Biały Dom wysłał do Kongresu notę o skierowaniu wojsk przeciw tym, "którzy wspomagali sprawców ataku na USA". Mimo to administracja nie przyznaje się teraz, że kiedykolwiek łączyła Irak z 9/11.
Prezydent, wiceprezydent i ich doradcy odpowiadają na zarzuty krytyków, że przed wojną Kongres miał dostęp do tych samych informacji co administracja, oraz że dwie niezależne komisje ustaliły, iż rząd nie manipulował informacjami wywiadu.
Obydwa twierdzenia nie są całkiem dokładne. Choć faktycznie niewielu ustawodawców wątpiło w istnienie arsenałów Saddama, to przecież Bush dysponował znacznie większą ilością informacji niż Kongres, który budował swoje opinie wyłącznie na podstawie materiału dostarczonego przez administrację.
Wspomniane przez Busha i Cheneyego komisje rzeczywiście nie potwierdziły przypuszczeń , że administracja nie wywierała nacisków na analityków wywiadu, ażeby podporządkowali własne konkluzje jej życzeniom. Nic dziwnego, ponieważ żadna z tych komisji nie była autoryzowana do ustalenia, czy doszło do manipulacji informacjami.
Jedyny komitet w Kongresie, senacki Komitet śledczy Wywiadu, który po blisko dwuletnich oporach ze strony republikańskiego przewodniczącego sen. Robertsa, rozpoczął w tej sprawie dochodzenia dopiero kilka dni temu. Na wyniki trzeba zatem poczekać.
Tymczasem prez. Bush wraca do nuty patriotycznej. Przebywając w Korei Południowej oświadczył, że demokraci, którzy kwestionują jego uczciwość, nie są patriotami. Tym razem zarzut ten odparł republikanin z Nebraski senator Chuck Hagel.
W przemówieniu w Radzie Stosunków Zagranicznych Hagel wyraził opinię, że próby poznania przyczyn wojny są wyrazem troski o kraj, a więc patriotyzmu. "...Wojna nie jest wyłącznie sprawą republikanów, czy demokratów. Ofiary wojenne ponoszą obie partie. Administracja Busha musi zrozumieć, że każdy Amerykanin ma prawo do kwestionowania naszej polityki irackiej i nikogo nie można demonizować za inną opinię. Sugestie, że krytykowanie polityki rządu w jakiś sposób uwłaczają i szkodzą naszym żołnierzom nie mają nic wspólnego z demokracją, ani tym, co nasz kraj reprezentował od ponad 200 lat".
Tym wystąpieniem sen. Hagel jako pierwszy zademonstrował lojalność wobec tego co najważniejsze... własnego kraju.
Elżbieta Glinka
Antyamerykański rząd
- 11/19/2005 06:55 AM
Reklama