencji prezydenta Nixona był jednym z jego najbardziej zaufanych doradców, przy czym afera Watergate nie zniszczyła jego wpływów. W 1977 roku następca Nixona, Gerald Ford, przyznał Kissingerowi Prezydencki Medal Wolności mówiąc, że "władał on wielką potęgą Ameryki z mądrością i współczuciem w służbie pokoju". (PAP)