Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 09:04
Reklama KD Market

Ukraina. W obliczu kolejnych ataków rakietowych kijowianie dzielą się pomysłami na przetrwanie; płacz "i tak nic nie da"

W obliczu ponawianych przez siły rosyjskie ataków rakietowych mieszkanki Kijowa nie tracą determinacji i w rozmowie z PAP dzielą się swoimi sposobami na to, jak w miarę możliwości przygotować się na ostrzały i przetrwać. „Jeśli będę płakała, to i tak nic nie da" – mówi 29-letnia Karina i dodaje, że skupia się na niezbędnych działaniach.

„Kupiłam do domu różnego rodzaju iluminacje świąteczne, bateryjki, zgrzewkę wody pitnej, chrupki, parę pasztetów i ryż – kupować nic więcej nie zamierzam, ponieważ taka postawa może skomplikować życie innym potrzebującym, a u mnie to się może najzwyczajniej zepsuć” – podkreśla Karina.

18-letnia Iwanna, publikująca na TikToku filmiki o zabawnych sytuacjach z życia mieszkańców Kijowa, mówi, że poczucie humoru pomaga jej przetrwać mroczny czas. „Nagrywam filmiki, których głównym przekazem jest przesłanie, że Kijów nie zamierza się poddawać. Bardzo mnie cieszy, że nie jestem w tym sama – bardzo się wzruszyłam ostatnio, oglądając wideo, na którym widać emocje kijowian po tym, jak po dwóch dniach przerwy podłączyli w ich mieszkaniach prąd – ludzie otwierali okna i wykrzykiwali: +Hurra!+, +Sława ZSU (Siłom Zbrojnym Ukrainy - PAP)!+, +Sława Ukrainie!+, +Niech żyje Niepodległa Ukraina!+. To wszystko pokazuje, że takich osób jak ja jest wiele, i to pomaga wytrwać w tej walce” – mówi dziewczyna.

57-letnia Hałyna do kolejnego ewentualnego ataku przygotowała się starannie – kupiła jedzenie, przygotowała potrawy, które długo się nie zepsują, nalała do garnków i wiader zapas wody, ściągnęła z antresoli dodatkowe kołdry. „Ciągle nasłuchuję, czy nie rozbrzmiewa alarm przeciwlotniczy, którego dźwięk czasem mi się nawet śni” – przyznaje. Hałyna odwiedziła też najbliższą ogrzewalnię, by wiedzieć, na co może tam liczyć, i umówiła się z przyjaciółmi, którzy pod Kijowem mają dom jednorodzinny, że w ciężkiej sytuacji będzie mogła liczyć na ich gościnność.

„Czy naprawdę władza rosyjska uważa, że w tak prymitywny sposób zmoże nas zmusić do poddania się?” – zastanawia się 41-letnia Olga. „Każdy z moich krewnych, przyjaciół czy znajomych, odpowiadając na moje pytanie dotyczące zaistniałej sytuacji, mówi, że bez prądu żyć się da – ciężko, ale się da. Za to bez wolności życia po prostu nie ma – myślę, że pod tymi słowami może się podpisać każdy przytomny obywatel Ukrainy” – mówi kobieta.

Z Kijowa Tatiana Artuszewska (PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama