Przyjmuję przeprosiny Jarosława Kaczyńskiego za nazwanie mnie "zdrajcą dyplomatycznym" w formie wpłaty na walczące w obronie całej Europy siły zbrojne Ukrainy. Cieszę się, że znaleźliśmy patriotyczne rozwiązanie - napisał we wtorek na Twitterze europoseł PO, b. szef MSZ Radosław Sikorski.
Do wpisu Sikorski dołączył potwierdzenie wpłaty 50 tys. zł przez prezesa PiS na siły zbrojne Ukrainy.
Wcześniej o wpłacie na siły zbrojne Ukrainy poinformował w oświadczeniu przesłanym PAP przez swojego pełnomocnika sam prezes Kaczyński. "Ukraina walczy o swoją niepodległość i wolność, ale również o nasze bezpieczeństwo. Wspieramy ją i będziemy wspierać. Skoro wpłata na fundusz wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy zamyka mój kontrowersyjny spór z Radosławem Sikorskim, czynię to z satysfakcją" - podkreślił Jarosław Kaczyński.
Jak wskazał mecenas Salus, pełnomocnik prezesa PiS, jego mocodawca od pierwszych dni wojny aktywnie wspiera Ukrainę, dlatego przyjął ofertę polityka PO. Jak poinformował Salus, we wtorek prezes PiS dokonał oczekiwanej wpłaty, kończąc tym samym spór, który - jak ocenił - "wskutek kontrowersyjnego orzeczenia zasądzającego astronomiczne koszty przeprosin, bulwersował opinię publiczną".
Dowód wpłaty zostanie przedłożony pełnomocnikom Radosława Sikorskiego i zaprezentowany publicznie. Pełnomocnik szefa PiS spodziewa się realizacji porozumienia, zgodnie z zapowiedziami Sikorskiego.
Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego zaznaczył ponadto, że wpłata na rzecz funduszu wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy "jednoznacznie przesądza, iż wszelkie insynuacje pojawiające się w domenie publicznej, dotyczące związku nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego ze sprawą jego Mocodawcy, są całkowicie bezpodstawne i tym samym krzywdzące dla Jarosława Kaczyńskiego".
Sprawa dotyczy wywiadu z 2016 r., po wygranych przez PiS wyborach, w którym szef PiS odnosił się do katastrofy smoleńskiej i zaniechań, jakich według niego dopuścił się rząd PO-PSL. Kaczyński ocenił w nim, że Sikorski dopuścił się zdrady dyplomatycznej.
W grudniu 2016 r. do sądu wpłynął pozew, w którym Sikorski domagał się od Kaczyńskiego przeprosin za słowa z wywiadów, które - według powoda - naruszyły jego dobre imię, cześć i godność. Chciał też od pozwanego 30 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Fundacji dla Polski. Strona pozwana wnosiła o oddalenie pozwu.
Chodzi m.in. o wywiad dla onet.pl. z października 2016 r., w którym prezes PiS mówił m.in.: "Żadne śledztwo smoleńskie nie jest na razie przeciwko komukolwiek. Zresztą moja wiedza nie pochodzi ze śledztw. Wiem więcej, choćby na temat tego, jak działała komisja Millera — co częściowo pokazała podkomisja ekspertów Antoniego Macierewicza, publikując nagrania, pokazujące, że poprzedni rząd działał pod dyktando Rosjan. Takich niebywałych działań było więcej. Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego - zdrada dyplomatyczna".
W czerwcu 2018 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Kaczyński nie musi przepraszać Sikorskiego za wypowiedzi przypisujące mu "zdradę dyplomatyczną" w związku z działaniami po katastrofie smoleńskiej. Warszawski sąd oddalił nieprawomocnie powództwo b. szefa MSZ. Sąd uznał wtedy m.in., że wypowiedzi Kaczyńskiego "mieściły się w granicach dozwolonej prawem krytyki, której zakres jest o wiele szerszy w stosunku do osób publicznych, niż wobec osób prywatnych".
W lipcu 2020 r. po rozpatrzeniu odwołania, Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił wyrok i uznał, że Kaczyński naruszył dobra osobiste Sikorskiego i zobowiązał szefa PiS do zamieszczenia przeprosin.
Mecenas Jacek Dubois poinformował 1 grudnia na Twitterze, że sąd nieprawomocnie przyznał b. szefowi MSZ, obecnie europosłowi Radosławowi Sikorskiemu od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "kwotę 708.480 zł na pokrycie kosztów opublikowania przeprosin w serwisie Onet".
W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że nie ma takich pieniędzy. "Będę zmuszony sprzedać dom, nawet nie wiem, czy to wystarczy, bo jestem właścicielem jednej trzeciej domu, w którym mieszkam" – dodał.
Do tych słów odniósł się wówczas na Twitterze Sikorski. "Uważam, że kary za zniesławienie powinny być dotkliwe, ale nie rujnujące" - napisał europoseł. "Jeśli Kaczyński wpłaci 50 000 złotych na siły zbrojne Ukrainy, to odstąpię od domagania się przeprosin za nazwanie mnie zdrajcą dyplomatycznym" - dodał. (PAP)