Nie byłoby dobrze, gdyby największe chrześcijańskie święta, jakimi jest Wielkanoc, trwały tylko jeden dzień. Niestety w takich krajach, jak choćby Stany Zjednoczone, już w poświąteczny poniedziałek wszyscy wracają do pracy. W ten sposób mniej eksponowana na zewnątrz Wielkanoc dla wielu urywa się nagle. Ta mniejsza ekspozycja polega oczywiście na tym, że komercyjnie, a nawet sentymentalnie nie jest to jednak Boże Narodzenie, tonące w blaskach świateł, muzyki i zakupowych, prezentowych szaleństw. Co roku robię wszystko, żeby ludzi, którym służę duszpastersko, przekonać do prawdziwego celebrowania Paschy, która rozpoczyna się już w Wielki Czwartek wieczorem, a kończy w niedzielę. Rzeczywiście w tym roku zauważyłem w kaplicy domu zakonnego, w którym aktualnie posługuję, znaczny wzrost uczestniczących w liturgii Triduum paschalnego i samej Niedzieli Wielkanocnej, co mnie bardzo ucieszyło. Odkrycie niezwykłego duchowego bogactwa, w jakie wprowadza liturgia Kościoła w tych dniach, daje możliwość głębokiego przeżycia tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Zbawiciela. Nie potrzeba wtedy nawet zbędnych komentarzy. Wszystko staje się jasne. Jest jeszcze coś, jeśli odkryje się i posmakuje się tej liturgicznej, a więc modlitewnej głębi – chce się iść dalej.
Stają mi przed oczami jeszcze inne formy zapraszające do przeżycia Paschy. Choćby kalwaryjskie „Dróżki Pana Jezusa” (Kalwaria Zebrzydowska), liczne misteria Męki Pańskiej prezentowane tu i ówdzie, rok rocznie, a wśród nich piękne, z długą już tradycją, polskie i amerykańskie Misterium prezentowane w Chicago i okolicach. I chociaż tegoroczny okres wielkiego postu i Paschy mamy już za sobą, to warto przywołać te chwile i wracać do nich często.
Ten tydzień, który zakończy się niedzielą Miłosierdzia Bożego, to dni oktawy wielkanocnej. Kiedyś niedziela po Wielkanocy nosiła nazwę „Niedzieli Białej”, „Przewodniej”, a także „Niedzieli Niewiernego Tomasza”. Poprzedza ją tak zwana „oktawa”, czyli osiem następujących po sobie dni, podczas których Kościół przedłuża radość z uroczystości aktualnie przeżywanej. W przypadku Wielkanocy na każdej mszy świętej usłyszeć można radosny hymn „Chwała na wysokości Bogu”, a kapłan po błogosławieństwie rozsyła wiernych, mówiąc: „Idźcie w pokoju Chrystusa, alleluja, alleluja!” Pierwsze wzmianki o oktawie wielkanocnej sięgają III wieku. Jest to więc tradycja bardzo stara. Dlaczego „niedziela przewodnia?” Otóż dlatego, że Wielkanoc, najważniejsze święto chrześcijańskie, Pascha, jest powtarzana w każdą niedzielę roku. Przewodnia, czyli pierwsza, prowadzi ku następnym, kiedy to zawsze chrześcijanie celebrują dzień, w którym Pan Jezus przewodzi nam od śmierci do życia. A czemu „Tomasza Niewiernego?” Bo właśnie w tę niedzielę słuchamy fragmentu Ewangelii, w której jednym z bohaterów jest apostoł Tomasz ze swoimi wątpliwościami. Od roku 2000 św. Jan Paweł II ustanowił w tę niedzielę, kończącą oktawę wielkanocną, święto Miłosierdzia Bożego, które też idealnie wpisuje się w czytaną tego dnia Ewangelię, nie tylko o niewiernym Tomaszu, ale także o ustanowieniu Sakramentu Pokuty, który jest sakramentem miłosierdzia Bożego.
Każdy dzień Oktawy celebruję jako dzień świąteczny. Tak jest, kiedy odmawiam brewiarz i tak jest, kiedy z ludźmi celebruję Eucharystię. Tak też jest w moim sercu. Jest święto i staram się nie myśleć o tym, co trudne, nie kalać go powszedniością, ale mimo tego, że wszyscy idą do pracy i wracają do szarzyzny dnia, kiedy spotykamy się na wieczornej Mszy świętej, celebrujemy Zmartwychwstanie. Chcemy napełnić się radością, żeby ona zwyciężała to, co jest przytłaczające i trudne. Chrystus zmartwychwstał!
Dlaczego oktawa? O. Dominik Jurczak OP zauważa, że praktyka „rozciągania w czasie” nie jest zwyczajem chrześcijańskim, gdyż wywodzi się już z żydowskich opisów celebrowania Paschy. Dla chrześcijan Chrystus jest „Paschą i przaśnikiem prawdy i szczerości”. Liturgista dominikański tłumaczy jeszcze: „potrzebujemy czasu, by przejść przez tajemnicę Wielkiej Nocy. Skoro w Noc Paschalną cały wszechświat opowiada o zmartwychwstaniu, to szkoda byłoby prześlizgnąć się obok bogactwa tekstów, znaków czy doświadczeń. Oktawa jest po to, by ze spokojem wrócić do tego, „cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce” (1J 1,1). Dlatego Kościół daje nam osiem dni, a nie jedynie dwadzieścia cztery godziny!” A neofici, którzy przyjęli chrzest w Wigilię Wielkanocną, a wraz z nim bierzmowanie i pierwszą komunię świętą, ubrani w białe szaty, mieli swój „biały tydzień”, prowadzący do „białej niedzieli”. Cały tydzień Oktawy to czas, kiedy czytane są fragmenty czterech Ewangelii mówiących o spotkaniu ze Zmartwychwstałym Panem. To pozwala uczestniczącym w liturgii na przeżycie zmartwychwstania wraz ze świadkami, którzy w tych dniach mówią o tym, co słyszeli, co zobaczyli i czego dotykały ich ręce. Pozwala żyć zmartwychwstaniem.
We współczesnym kalendarzu liturgicznym zachowano jeszcze oktawę Bożego Narodzenia. Do Soboru Watykańskiego II była jeszcze oktawa Zesłania Ducha Świętego i Bożego Ciała. Zawsze jednak ta wielkanocna pozostaje pierwsza i najważniejsza, jak i waga tych świąt. W naszej polskiej tradycji pozostało żywym świętowanie tzw. Drugiego dnia Bożego Narodzenia (św. Szczepana), drugiego dnia Wielkanocy (Poniedziałek Wielkanocny), drugiego dnia Zesłania Ducha Świętego (Święto Matki Kościoła). A oktawa Bożego Ciała zachowana jest przez procesje eucharystyczne wokół kościoła. Dobrze, że to „rozciąganie w czasie” świąt jest, gdyż nie pozwala na szybkie ich odstawienie na półkę i powrót do rzeczywistości. Święto musi trwać!
ks. Łukasz Kleczka SDS
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.