Główny wskaźnik inflacyjny CPI wzrósł w marcu w USA o 0,1 proc., ale w ujęciu 12-miesięcznym spadł z 6 do 5 proc., najniższego poziomu od prawie dwóch lat - wynika z danych opublikowanych w środę przez amerykański resort pracy. Komentatorzy przewidują, że mimo spowolnienia wzrostu cen, nowe dane zwiastują kolejne podwyżki stóp procentowych przez Rezerwę Federalną.
Jak podało Biuro Statystyk Pracy, głównym czynnikiem napędzającym wzrost cen w marcu pozostały koszty wynajmu mieszkań, podczas gdy ceny energii i żywności spadły. Inflacja bazowa, nieuwzględniająca cen energii i żywności, wzrosła miesiąc do miesiąca o 0,4 proc., a rok do roku wyniosła 5,6 proc.
Marcowe dane były nieznacznie niższe od średniej oczekiwań ekonomistów ankietowanych przez dziennik "Wall Street Journal".
Choć marzec jest dziewiątym z rzędu miesiącem spadków rocznej inflacji w USA, to obecny poziom wciąż jest znacznie powyżej wyznaczonego przez bank centralny celu 2 proc. Jak przewiduje "Washington Post", oznacza to, że Rezerwa Federalna prawdopodobnie przynajmniej jeszcze raz podniesie stopy procentowe podczas najbliższego posiedzenia w maju, kontynuując trwającą od roku serię podwyżek.
Podobnego zdania są ekonomiści cytowani przez "Wall Street Journal". Główny ekonomista ośrodka TS Lombard Steve Blitz stwierdził, że inflacja hamuje zbyt wolno, by odwieść Fed od planów podwyżek stóp i chłodzenia gospodarki. "Problem inflacji sam się nie rozwiąże, potrzebne jest do tego wyższe bezrobocie" - ocenił Blitz.
Poziom bezrobocia w marcu wyniósł w USA 3,5 proc.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)