Porucznik chicagowskiej straży pożarnej zmarł w środę podczas akcji gaszenia pożaru apartamentowca przy jeziorze na północy Chicago. To druga śmierć chicagowskiego strażaka w ciągu zaledwie dwóch dni. Dzień wcześniej w innej akcji gaśniczej zginął strażak na południu Chicago.
Pożar w mieszkaniu na 27 piętrze apartamentowca w rejonie 1200 N. DuSable Lake Shore Drive w dzielnicy Gold Coast zgłoszono w środę, 5 kwietnia około 8 am. Wśród licznych jednostek, które odpowiedziały na wezwanie była Tower Ladder 10, której przewodził 55-letni Jan Tchoryk. Strażak był na schodach w drodze na górę, gdy przewrócił się w okolicy 11 piętra. Koledzy natychmiast podjęli akcję ratunkową, następnie strażaka przewieziono do szpitala Northwestern Memorial Hospital, lecz nie udało się go uratować. W środę nie podano, co spowodowało jego śmierć.
„To dla nas tragiczny i bezprecendesowy tydzień” – powiedziała szefowa chicagowskiej straży pożarnej Annette Nance-Holt na środowej konferencji prasowej.
55-letni Tchoryk pracował w straży od około 26 lat. Wcześniej służył w marynarce wojennej (U.S. Navy), lubił jazdę motocyklem i wypoczynek na łonie natury. Miał dużą rodzinę, a jego syn od około roku pracuje w chicagowskiej policji.Przynajmniej jeszcze jeden inny strażak ucierpiał w pożarze, ale obrażenia, jakie odniósł, okazały się niegroźne dla zdrowia.
35-piętrowy budynek, w którym doszło do pożaru, został zbudowany w 1970 r. Mieszkanie, gdzie się paliło, nie miało natrysków przeciwpożarowych. Główny pożar został ugaszony do 9.30 am. Nie wiadomo, co było jego przyczyną. Śledztwo w tej sprawie kontynuowano.
Dzień wcześniej, we wtorek 4 kwietnia w gaszeniu pożaru domu w dzielnicy West Pullman na południu Chicago zginął 49-letni strażak Jermaine Pelt z Engine 75.
„Trudno wyrazić, jak wpływa na nas utrata dwóch członków w ciągu dwóch dni”, powiedziała Nance-Holt. „Ta praca jest niebezpieczna i nigdy nie wiesz, czy wrócisz do domu, mimo najlepszego szkolenia i sprzętu, jakie możemy zapewnić”.Obecna na konferencji prasowej straży burmistrz Chicago Lori Lightfoot nazwała ostatnie wydarzenia „bardzo trudnym czasem dla Departamentu Chicagowskiej Straży i bardzo trudnym czasem i dniem dla naszego miasta”.
(jm)