Florydzkie Fort Lauderdale nawiedziła w środę największa w historii miasta ulewa. Zdaniem meteorologów takie deszcze zdarzają się raz na 1000 lat. Powiat Broward ogłosiło stan zagrożenia powodziowego. Obowiązuje do czwartku wieczorem.
Według Krajowej Służby Pogodowej (NWS) w Miami, w Fort Lauderdale w ciągu 24 godz. spadło niemal 26 cali deszczu. Zamknięto drogi, szkoły oraz lotnisko. Burze przewidziane są w mieście także w czwartek po południu.
Choć w czwartek nie będzie tak dużych opadów, jak w środę, zrodzą one dalsze problemy i dodatkowe powodzie. Możliwe są silne wiatry, grad, a nawet tornada – przewiduje NWS.
"Taka ilość deszczu w ciągu 24 godz. jest niezwykle rzadka dla południowej Florydy. Opady rzędu 20-25 cali możliwe są w trakcie huraganu wysokiej klasy w ciągu więcej niż jednego dnia. Może to wystąpić raz na 1000 lat lub rzadziej" – oceniła cytowana w CNN meteorolog Ana Torres-Vazquez z biura prognoz służby meteorologicznej w Miami. Jak dodała oznacza, że jest to ulewa tak intensywna, że szansa, aby uderzyła w danym roku wynosi zaledwie 0,1 proc.
W szczytowym momencie środowego „potopu”, w ciągu zaledwie jednej godziny spadła miesięczna dawka deszczu. Średnia opadów w Fort Lauderdale w kwietniu wynosi nieco ponad 2.9 cala i minęło prawie 25 lat od kiedy w mieście spadło ok. 20 cali deszczu w ciągu całego miesiąca.
Jak podkreśla CNN, ekstremalne opady deszczu są konsekwencją ocieplenia klimatu i zdarzają się coraz częściej. W ciągu ostatniego roku podobne odnotowano m.in. w Dallas, St. Louis, we wschodnim Kentucky i Yellowstone.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)